Cygan i Baba
| <<< Dane tekstu >>> | |
| Autor | |
| Tytuł | Cygan i Baba |
| Pochodzenie | Dzieła Aleksandra Fredry tom XII |
| Wydawca | Gebethner i Wolff |
| Data wyd. | 1880 |
| Druk | Wł. Anczyc i Spółka |
| Miejsce wyd. | Warszawa |
| Źródło | Skany na Commons |
| Inne | Cały tekst |
| Indeks stron | |
Mówią ludzie, że przed laty
Cygan wszedł do wiejskiej chaty,
Skłonił się babie u progu
I powitawszy ją w Bogu
Prosił, by tak dobrą była,
I przy ogniu pozwoliła
Z gwoździa zgotować wieczerzę —
I gwóźdź długi w rękę bierze.
Z gwoździa zgotować wieczerzę!
To potrawą całkiem nową!
Baba trochę wstrząsła głową,
Ale baba jest ciekawa,
Co to będzie za przyprawa;
W garnek zatém wody wlewa
I do ognia kładzie drzewa.
Cygan włożył gwóźdź powoli
I garsteczkę prosi soli.
„Héj Mamuniu, do niéj rzecze,
„Łyżka masłaby się zdała“.
Niecierpliwość babę piecze,
Łyżkę masła w garnek wkłada;
Potem cygan jéj powiada:
„Héj Mamuniu, czy tam w chacie,
„Krup garsteczki wy nie macie?“
A baba już niecierpliwa,
Końca, końca tylko chciwa,
Garścią krupy w garnek wkłada.
Cygan wtenczas czas swój zgadł
Gwóźdź wydobył, kaszę zjadł.
Potem baba przysięgała
Niezachwiana w swojéj wierze,
Że na swe oczy widziała,
Jak z gwoździa zrobił wieczerzę.
W naszéj propinacyi coś pono tak spadnie,
Kto cygan, a kto baba, łatwo każdy zgadnie.