Czwarta podróż Sindbada

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Bracia Grimm
Tytuł Czwarta podróż Sindbada
Pochodzenie Powieści z 1001 nocy opracowane dla dzieci
Wydawca Księgarnia Popularna
Data wyd. 1928
Druk S. Sikora
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Czwarta podróż Sindbada.

Jakiś czas przesiedział Sindbad w Bagdadzie, lecz wkrótce zapragnął znów odbyć jakąś podróż. Mimo nalegań rodziny, która przedstawiała mu różne fatalne przygody poprzednich wycieczek, Sindbad postanowił wyruszyć znowu.
Przyjechawszy do portowego miasta, zabrał się z towarami na okręt odpływający znów do portu sąsiednich wysp.
Długi czas jeździli tak i zbywali swe towary, aż znów burza ich spotkała, popsuła im żagle i okręt popłynął do jakieś nieznanej wyspy.
Tutaj otoczyli okręt czarni ludzie jacyś i zmusili ich do wysiadania. Poczem zagnali wszystkich do wsi swojej i dali im do jedzenia jakichś liści. Sindbad ostrzegał towarzyszy, by nie jedli owych liści, lecz napróżno. Zaś po zjedzeniu wszyscy dostali obłąkania. Sindbad również udawał obłąkanego, by go dzicy nie zmusili do jedzenia. Potem dzicy dawali obłąkanym ryż i olej i ci go chciwie połykali.
Gdy byli już dobrze najedzeni, dzicy zaczęli ich obmacywać i tłustszych wybrali i zjedli i tak ciągle aż tylko jeden Sindbad, który nie jedząc prawie nic schódł ogromnie — pozostał. Pewnego razu zbiegł im, a dzicy nawet za takim chudym nie oglądali się.
Sindbad szedł długo po wyspie, aż w końcu doszedł do jakichś ludzi, którzy zbierali pieprz z liści drzewa pieprzowego. Byli to biali i mówili po arabsku. Ogromnie ucieszył się Sindbad, iż spotkał rodaków. Ci wytłómaczyli mu, iż jest on na gruntach wielkiego państwa i zaprowadzili go do króla. Król, gdy mu Sindbad opowiedział, jak ratował się w różnych podróżach od niebezpieczeństw, bardzo go za taką śmiałość i spryt polubił.
Dał mu do zamieszkiwania jeden z najwspanialszych pałacy i ożenił go z damą ze swojej świty. Lecz w państwie tem był taki zwyczaj, iż męża chowano żywcem z żoną po jej śmierci. A tu akurat żona Sindbada zachorowała i umarła. Mimo wszelkich narzekań i rozpaczy, był Sindbad żywcem z nią pogrzebany w ogromnym lochu.
Lecz z tego lochu znalazł wyjście potajemne; tedy zabrał wszystkie kosztowności olbrzymie, jakie przechowane były w trumnach pochowanych kobiet, i wyszedłszy udał się nad morze. Tam spostrzegł okręt, który go zabrał i dowiózł do kraju. Po drodze udało mu się ogromnie bogato zbyć swoje kosztowności i znów z wielkiemi pieniędzmi i zarobkiem powrócił do Bagdadu, gdzie przemieszkując w wspaniałym pałacu zażywał rozkoszy bogactwa.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bracia Grimm.