Do Lidyi (Czarno mi ową chwilę jakiś wróg oznaczył...)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Do Lidyi |
Pochodzenie | Elegie Jana Kochanowskiego |
Wydawca | A. Gałęzowski i Komp. |
Data wyd. | 1829 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Kazimierz Brodziński |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
DO LIDYI.
Czarno mi ową chwilę jakiś wróg oznaczył,
Kiedym ciebie, Lidyjo! raz piérwszy zobaczył,
Wtedym serce postradał, w tenczas to, o droga!
Długa moim boleściom wysnuła się droga,
Biada mi, gdym się okiem do lica przyczepił,
Żem twoje obyczaje i umysł prześlepił;
Ślepa miłość broniła, nie ślepa w téj dobie,
Kiedy palmę zwycięską oddawała tobie.
Te oczy niewolące, to nadobne ciało,
Godne było, by inne w nim serce mięszkało,
Lecz i ta obniesiona wdzięków twoich chwała,
Mnie należy, bo moja miłość cię wsławiała.
Dziś to już zabaczyłaś, ale czas nie długi,
Przyjdą ci na myśl moje chęci i wysługi,
Przyjdzie dzień, choć kamienne serce w piersiach nosisz,
Że kiedyś gorzkim płaczem twe lica urosisz,
Lecz ja uciekać będę, choćby morskie wały,
W gniewie wściekłym o głazy rozderzyć mię miały.
Wiecznie mi już żegnajcie nienawistne strony,
Morzem tułać się będzie wiatrami pędzony,
Na morzu głuchym prędzej cierpienia ukoję,
I skały tkliwsze będą niźli serce twoje,
A gdy wrócić zażądam, utopcie gdzie chcecie,
O wy! Eolskie wiatry, co morza sieczecie.