W pośród zamierzchłych puszcz Litewskich cieni,
Wesoła zbożem niwa się zieleni,
Słychać ryk trzody, wabią się cietrzewie,
Dzięcioł gdzieś stuka po spruchniałem drzewie;
Las czasem skrzypnie — słychać bieg strumyków,
A tam gdzie cicha chateczka leśnika,
Wleci jaskółka, i znów wylatywa,
Jakaś staruszka przedąc w progu śpiewa:
«Czy już wróciłaś jaskółeczko mała, Gdzieżeś ty była i co ty widziała? Robisz tu gniazko tak jak w dawnej dobie, Rób sobie śmiało, nie przeszkodzim tobie.
Nie wiesz jak teraz wróg nas ciśnie srodze; Czy nie spotkałaś Francuzów po drodze; Za którą oni tam górą, czy rzeką, Tak dawno idą — już gdzieś niedaleko.
JdąIdą czekajcie!««Moskal«Moskal się z nas śmieje, A my iakjak mamy, tak mamy nadzieję. Taki ich pułki stąpią po tej błoni, Powiedz jaskółko czy już blisko oni?
Czy się z synami nie widziałaś memi, Gdzie oni teraz; pewno idą z niemi, Starości biednej matki nie zasmucą, Tak jak przystoi z bronią w ręku wrócą?
Wrócą, bo młodzi, bo Bóg sprawiedliwy, Lecz czy doczeka czyj już wiek sędziwy? Zostałam jedna, nagle śmierć zaskoczy, Nikt ani ujrzy, jak ja zawrę oczy. — »
Tu łez staruszce pociekły strumienie;
Jaskółka zda się dzielić jej cierpienie.
Ustawnie nad jej odzywa się głową,
Ledwo odleci, znów wraca na nowo.
Płynie nad stawkiem, skrzydełka popłócze
I znów powraca, wszystko coś świegocze.
Może zna wiele, powiedziała siła;
Lecz któż zrozumie — ? swą mową mówiła. 1831. A. G..