Cień ponurego Wschodu/Szukanie skarbów

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ferdynand Ossendowski
Tytuł Szukanie skarbów
Pochodzenie Cień ponurego Wschodu
Wydawca Książki Ciekawe
Data wyd. ok. 1923
Druk Zakłady Graficzne Zygmunt Sakierski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
Szukanie skarbów.

Każda okolica w Rosji posiada swoje legendy o skarbach ukrytych w ziemi. Nie jest to rzeczą dziwną. Ponad Rosją wiele razy w przeciągu jej historji mknęły burze wojenne, a ludność kryła swe skarby w łonie matki ziemi, więc jest zrozumiałem że sporo bogactw w niej pozostało. Były też i inne przyczyny, o których mówią legendy.
Cały szereg zewnętrznych oznak wskazuje na miejsca ukrytych skarbów: skrzyżowanie trzech dróg, stare drzewa, przy drogach rosnące, kupy omszałych kamieni, złożonych niegdyś rękami ludzi, zwaliska oddawna nieistniejących zamków warownych, pałaców i grobowców, strome urwiska nad brzegami rzek i jezior, samotne wysepki na wielkich jeziorach, kępy, gdzie lubią zakładać swe gniazda czajki, lub żórawie.
Pierwszy lepszy chłop, znający te „pewne“ miejsca skarbów, mógłby wydobyć je z głębi ziemi lecz cała trudność i niebezpieczeństwo takiego przedsiębiorstwa tai się w tem, że przy skarbie ukrytym siedzi na straży albo jakiś potwór, albo dusza pokutnika, albo wogóle jakaś zła „czarna siła“. Trzeba mieć środki do odpędzenia tej siły, zawładnięcia skarbem i przywiezienia go do domu, co jest rzeczą niebezpieczną. Wróżbiarz-czarownik potrafi wskazać odpowiednią skrytkę skarbu, sposób wykopania jego, oraz środki ochronne od „czarnej siły“.
Wróżbiarz, dostawszy zapłatę za poradę, po pewnym czasie przywołuje do siebie klijenta i oznajmia mu, w jakiem miejscu znajdzie największy skarb i z jaką złą siłą będzie miał do czynienia. Otrzymawszy nową część honorarjum, wróżbiarz-czarownik zaczyna przygotowywać śmiałka do spotkania się i walki z djabłem, lub jego wysłańcami. Szukający nie powinien się przerażać, to też wróżbiarz przemywa mu oczy i uszy odwarem różnych magicznych ziół; powinien być obojętny na jadowite ukąszenia różnych owadów i żmij, które, pełniąc wolę djabła, z chwilą zbliżenia się człowieka do ukrytego skarbu, gromadzą się tu i napadają. Wobec tego czarownik przygotowuje dwie maście: — jedną z tłuszczu niedźwiedzia z korą starej łoziny, lub osiny, na której niegdyś powiesił się jakiś samobójca. Od takiej maści skóra człowieka nie będzie drżała ani z zimna, ani ze strachu. Drugą maść robi z tłuszczu borsuka, zmieszanego z proszkiem z wysuszonych ropuch i pająków, co zabezpiecza od żmij.
Najpoważniejszymi momentami całej wyprawy jest odpędzanie od skarbu, broniącej go „złej siły“ oraz zabezpieczenie się od napadu jej w drodze po zdobyciu skarbu. Pierwsze zadanie rozwiązuje się w ten sposób, że czarownik daje klijentowi pęk magicznych roślin, które ma on w chwili stanowczej zapalić, by dymem odpędzić djabła. Drugie zaś zadanie jest trudniejsze, bo zmusza śmiałka, najczęściej niepiśmiennego, do nauczenia się dość długiego i pogmatwanego zaklęcia.
Magiczną formułę chłop musi powtarzać w kółko co siedem kroków, a przed zamknięciem drzwi swego domu powinien wymówić ostatnie słowa zaklęcia.
Ostrożny czarownik nakazuje poszukiwaczowi skarbu, przed wyjściem z domu po skarb, wygłosić dość długą formułę, to też jeżeli się przedsięwzięcie nie uda, czarownik twierdzi, że początkowa, lub ostateczna formuły były wygłoszone nie podług jego wskazówek, lub reguły.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ferdynand Ossendowski.