Do księcia Adama Czartoryskiego, Generała Ziem Podolskich

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki


Namiętności Do księcia Adama Czartoryskiego, Generała Ziem Podolskich • Wybór poezyj • Liryków księga pierwsza • Adam Naruszewicz Na urodzenie Książęcia Adama Sapiehy...
Namiętności Do księcia Adama Czartoryskiego, Generała Ziem Podolskich
Wybór poezyj
Liryków księga pierwsza
Adam Naruszewicz
Na urodzenie Książęcia Adama Sapiehy...

XIV. Do księcia Adama Czartoryskiego, Generała Ziem Podolskich.
(Na powrót z cudzych krajów.)




Jako po wdzięcznym utęskniona synie,
Który gdzieś w obcéj przebywa krainie;
Po niezbrodzonych odmętach wzrok toczy,
I łzami matka smutne zlewa oczy;

Już mierzy czasy, już leniwéj łodzi
I żaglom łaje i morskiéj powodzi;
Już Eolowi co wiatrami włada,
Czy słońce wstaje, czy w bezdno zapada;

Więc gdy fortunną nieba zdarzą chwilę,
Że go ogląda i uściska mile;
O któraż Muza znajdzie się tak mówna,
Co jéj weselu rymem swym wyrówna? —

Tak dom twój zacny, tak ojczyzna miła
W twéj niebytności smutne dni pędziła;
Czekając, rychło czas luby nastanie,
Co cię da ujrzeć, o Polski kochanie!

Lecz już czas przykry czarne zemknął konie;
Znowu cię widzi na swym Polska łonie:
Widzi i nieco żal koi serdeczny,
W który ją wprawił wyrok niebios wieczny.

Trudno nie boleć, gdy srodze dolega,
Trudniéj, gdy każdy w złéj chwili odbiega:
I choć pogląda na swych dni ostatki,
Ratować nie chce utrapionéj matki.

Czyż ludzie ptastwem niewdzięcznym Strymonu,
Które, ostrego czując lód Tryonu,
Odbiega domu i tam tylko leci,
Gdzie promień słońca żywsze ognie nieci?

Niéma statecznéj na świecie ojczyzny;
Spasszy licznemi stadami kraj żyzny,
Rzuca, gdy nań mróz srogie wrzuci pęta,
I cierpiéć nie chce jak drugie ptaszęta.

Tuś się urodził, ptaku nieżyczliwy,
Tuś uwił gniazdo, tuś obiadał niwy,
Tuś mile bujał! czemu w czas żałosny
Nie czekasz z nami prędkowrotnéj wiosny?

Niezawsze z Alpów szumne wiatry wieją;
Radość i smutek przechodzą koleją:
Dziś się ponurym płaszczem dzień zachmurzy,
Jutro swe cugi z wód słońce wynurzy.

I ten, co wieczne z cedry kruszy sośnie,
I co krzewistym na Libanie rośnie,
Co morskie brody, hucząc, z gruntu ryje,
Po chwili Auster dumną złamie szyję.

Ten się ojczyzny zwać synem prawdziwym,
Cny książę, może, który bądź życzliwym
Fortuna okiem, bądź smutnym nań rzuci;
Wesół z wesołą, z płaczącą się smuci.

Nie strzymały cię Sekwany kwiecistéj
Rozkoszne grody; gdzie więc wiekuisty
Rej wodzi pokój i z wież się swych śmieje,
Patrząc na Marsa łuny i turnieje.

Ani cię w swoich murach, niebotyczny
Długo Albion bawił, choć mu liczny
Dań niesie Murzyn i to wszystko pławi,
Czym się najmiléj oko z sercem bawi.

Milsze ć sarmackie i lasy i śniegi,
Niźli zachodnich państw ozdobne brzegi:
Milszy-ć kraj własny, choć w nim los okrutny
Niestety! światu czyni widok smutny.

Tak z Trojańskiego pędząc łódź pogromu
Grecki bohatyr do wdzięcznego domu,
Wzdychał Ulisses: o któraż godzina
Da z ojczystego ujrzéć dym komina!

Zacny rycerzu, czemu ladajaki
Widzieć tęskliwie pragniesz kraj Itaki?
Skały-ć to tylko, przerwy nieprzebyte,
Głuche ostępy, pola nieużyte.

Sędziwy Laert grobu tyka stopą;
Nie wiesz, co się z twą dzieje Penelopą.
I twój Telemak (ach, pożal się, Boże!)
Podobno w ksieńcach rybich zaległ łoże.

Smutek tam wszędy, a tu zaś królowa
Cyrce darować wszytko ci gotowa;
Jakie ma tylko ziemia, morze dary,
I co jej mogą wielowładne czary.

Tu piękna wiosna, tu źrzódeł kryształy,
Tu ogród z różnych kwiatów wiecznotrwały,
Tu pałac złoty, tu zefiry chłodne,
Tu wdzięczne ptastwo, drzewa słodkopłodne.

Tu nigdy trąby chrapliwéj Gradywa
Brzęku nie słychać: nigdy jędza mściwa
Nie sieje gniewów, ani krwią zbroczona
Żnie laurów z pożóg i śmierci Bellona.

Same się róże pod stopami rodzą,
Same owoce z drzew do rąk przychodzą;
Wszytko się świeci i wabi i śmieje.
Wszak tam ojczyzna, gdzie się dobrze dzieje!

Niech się ten, rzecze, w miękkim życiu pieści,
Kto nosi serce i umysł niewieści.
Ja sławy szukam, a to jeszcze rzadkiéj,
Którą los trudny daje i przypadki.

Tak jest, o zacny książę! nie przebyte
W rozkoszach życie czyni znakomite
W ojczyźnie męże: drzéć mu się przez skały,
Kto chce na górze pięknéj stanąć chwały.

W szczęściu być wielkim mierny rozum zdoła;
Lecz, gdy się płoche rozbiegają koła
Chytréj bogini: ten mi wielkim będzie,
Kto jéj na karku zuchwałym usiędzie.

Jużeś powrócił na ten plac, gdzie sama
Mądrość i cnota, najlepsza jest tama
Srogim wylewom i okrutnéj fali,
Która się zewsząd gwałtem na nas wali.

Tu pokaż, ktoś jest, i krew jesteś czyja!
Bierz z dzieł przykłady i ojca i stryja:
Z tych-to sędziwych dwu Nestorów pary
Ma Polska mocne twierdze i filary.

A jeśli duchy nie mylą mię wieszcze,
Bóg to za życia twego zdarzy jeszcze,
Że za twą pracą ujrzy Lecha plemię,
Z czego się słusznie obce chlubią ziemie.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adam Naruszewicz.