Mówisz, że kona pieśń natchniona,
Że wkrótce grób ją skryje!
Nie, póki jeszcze w głębi łona
Ludzkiego serce bije;
Nie, póki zcicha w niem pobrzmiewa
Wewnętrznej gędźby ton,
Nie, piękna moja czarnobrewa, —
Daleki pieśni zgon!
Nie, póki w marzeń mgłę różową
Fantazya stroi skronie,
Póki srebrzyście nam nad głową
Gwiazdami niebo płonie;
Póki wieczornych zórz purpury
Czerwienią niebios skłon,
A stad dzwoneczki mają góry, —
Daleki pieśni zgon!
Nie, póki duch w dniach przeszłych gości
I zwiedza ich świątnice,
I wzlata chętnie w mgły przyszłości,
A los ma tajemnice;
Nie, póki żyją święte ślady
W italskich głębi łon,
Które tam wyrył Dante blady, —
Daleki pieśni zgon!
Nie, póki morze w skał urwisko
Uderza z gędźbą szumną;
Póki się miłość nad kołyską
Chyli, a ból nad trumną;
Póki gniazd szczebiot mają drzewa,
A ziemia kwiecia plon,
Póki twój płacz i śmiech pobrzmiewa, —
Daleki pieśni zgon!