Cień ponurego Wschodu/Najprostszy z bogów

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ferdynand Ossendowski
Tytuł Najprostszy z „bogów“
Pochodzenie Cień ponurego Wschodu
Wydawca Książki Ciekawe
Data wyd. ok. 1923
Druk Zakłady Graficzne Zygmunt Sakierski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
Najprostszy z „bogów“.

Wszystkie te sekty mają, bądź co bądź, pewne historyczne lub kanoniczne podłoże. Lecz istnieje na północy Rosji sekta, której pochodzenia nie można objaśnić, temi przyczynami.
Spotkałem tę sektę na północy permskiej gubernji.
Widziałem wielkie zgromadzenie wieśniaków ciemnych, półdzikich, niepiśmiennych, wycieńczonych walką z surową naturą. Stali leniwie i apatycznie wpatrzeni w ścianę z nieociosanych belek, przekładanych mchem. Pewnie o niczem nie myśleli, chyba że o chlebie i wódce. Ale po pewnym czasie do ściany podszedł jeden z chłopów i zaczął wiercić dziurę w belce. Przewiercił belkę i pomału, ostrożnie, z nabożeństwem zaczął wyciągać z niej świder.
Wyciągnął padł wraz z innymi na kolana i przeraźliwym głosem jął wyć.
— Dziuro nasza, dziuro święta, pomagaj nam!
Te modły do dziury w belce trwają godzinami.
Kto pierwszy wynalazł tego najprostszego z bogów, — dziurę w ścianie. Kto był założycielem tej sekty, dzikiej, idjotycznej, strasznej w swym obłędzie i ciemnocie?
Nikt nigdy nie badał tej kwestji, a teraz gdy już przeszło wiele lat, wydaje mi się, że być może, znajduję klucz do rozwiązania tej zagadki.
Północne obszary Rosji, kilkomiesięczna noc zimowa zniknięcie słońca, zimno, beznadziejność, tęsknota... Ciemne chaty, o oknach zaciągniętych zastępującym szkło pęcherzem, zasnutym skorupą lodową i przysypanych śniegiem, aż pod strzechę. Przez wywierconą dziurę w ścianie do ciemnej izby wpada snop promieni księżycowych, czy wprost zaledwie wyczuwalnych blasków tego światła, którem jest zawsze przepojona cała natura, a więc lód, śnieg, obłoki, kamienie...
Czy tym więźniom mroźnej, nieskończenie długiej nocy ta dziura w ścianie i ten snop ledwie dostrzegalnych promieni nie przypominają chwili zjawienia się słońca?
Narodziny słońca! Myt słoneczny... Myt w pierwotnej, ponurej, jak noc podbiegunowa, formie... Lecz i ludzie tam inni. Jest to kraj zapomnianych przez Boga i ludzi plemion.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ferdynand Ossendowski.