Co mówią w Kolonii nasze działa...

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Charles Grandmougin
Tytuł Co mówią w Kolonii nasze działa, z których ma być ulany dzwon do katedry
Pochodzenie U poetów
Wydawca Wydawnictwo J. Mortkowicza
Data wyd. 1921
Druk Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego w Warszawie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Miriam
Tytuł orygin. Ce que disent à Cologne nos canons qu’on va fondre pour faire une cloche à la cathédrale
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała część I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Donc nous habiterons la vieille cathédrale...



Co mówią w Kolonii nasze działa, z których
ma być ulany dzwon do katedry.

Więc zamieszkamy tumu prastarego mury,
Kędy schody mkną łukiem okrężnym do góry,
I oglądać będziemy z naszej wieży szczytu
Ażurowe dzwonniczki, iglice z granitu,
Kościoły z koronkowo rzeźbionemi szlaki,
Gród o spadzistych dachach, dymny, ciemny, taki,
Jakim go snadź przed laty trzemaset widziano:
Wąskie rynki, mrowiące się ludem co rano,
I Bayenthurm, stołb dziwny, dziki w wież powodzi.
Co lśni jak złoty cały, gdy słońce zachodzi,
I z nad blanków którego biskup marmurowy
Patrzy na Ren i fali błogosławi płowéj.
Tak czuwać będziem, z głową w chmur oponie białéj.
Wiatry — wieści nieznane będą nam szeptały.
Czasem spoczną koło nas przelotne bociany,
Zorza da nam co ranek całus swój różany,
A w nocy, u stóp naszych, gród odziany w mroki,
Kolos ufny, spać będzie śród ciszy głębokiéj.

Lecz — w przepychu tym — dumy nie znajdziemy w sobie
I nie zapomnim, Francyo, o naszej żałobie!
Och! pamiętać ją będziem! Gdy w dzień uroczysty,
Zadrgnąwszy, jękniem głośniej nad burzy poświsty,

Wspomnim głos ów, co niegdyś bił z naszego łona,
Cesarstwo znikczemniałe i Napoleona!
Wspomnim walkę straszliwą, gdzie mężne zastępy,
Gradem kul i kartaczy szarpane na strzępy,
Posępne, zrozpaczone, marły w słońca żarze —
I przeklniem cię, żeś wydał nas wrogom, cezarze!

Nie mogły paszcze nasze zwycięstwy grzmieć w świecie,
Jak ongi w ośmdziesiątem i dziewiątem lecie,
Sztandar śmierci nad krajem wiał z losów wyroku,
Wszystko nas pozdradzało, nawet pory roku. —
Dobrze więc, czekać będziem, czekać, Francyo, ciebie,
Wieczną żywiąc nadzieję, choć wszystko ją grzebie,
I z wyżyn turmy naszej gotycko sklepionéj
Z utęsknieniem w zachodnie patrzeć będziem strony.
Czasem, jako fal morskich poszum z oddalenia,
Te Deum dojdą do nas niewyraźne pienia,
Te Deum niemieckiego, nienawistnej pieśni;
Organ w tajemne tony zagrzmi w arkad cieśni,
A my drżeć będziem, słysząc hymn pychą nabrzmiały!

Kiedyś jednak dzień przyjdzie, dzień światła i chwały!
Wrzawa wielka powstanie: z ciszy nocnych cieni
Miast mieszkańcy się zbudzą, bladzi, przerażeni,
A ludy, myśląc, że je senne widmo łudzi,
Zawołają: „To Francya! to Francya się budzi!“
Ren zakipi gwałtownie; płowe jego fale
Popłyną mętnym prądem, szumne łkając żale;
Wieże nasze się wstrząsną, w mrocznem wnętrzu faryr
Konrad z Hochstetten, śpiący na swej płycie szarej,
Starzy z Schauenburgu, z Heinsbergu hrabiowie,
W rękawicach żelaznych, w szyszakach na głowie,

Drzemiący tu od wieków pod grobowców ciosem,
Pytać się będą, co to?... groźnym widem głosem.

Francyo! Francyo! Ty przyjdziesz, przyjść musisz w te strony,
Potężna odrodzonym duchem i ramiony;
Grzmiący pochód legionów twych wrzących szlachetnie
W posadach wstrząśnie mury te kilkusetletnie,
A na gród cały padnie blade przerażenie,
Gdy krok ich zabrzmi zbliska tak nieustraszenie.
Jeśli wówczas się porwie żołdactwa ponury
Tłum — i gdy się zbliżycie — chwyci nasze sznury,
Wkrótce za wyje wściekle, stargawszy w nic siły:
My nie będziemy wrogom na trwogę dzwoniły!



CHARLES GRANDMOUGIN. CE QUE DISENT
À COLOGNE NOS CANONS QU’ON VA FONDRE

POUR FAIRE UNE CLOCHE À LA CATHÉDRALE.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Charles Grandmougin i tłumacza: Zenon Przesmycki.