Do źródła Sony
Do źródła Sony Gdy po powrocie z Rzymu nawiedził je w rodzinnej wiosce Maciej Kazimierz Sarbiewski |
Przekład: Samuel Twardowski. |
Źródło, przejrzystsze niźli szkła kryształy,
Czystsze niż czystych śniegów biel wesoła,
Rozkoszy, którą Nimfy ukochały,
I oczko mego rodzinnego sioła,
Znużony długą drogą, z troski brzemion
Chcąc się wywikłać, hen z tuskiej aż ziemi
Wróciwszy, ciszą tęsknoty oniemion,
Na darnie padam nad nurty twojemi.
Dozwól tu spocząć i do wklęsłej dłoni
Zaczerpnąć wody, niechaj jej nie zmąca
Ani bydełko co do zdrojów goni,
Ani gałązka z drzewa spadająca.
Gdy bełkotaniem rozkosznym słuch bawisz
I skacząc, falą ochoczą, świetlaną
Potrącasz lekko szemrzących traw klawisz,
Niech przykrych szumów topole przestaną
I słów słuchają tych: gdy wieszcza mianem
Nie darmo Urban mnie darzy uczony,
Nad toń Blanduzji bardziej będziesz znanem
I bardziej sławnym niż fale Sirmiony.