Przez miedzę, która podobna do szlaków Różnych kolorów, między złotym kłosem Tyś szła, owieczka, białością i losem
Podobna owcy śród kłosów i maków.
Wtem Pluton ogniem wylatując z krzaków, 5 Porwał cię w ręce i uniósł do piekła, Córko Cerery — a tyś nic nie rzekła;
Weselił cię gwałt i wrzask nocnych ptaków.
Jakaż cię teraz cudotworcza siła Porwie i znowu cudownie przemieni 10 W córkę świecącą kłosów i promieni,
Kiedyś ty piekłu jak miesiąc świeciła I tam, gdzie ludzie jadem są żywieni, Tyś nie umarła — lecz jadła i żyła.
∗ ∗ ∗
A ona bywało 15
Głowę mi piękną położy na ramie I mówi: »Słyszę piosnkę doskonałą«.
Ja patrzę w oczy — i wiem, że nie kłamie, W promiennych oczach bowiem światło grało
Słoneczne, jakieś piękne było znamie. 20
Patrząc w twe oczy i w księgę twych losów Pojąłem, czemu Pluton niegdyś chwycił
I żądze swoje ogniste nasycił
Córką Cerery — onej Bożki kłosów.
Wieńczoną makiem, ludy Cię Połosów 25 Królową swoją piekielną uczuły, Płacz cię nie zabił — jady nie otruły,
Ogień się nie jął twoich zimnych włosów.
Pluton cię kochał, boś mu w dom książęcy Zarażającej miłości nie wniosła, 30 A nad ogień go nie kochałaś więcej,
Więc ci zaufał i użył za posła. A matce oddał cię na sześć miesięcy, Abyś piekielne w domu jajo zniosła.