Czas powstania historyi Florusa

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Adam Miodoński
Tytuł Czas powstania historyi Florusa
Data wyd. 1891
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
DR. A. MIODOŃSKI.
CZAS POWSTANIA
HISTORYI FLORUSA.
KRAKÓW.
NAKŁADEM AKADEMII UMIEJĘTNOŚCI.
SKŁAD GŁÓWNY W KSIĘGARNI SPÓŁKI WYDAWNICZEJ POLSKIEJ.
1891.
Osobne odbicie z Tomu XVI. Rozpraw Wydziału filologicznego Akademii Umiejętności w Krakowie.
Kraków, 1891. — Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego pod zarządem A. M. Kosterkiewicza.
CZAS POWSTANIA
HISTORYI FLORUSA.
Napisał
DR. A. MIODOŃSKI.

Po wielkim historyku Tacycie z upadkiem ducha i zblednięciem ideałów klasycyzmu kurczy się, niby drugi Tithonus, dziejopisarstwo rzymskie, służąc z wyjątkiem chyba Ammiana Marcellina wyłącznie celom praktycznym. Mnożą się więc wyciągi i możliwie krótkie zarysy dziejów, że wspomnimy tylko Justyna, t. zw. Scriptores historiae Augustae, oraz Eutropiusa i Festusa, a jeżeli mają jakie znaczenie dla następnych pokoleń, zawdzięczają je nie wewnętrznej swej sile, lecz niemocy epoki. Nie wyrasta też ponad ówczesną miarę pod względem wartości historycznej dziełko z drugiego wieku: „Epitomae de Tito Livio bellorum omnium annorum DCC libri duo“, kreślące głównie podług Liwiusa dzieje Rzymu od założenia miasta aż do czasów Augusta. Ile w niem sprzeczności, pomieszania faktów, ile błędów chronologicznych i geograficznych, wszystko to skrzętnie krytyka wydobyła; ale umyślne nieraz mijanie się z prawdą dziejową, bo i tej wady tu nie brak, tłumaczy się charakterem panegirycznym wyciągu, tak wyraźnym, że św. Augustyn nie waha się zaliczać autora do tych, ,qui non tam narrare bella Romana, quam Romanum imperium laudare instituerunt’ (de civ. dei III 19). Mówi też sam Florus, olśniony czynami Rzymian, że dzieje tego narodu, to dzieje całego rodu ludzkiego, a męstwo i szczęście (Virtus et Fortuna) widocznie poszły ze sobą w zawody, by utrwalić potęgę światowa Rzymu: dla tego chętnie kreśli obraz tych walk i mozołów, spodziewając się, że choć w części przyczyni się do wzbudzenia podziwu dla pierwszorzędnego narodu (por. wstęp). Obraz ten przepełnia barwą poetyczną, często przesadna, właściwościami retorycznemi – choć w mniejszym stopniu i nieraz ucieka się do porównań ze zjawiskami przyrody, by rzecz lepiej uzmysłowić lub wywołać wrażenie, prawda, że przekracza w tem miarę na niekorzyść wielu rzeczywiście udatnych miejsc; chociaż tu i owdzie przypomina słowa Liwiusa, Salustyusa i Tacyta albo Lukana, umie przecież wycisnąć na całości piętno talentu stylistycznego i oryginalnego pomysłu. Tym to zapewne cechom, nie mniej krótkości wyciągu przypisać należy, że korzystali z niego bezimienny autor pisemka: „De viris illustribus urbis Romae“, św. Augustyn i Orosius, a Jordanis (de origine actibusque gentis Romanorum) niemal w całości go wypisał – Cycero zaś chrześcijański, Laktancyus (inst. VII 15, 14), przedstawiając koniec świata i sad ostateczny, przejął z niego z małemi zmianami piękne porównanie dziejów narodu z życiem jednego człowieka. Jeżeli kto, pisze Florus w wstępie, zastanawiać się będzie nad narodem rzymskim, jak nad jednym człowiekiem, spostrzeże w historyi jego cztery stopnie rozwoju: okres chłopięcy, młodzieńczy, męski i okres starości. Epoka królów to czas niemowlęctwa, lata republiki do zupełnego podboju Italii wiek młodzieńczy, odtąd do Augusta wiek męski, a z cesarstwem rozpoczyna się starość, której świadkiem jest autor. Ponieważ Florus oznacza w prooemium trwanie poszczególnych okresów liczbami, zdawałoby się, że co do czasu jego działalności pisarskiej nie powinnaby prawie żadna zachodzić wątpliwość. Atoli myślano o rządach Trajana, a przeciw później rozpowszechnionemu zdaniu, że autor pisał za Hadryjana, wystąpił historyk Unger, profesor würzburski (Philologus XLIII str. 429-443, r. 1884), przenosząc Florusa w czasy Marka Aureliusa. Dowody dla swej hypotezy – dotąd nie zbitej[1] ― czerpie Unger przedewszystkiem właśnie z tych lat okresów, przypatrzmyż się zatem, co o owym sposobie liczenia należy sądzić.
Według zgodnej tradycyi rękopiśmiennej obejmuje u Florusa pierwszy peryjod dziejów rzymskich blisko 400 lat, drugi 150, tyleż trzeci. Królowie panowaliby podług tego mniej więcej po 60 lat, a Rzym miałby być założony koło r. 880, jak rzeczywiście przyjmował Ennius, kiedy na początku drugiego wieku przed Chr. (około r. 180) powiada: Septingenti sunt paulo plus aut minus anni Augusto augurio postquam incluta condita Roma est. W takim razie do Augusta upłynęłoby 850 lat, nie, jak Florus stale liczy, 700; do podboju Italii 620 lat, a nie prawie 500: domita subactaque Italia populus Romanus prope quingentesimum annum agens (I 18, 1. 2). Oczywista, że liczby trzech pierwszych okresów w rękopisach popsute – i dziwić się tylko należy, że Halm (Praef. pag. IV) taką niedorzeczność Florusowi przypisał, pomimo innych wskazówek wyraźnie przeciw temu świadczących. A najpierw, druga epoka konsulatu Brutusa i Kolatyna do Apiusa Klaudyjusa i Kwintusa Fulwijusa ma obejmować 150 lat, w przeciągu których podbito Italije: „sequens (aetas) a Bruto Collatinoque consulibus in Appium Claudium Quintum Fulvium consules CL annos patet, quibus Italiam subegit“ (prooem. 6). Apius Klaudyjus i Kwintus Fulwijus walczyli jako konsulowie w r. 212 z Hannibalem (I 22, 43), a podbój Italii uskuteczniono już przed 50 laty. Więc koniec epoki drugiej ma przypadać mniej więcej na środek drugiej wojny punickiej i Florus nie wie poprostu, kiedy nastąpił podbój Italii? Bynajmniej. Wszak czytamy u niego wywyraźnie (I 13, 1. 14–16), że zajęcie Tarentu (r. 272) głównie przyczynia się do zjednoczenia Italii, mniejszej już wagi jest zajęcie krainy Picenum, podbicie Salentynów i odzyskanie etruskiego miasta Volsinii, dokonane w latach 268, 266 i 265. Prawda, że miasto Volsinii po trzydziestoletnim oporze wcielił Coruncanius do związku rzymskiego w r. 280, a w r. 265 wódz Fabius Gurges uwalnia tylko związkowych od chwilowej przemocy wyzwoleńców, podobnie i Salentynowie uznają już koło r. 300 zwierzchnictwo Rzymu, a w r. 266 po buncie zmuszeni wracają do posłuszeństwa; prawda, że ścisły historyk pierwsze daty uważałby za rozstrzygające – ale i ten ma słuszność, kto, jak Florus wspomina tylko o owych drugorzędnych momentach, bo ostateczne załatwienie sprawy z Italikami nastąpiło w samej rzeczy r. 266 i 265. Dodajmy, że autor nasz ma skłonność do pewnego grupowania faktów pokrewnej natury podług ich ważności, n. p. pierwsza i druga wojnę z niewolnikami sycylijskimi stawia z umysłu po wojnie ze sprzymierzeńcami, że nie mniej opuszcza fakta odosobnione lub nawet grupy wypadków, jeżeli tylko nie mają w sobie nie osobliwszego, a zrozumiemy, dla czego pierwszych zdobyczy na Salentynach i Wolsyniach nie wspomina. Nie przywięzujemy więc wagi do zdania Ungera, który uważa rok zajęcia Picenum t. j. r. 268 za właściwą datę podboju Italii i twierdzi, że Florus w przytoczonem miejscu miał na myśli konsulów tego roku Apijusa Klaudyjusa Krasusa i Publijusa Sempronijusa Sofusa. Ponieważ tuż po przywróceniu porządku w Volsinii, mianowicie w r. 264 konsulowie Apijus Klaudyjus Kaudeks i Markus Fulwijus Flakus rozpoczynają pierwszą wojnę punicką, przyjąć trzeba, że Florus pomieszał M. Fulwijusa z sławniejszym Kwintusem Fulwijusem. Otóż od pierwszego konsulatu republiki do roku 264 upływa lat 245, okragło 250, a od założenia miasta 489, czyli prawie 500, jak właśnie liczy gdzieindziej Florus (I 18, 1. 2). Watpliwość co do obliczania epoki trzeciej od podboju Italii do Augusta usuwa stanowczo autor, kiedy w toku opowiadania (I 34, 2=II 19, 2; por. I 18, 2) podnosi: „tertiam aetatem... ducentorum annorum fecimus“, oczywiście powołując się na prooemium, w którem też zamiast 150 położyć należy 200. Fecimus „wedle naszego sposobu liczenia“, mówi Florus, nie bez celu, bo przecież od roku 264 do zamknięcia świątyni Janusa r. 29 upływa lat 235. Zaokraglanie tego rodzaju, nawet bez dodatku circiter, fere, odpowiada alegorycznej naturze peryjodów, a godna uwagi, że ten okres trzeci dzieli się u niego na dwie części, którym znowu, nie licząc się z właściwym stosunkiem liczb, przydziela po 100 równych lat. Pierwsza, to wiek złoty, pełen cnoty i pobożności, druga przeciwnie okres żelazny, zalany krwią bratnia, lata nędzy moralnej i wstydu – a granicą ich zburzenie Kartaginy, Koryntu, Numancyi i otrzymanie królewskiego spadku po Atalu Filometorze w r. 133 (I 47, 2–3). Jak powyżej 235 lat sprowadza do 200, tak tu 132 wyraża okrągło przez 100, również nie dodając pojęcia: „mniej więcej“. Dlatego, jeżeli Florus pod koniec dziełka (II 34, 64) wita z radością chwilę powszechnego pokoju, sprowadzoną przez Oktawijana, który wreszcie odważył się „Septingentesimo ab urbe condita anno Janum geminum cludere“, nie wahamy się twierdzić, że autor i tu, przyjmując Warońską datę założenia Rzymu, wyraża 725 lat okragło przez 700. Podobnie Cerialis, przemawiający u Tacyta (hist. 4, 74) w r. 69 Chr. do Trewerów i Lingonów, kiedy zwraca uwagę na silną organizacyję, do jakiej doszedł Rzym w przeciągu 800 lat („octingentorum annorum fortuna disciplinaque compages haec coaluit“), rzeczywistą liczbę 823 zastępuje przez okrągłą 800.
Podług ery Warońskiej na czasy królów przypadnie 244 lat — tak wyraźnie rachuje między innymi Cycero w 2 ostatnich latach życia i Liwijus (1, 60)[2] – Florus zaś musiał konsekwentnie, jak zresztą i Apijan czyni, przyjąć 250. Wobec tego upada sztuczna kombinacyja Ungera, który każe Florusowi dwa pierwsze okresy razem obejmować sumą prawie 500 lat, więc według ery Warona, w prooemium zaś iść za rzekomem źródłem Hyginem, biblijotekarzem Augusta i na podstawie ery Cyncyjusa Alimenta r. 729 ustanawiać dla pierwszej epoki 220, dla drugiej i trzeciej po 240 lat. Wynika ztąd zarówno, że Florus, licząc „od Cezara Augusta do swoich czasów niemal 200 lat“, mógł zgodnie z przedstawionym wyżej zwyczajem rachowania użyć tej liczby zamiast rzeczywistych 150–160 lat, przyczem oczywiście należy położyć nacisk na wiele mówiący dodatek: „haut multo minus anni ducenti“. To nas odwodzi od Marka Aurelijusa, za którego zdaniem Ungera miał pisać Florus, a i inne dowody tego uczonego są zbyt kruche.
W ciągu czwartego okresu naród rzymski wskutek bezczynności Cezarów zestarzał się i zmalał „quasi consenuit atque decoxit“, a jeżeli ocknął się z tego uśpienia, to tylko na chwilę: „nisi quod sub Traiano principe movit lacertos et praeter spem omnium senectus imperii quasi reddita iuventute revirescit“ (prooem. extr.). Słowa te, sądzi Unger, maja znaczyć: Ogólny stan marazmu dwa razy został przerwany, za Trajana w wojnach z Dakami i Partami i za Florusa, w którym to czasie Marek Aurelijus odstąpił od pokojowej polityki poprzedników, Hadryjana i Antonina; dla tego perf. movit obok praes. revirescit (cod. Nazarianus). Pauzę 45 letnią między Trajanem a M. Aurelijusem ma oznaczać dodatek „praeter spem omnium“. – Tego rodzaju myśli dopatrzeć się w tekscie istotnie bardzo trudno. Przecież odpowiednio do określenia czasowego „sub Traiano“ spodziewalibyśmy się w drugim członie, jeśli nie „sub M. Aurelio“, to przynajmniej, „nunc (nostris temporibus) iterum“ lub czegoś podobnego. Chwili powtórnego zerwania się do czynu nie wskazuje wcale określenie „praeter spem“, gdyż pojęcie czegoś niespodziewanego stosowniej złączyć z całą epoką od roku 29, niż z krótkim przeciągiem 45 lat – a wreszcie przez nisi quod daje autor do poznania, że pisze w ogóle nie podczas, lecz po chwilowem dźwignięciu się oręża rzymskiego, musiałby więc, pisząc za M. Aurelijusa, w wojowniczem panowaniu tego cesarza widzieć początek nowego okresu.
Tłumaczmy powyższe zdanie, nie podsuwając pisarzowi obcych mu myśli. Florus lubuje się w oddawaniu pewnego pojęcia dwoma synonymami: Naród rzymski w drugim okresie „maxime viruit et quodam flore virtutis exarsit ac ferbuit“ (I 17, 1=22, 1) a z Fabijusem Kunktatorem nastaje czas „redeuntis et, ut ita dixerim, reviviscentis imperii“ (I 22, 27)[3], dwa przykłady zupełnie do tamtego podobne, i tu i tam mowa o imperium. Drugie wyrażenie synonymiczne zawiera często porównanie, złagodzone przez quasi: Insubryjscy Gallowie prędko zapalają się do walki i prędko stygną, zapał niknie, jak śnieg pod działaniem słońca: „quam mox caluere pugna, statim in sudorem eunt et levi motu quasi sole laxantur“ (I 20, 1–2), a gdy Hannibal zwrócił się do Kampanii, mogli Rzymianie nieco odetchnąć: „permissum est interim respirare Romanis et quasi ab inferis emergere“ (I 22, 23). Zupełnie analogicznym jest nasz zwrot: movere lacertos et... quasi reddita iuventute revirescere. Na tej podstawie sądzimy, że zdanie „et praeter spem...“ jest dalszem rozwinięciem przenośni movit lacertos, że więc Florus mówi tylko o Trajanie, jako o tym, który na niedługo wlał nowe życie w zbutwiały organizm państwa. Charakteryzują też lepiej tę przejściową fazę rozkwitu perfecta, ‘movit – reviruit’, zachowane w wcale dobrym rękopisie Bamberskim z w. IX., a przemawia za tą zgodą czasów usus autora, jak to w uwadze zaznaczamy[4].
Ale Unger popiera swe zdanie jeszcze trzecim wywodem, objaśniającym słowa Florusa, wplecione w opis walki Rzymu z Latynami, Hernikami, Ekwami i Wolskami w pierwszych latach republiki. W czasie tym zdobyto miejscowości, jak Cora, Verulae, Bovillae, Tibur i Praeneste, poczem (przerywając na pozór tok opowiadania) dodaje autor: idem tunc Faesulae quod Carrhae nuper, idem nemus Aricinum quod Hercynius saltus, Fregellae quod Caesoriacum, Tiberis quod Euphrates (I 5, 8). Unger uważa wspomniane Faesulae za miasto etruskie nad Arnem (dzisiejsze Fiesole) i sadzi, że Florus porównywa dawne granice Rzymu z późniejszemi: podczas wojny z Latynami stanowił Tyber granicę państwa północno-zachodnia, Faesulae było wtedy miastem poza obrębem Rzymu, tak samo Carrhae w Mezopotamii było do niedawna (nuper) poza wschodnią granica imperium, t. j. poza Eufratem. Atoli za czasów Florusa Carrhae jest w posiadaniu rzymskiem. Ponieważ zdobycie i kolonizacyja tego miasta przypada na lata 165 i 166 za M. Aurelijusa, przeto zdaniem Ungera dziełko Florusa powstało koło roku 167. – Przyznajemy, że Florus wyraża się w przytoczonym ustępie zwięźle, nie widzimy jednak, jakoby pozostawiał wielkie wątpliwości co do znaczenia owych słów. Bo przede wszystkiem, jeżeli i przed tem i po tem zdaniu jest mowa tylko o walkach, coby skłoniło pisarza, dbającego o układ i wrażenie, do zmienienia ogólnego tonu przedstawienia, zwłaszcza że określanie granic nie jest w jego zwyczaju i dziwnem to się wydaje, dla czego miałby autor dla porównania z Carrhae niedaleko Eufratu położonego uciekać się aż do tak dalekiego, bo cała długościa Etruryi od Tybru oddzielonego Faesulae – przecież nadawało się do tego bardzo dobrze Weji lub inne bliższe miasto. Słusznie już starsi wydawcy (Salmasius, Duker, Titze) a za nimi O. Jahn (Praef. pag. XLVI) twierdza, że w słowach tych mieści się porównanie dawnych walk z póżniejszemi. Gdybyśmy jednak rozumieli przez Faesulae owo północne miasto etruskie, nie moglibyśmy żadną miarą odeprzeć uzasadnionego zarzutu Ungera, że przecież to Faesulae nie było wówczas wcale rzymskiem polem bitwy. Trudność ta znika, jeżeli kwestyjonowaną nazwę odniesiemy do jakiejś miejscowości blisko Rzymu, a wymaga tego sama natura opisu, który obejmuje zresztą tylko nazwy latyńskie, jak Tibur, Praeneste, Aricia, Fregellae i inne. Domagał się tego wydawca Duker a znakomity krytyk J. N. Madvig (Advers. crit. III 250) zmienił Faesulae na Aefulae, by usunąć rażącą niemożliwość. Zwracamy uwagę na charakterystyczny fakt. Niezależnie od naszego miejsca przypuszczają komentatorowie Salustyjusa, że przez ager Faesulanus, na którem ma stanąć Katylina (Catil. 43, 1), trzeba rozumieć niedalekie miejsce w okolicy Rzymu, bynajmniej zaś nie dzisiejsze Fiesole lub, jak niektórzy chcieli, jakieś Faesulae koło Clusium w Etruryi. Przypuszczenie to nabiera większego znaczenia, jeżeli w ślad za Opitzem (Fleckeisen’s Jahrbücher 1886, str. 432) porównamy oba miejsca Salustyjusa i Florusa, które w ten sposób wzajemnie się wspierają. Nasze więc Faesulae, jak Salustyjusowe, to gdzieś niedaleko Rzymu – a w takim razie łatwiej dać odpowiedź na pytanie, jakie jest tertium comparationis między tem Faesulae a mezopotamijskiem Carrhae.
Faesulae należy do zdobyczy rzymskich, porównać je zatem można tylko z inną zdobycza. Więc niepodobna, jak to czyni Jahn, myśleć o sromotnej klęsce Krasusa pod Carrhae[5], ale, jak sądzę, należy ze wzmianką o tem mieście wschodniem połączyć fakt wcielenia po raz pierwszy przez Trajana Mezopotamii do prowincyj rzymskich w wojnie przeciw Partom r. 113 podjętej. Mezopotamiję utracił zupełnie Hadryjan i tem się tłumaczy dodatek nuper (quod Carrhae nuper). Lecz cóż to znaczy: „tem samem było wtedy zdobycie Faesulae, czem niedawno za Trajana zdobycie Carrhae“? Najpierw pod względem zewnętrznym zauważy: wypada, że Faesulae leżało prawdopodobnie po prawym brzegu Tybru, t. j. po za Tybrem ze stanowiska historyka piszącego w Rzymie, tak jak Carrhae leży po za Eufratem. Przez podbicie Mezopotamii rozszerza Trajan imperium rzymskie po za Eufrat, tak samo zdobyciem Faesulae zaznaczyłoby się odzyskanie prawego brzegu Tybru, utraconego w czasie wojny z Porseną Nadto istnieje dla autora jeszcze inne kryteryjum porównania, najsilniej uwydatniające się w uwadze jego o mieście Wolsków Corioli. Zdobyciem tego miasta tak się chlubił, mówi Florus, Gnaeus Marcius, że wziął sobie ztąd przydomek Coriolanus, jak gdyby to było zburzenie Numancyi lub Kartaginy — i to zwycięstwo nad Wolskami r. 494 odniesione tak małym jest dla Florusa wobec tryumfów młodszego Scypijona Afrykańskiego, że niemal wstyd ‘wspominać, jak bardzo się niem upajano: „Coriolos quoque – pro pudor! — victos adeo gloriae fuisse, ut captum oppidum Gneus Marcius Coriolanus quasi Numantiam aut Africam nomini indueret“ (I 5, 9). Takie mieściny, jak Kora i Algidum, któżby wierzył, były wtedy postrachem: „Cora – quis credat? – et Algidum [N; Alsium B] terrori fuerunt“ (I 5, 6), Werule i Bowile, wstyd to mówić, były przedmiotem tryumfu a na Tybur i rozkoszne w lecie Preneste uderzaliśmy po złożeniu ślubów na Kapitolu: „de Verulis et Bovillis – pudet – sed triumphavimus. Tibur, nunc suburbanum, et aestivae Praeneste deliciae nuncupatis in Capitolio votis petebantur“ (I 5, 6–7). Tak samo zdobycie małego Faesulae równało się znaczeniem zdobyciu Carrhae mezopotamijskiego przez Trajana, a zajęcie gaju pod Aricyją i zbudowanie mostu przez rzekę Liris pod Fregelami mogło iść w porównanie z czynami Drususa, pasierba Augusta, który otwarł las Hercyński dla legionów rzymskich i wystawił most nad Renem pod Caesoriacum, dzisiejszą Moguncyją[6] (por. II 30, 26). Zdaje nam się, że tłumaczymy zdanie, o które szło, w duchu Florusa i usuwamy tem samem ostatnia podstawę, na której się opiera Unger. O M. Aurelijusu zatem mowy być nie może, a wszystko przemawia za Hadryjanem. Za niego żył Florus poeta i retor, a poetyczno-retoryczny nastrój jest wybitną cechą autora dziełka historycznego: więc ztąd prawdopodobny wniosek, innemi poparty już dowodami[7], że Florus poeta-retor i Florus historyk to jedna i ta sama osobistość. Przesadę w stylu i bujność wyobraźni tłumaczy dobrze krew afrykańska, która w Florusie mimo dalekich wędrówek, podobno także smutków i dolegliwości, nie wielce się zmieniła. Jako Afrykańczyk przepada w młodziutkim wieku na poetycznym konkursie w Rzymie za Domicyjana i od tego dnia, w którym mu wydarto palmę zwycięstwa, odwraca myśl i serce od stolicy, trawiony bólem zapomina o rodzicach i szuka ukojenia w podróżach. Zwiedza Sycylije, Kretę, Cyklady, Rodus, Egipt, ztad przez Italije idzie w stronę Alp i wreszcie osiada w hiszpańskiem mieście Tarraco, kolonii rzymskiej. Tu go spotyka znajomy Hiszpan, wracający właśnie z Rzymu, donosi, że nad Tybrem rozkoszują się jego poezyją a pieśń tryumfalna z powodu zwycięztwa Trajana nad Decebalem, królem Daków, rozbrzmiewa po całem forum — i zdziwiony jego losem pyta, z czego się utrzymuje, czy może ojciec z Afryki dostarcza zasiłków? Gdzież tam, odparł Florus, pogniewał się na mnie z powodu mojej wędrówki; jestem tu profesorem i z tego żyję („in reditu est mihi professio litterarum“). O zgrozo, mówi znajomy, i ty tak z lekkiem sercem siedzisz w szkole i uczysz chłopców? Nie dziwię się, rzecze Florus, że takie masz zdanie o nauczycielstwie, bo i ja przez pięć początkowych lat pobytu w Tarraco nienawidziłem ten zawód i myślałem, że nie masz nieszczęśliwszego pod słońcem nad nauczyciela. Lecz zmieniłem potem przekonanie i na tle niepewnych kolei i licznych trudów życia wystąpiły wyraźnie dobre strony podjętego zajęcia. Otóż wiedz, że niczem bogactwa, godności i zaszczyty w obec mego zawodu, niczem dowództwo, prefektura lub trybunat. Nie Cezar, lecz Fortuna wskazała mi to stanowisko piękne i wspaniałe. Bo rozważ, proszę Cię, czy nie zaszczytniej kierować młodzieża łagodnego i niewinnego serca, niż kiełznać dzikie i barbarzyńskie szeregi? O dobry Jowiszu, co to za królewska, co za imperatorska czynność zasiadać na katedrze, rzucać z niej ziarna moralności i wiedzy, odczytywać wiersze dla kształcenia języka i serca, rozbudzać umysł różnemi sentencyjami, budować przykładami... i tu na nieszczęście urywa się piękny dyjalog. w którym Florus miał rozbierać kwestyje, czy Wergili jest poetą czy mowcą („Virgilius orator an poeta“), skąd też podaliśmy przytoczone szczegóły jego życia. Za Hadryjana, kiedy z najdalszych stron państwa gromadzą się w Rzymie głębsze umysły, widzimy tam i Florusa, który w nagrodę za przykrości cieszył się szczególniejszymi względami cesarza.





  1. Uwagi O. E. Schmidta (przeciw Ungerowi): Die vier Zeitalter des Florus (Fleckeisens Jahrbb. XXXI 801-802 r. 1885) nie są wystarczające nawet dla 3 pierwszych okresów, o których wyłącznie mówią. Rzeczy głównej Schmidt całkiem nie porusza.
  2. K. Heyn: De Floro historico (Bonn 1866) str. 30. W. Soltau: Prolegomena zu einer römischen Chronologie (Berlin 1886) str. 24.
  3. Por. Curtius 10, 9, 5 non ergo revirescit solum, sed etiam floret imperium (za Klaudyjusa).
  4. I 13, 12 mater agnovit et quasi vindicaret exiluit, tum omnia circa quasi hostilia gravi mole permiscuit; I 41, 14 maritimum genus a conspectu longe removit maris et mediterraneis agris obligavit; I 45, 16 respexit Oceanum et quasi hic Romanis orbis non sufficeret alterum cogitavit. Por. I 17, 1=22, 1. I 17, 4= 22, 4. Względem perfectum przy nisi quod o faktach, stanowiących wyjątek, por. Flor. I 14, 1 omnis mox Italia pacem habuit, nisi quod ultro persequi socios hostium placuit. Cicero ad Att. 2, 1, 11 Tusculanum et Pompeianum valde me delectant, nisi quod me aere circumforaneo obruerunt (częściej u Tacyta; por. uwage Heraeusa do Hist. IV 39, 8. Draeger, Hist. Synt. II² §. 382). Naśladuje nasze miejsce Rufus Festus, Breviarium 20 Traianus, qui post Augustum Romanae rei publicae movit lacertos, Armeniam recepit a Parthis. Praesens revirescit, któreby obok movit należało uważać za pr. historicum, pochodzi po prostu od tego, kto mylnie czytał movet zamiast movit.
  5. Przysłówek „nuper“ (quod Carrhae n.) ma bardzo względne znaczenie: wyraża się przezeń czas i bardzo bliski i bardzo daleki. Cicero de nat. deor. II 50, 126 quae nuper, id est paucis ante saeculis, reperta sunt; por. uw. M. Müllera do Liwijusa, Praef. §. 12 (r. 1888) i Schoemanna do Cycerona, de nat. d. II 5, 14. Zapoznają te funkcyję nuper O. Jahn, Praef. p. XLVI i J. Reber, das Geschitswerk des Florus (Freising 1865) str. 60.
  6. Por. J. Pohl: Verona und Caesoriacum, die ältesten Namen für Bonn u. Mainz, I str. 28 (Bonn 1886).
  7. Por. Teuffel-Schwabe: Röm. Liter. II³ str. 881. E. Wölfflin: Die ersten Spuren des afrikanischen Lateins (Archiv für lat. Lexik. VI, str. 2 i nast.). J. W. Beck: Observationes criticae et palaeogr. ad Flori epitomam. Groningae 1891 (addenda i końcowy ustęp dodatkowych uwag, Nachträgliche Bemerkungen zu Florus“).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adam Miodoński.