Boska komedja (Dante, 1909)/Piekło/Pieśń XIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Dante Alighieri
Tytuł Boska komedja
I. Piekło
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1909
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Edward Porębowicz
Tytuł orygin. Divina Commedia
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PIEŚŃ XIII.[1]

Jeszcze nie przebył krwawego potoku,

Gdyśmy się w leśne dostali gęstwiny,
Gdzie żadna ścieżka nie świtała oku.

Liść nie zielony tam, lecz jakiś siny;

Gałąź nie gładka, lecz jakaś żylasta;
Zamiast owoców, zatrute jeżyny.

Nie tak się plące i nie tak zarasta

Między Kornetem a Cecyną puszcza[2],
Gdzie zwierz się chowa, wróg sioła i miasta.

10 
Tu gniazda wije brzydkich harpij tłuszcza[3],

Która Trojanom obmierziwszy żydła,
Z czarną ich wróżbą na wędrówkę puszcza.

13 
Ludzkie oblicza mają, duże skrzydła,

Pierzaste brzuchy i szpony jastrzębie;
Z dziwnych drzew jęczą dziwaczne straszydła.

16 
Rzekł Mistrz mój dobry: »Zanim w lasu głębie

Wejdziesz, masz wiedzieć, że to krąg jest wtóry
I będziesz w jego zostawał obrębie,

19 
Aż na okropne natrafisz piachury;

Teraz patrz pilnie, pomny, com powiadał[4],
Rzeczy obaczysz niezwykłej natury«.

22 
Po boru echem jęk ogromny biadał,

Ale kto jęczeć mógł, nie wypatrzyłem,
Więc stałem, a strach z głosów na mnie padał.

25 
Sądziłem, że Mistrz sądził, że sądziłem[5],

Jakoby głosy owe szły z gęstwiny
Od duchów, które sobą wystraszyłem.


28 
»Spróbuj«, powiada mi, urwać z krzewiny

Jednę gałązkę; kiedy się odłamie,
Mniemania twoje obrót wezmą iny«.

31 
Ja usłuchałem i ściągnąwszy ramię,

Gałązkę z dużej ułamałem śliwy.
»Czemu kaleczysz?« jęknął pień, a znamię

34 
Ciemną czerwienią podbiegło krwi żywej.

I znowu biadał: »Czemu rwiesz mi trzewa?
O jakiż w tobie duch nielitościwy!

37 
Byliśmy ludzie, dziś jesteśmy drzewa,

Ale się z czulszą litością spotyka
Bodaj gadziny dusza.. Tak się gniewa

40 
Widmo i nakształt żywego patyka,

Gdy płonie z jednej, płacze z drugiej strony,
A od przeciągu i skwirczy i syka,

43 
Ów szczątek słów i łez wydawał tony;

Zatem mi z ręki wypadła chabina
I stałem patrząc, jak człek przerażony.

46 
»Duszo rozdarta!« Mistrz mówić zaczyna,

»Gdyby on mógł był uwierzyć w te dziwy,
Które ma stara powieść wypomina,

49 
Nie byłby ściągnął ręki popędliwej;

Źle mi radziło cudu podobieństwo,
Żem go do próby popchnął niegodziwej.

52 
Lecz powiedz, ktoś ty, aby za męczeństwo

Zadane, blasku przyczynił twej sławie,
Gdy między ludzkie wróci społeczeństwo«.

55 
Więc duch: »Tak słodko prosisz i łaskawie,

Że nie lza milczeć; a niech nie zniechęcę,
Jeśli was dłużej powieścią zabawię.


58 
Jam jest, masz wiedzieć, ten, com trzymał w ręce

Obadwa klucze od serca Frydryka[6],
W którem, bywało, tak pochlebnie kręcę,

61 
Że już nade mnie nie zna powiernika.

Ta moja w służbie przychylność i wiara
Sen mi odbiera i grób mi odmyka.

64 
Bo nierządnica, co od wrót cezara

Nigdy wszetecznych oczu nie odwróci,
Dworów zakała[7] i zaguba stara,

67 
Wszystkie przeciwko mnie zapala chuci,

A gniew Augusta[8] od nich tak rozpłonie,
Że świetność moja w kiry się przerzuci.

70 
Więc oburzenia smak poczuwszy w łonie,

Ja prawy, krzywdę sobie zadawałem,
Tusząc, że z śmiercią wzgardy się uchronię.

73 
Lecz na tę korę, co dziś jest mem ciałem,

Przysięgam[9]: panu tak godnemu chluby[10]
Nigdy powinnej wiary nie złamałem.

76 
Który z was obu na świat wróci luby,

Pokrzep mą pamięć, co w bezcześć popada
Z zawiści wrogów żądnych mej zaguby«.

79 
Wieszcz chwilę czekał, a potem powiada:

»Nie zwlekaj; pytaj, póki czasu stanie,
O czem twa dusza jeszcze wiedzieć rada«.

82 
Na to ja rzekłem: »Sam go pytaj, panie,

O to, co mniemasz, że mi wiedzieć płuży[11],
Bo mnie już w piersiach dławi litowanie«.

85 
A on: »Jak tuszę, że druh mój usłuży

W tem, w czem go kolwiek twoja prośba wzywa,
O cieniu, drzewnej powierzony stróży,


88 
Tak racz nam wykryć, przez jakie przędziwa

Duch wasz się wplata w te zaklęte sęki
I czyli kiedy więzy swe rozrywa?«

91 
Więc z pnia się nagle odezwały jęki,

A szmerem westchnień ta się mowa wlekła:
»Krótko wyłożę sposób naszej męki:

94 
Gdy dusza nasza sama na się wściekła

Pożegna ciało na pobyt jej dane,
Minos ją zsyła do siódmego piekła.

97 
Śród lasu, w miejsce wprzód niewyszukane

Pada przygodnie, jak ją wiatr ułowi;
Padłszy, kiełkuje niby ziarnko lniane.

100 
Wypuszcza pędy, drzewkiem się odnowi;

Harpie liść jego szczypiąc, srogie katy,
Ból jemu czynią, a okna bólowi.

103 
Kiedyś po ziemskie nasze wrócim szaty,

Ale ich na się żaden z nas nie wdzieje:
Nie lza odzyskać własnowolnej straty.

106 
Tu je przywleczem[12]; pośród smętnej knieje

Nasze cielesne zawisną łupiny,
Każda na drzewie, gdzie duch jej gnuśnieje«.

109 
Zamilkł, a podczas gdy jeszcze nowiny

Jakiej czekamy z ust dziwnego krzaku,
Chrzęst nas uderzy idący z gęstwiny,

112 
Jako myśliwca, gdy stojąc na szlaku,

Tupot odyńca słyszy i ogary
I trzask gałęzi i hałas orszaku.

115 
Wtem z lewej strony wybiegły dwie mary

Nagie i krwawe skórą obszarpaną:
Biegnąc, łamały chrusty i konary.


118 
»Przyjdź śmierci!« wołał przedni; za zdyszaną

Duszą w te-ż tropy drugi próżno rące
Wytężał nogi, wołając: »Hej, Lano![13]

121 
Mniej prędko biegłeś po tieppijskiej łące!«

Wtem tchu mu brakło; niechawszy zdobyczy,
Przypadnie i z krzem w jeden kłąb się splące.

124 
A las za nimi psiarnią zaskowyczy;

Sfora suk czarnych[14] w okropnym obcesie
Jakby na łowach puszczona ze smyczy,

127 
Do ukrytego w krzaku ducha rwie się,

Potem drugiego porwie na paszczękę
I nędzne szmaty rozwłóczy po lesie.

130 
Tedy przewodnik mój wziął mię za rękę

I wiódł do krzewu, co daremnie biada
I krew z ran sączy za niesłuszną mękę.

133 
»Jakóbie de Sant-Andrea!«[15] krzak gada,

»Czemu się moją ratujesz przyczyną?
Za grzech twój czemu na mnie kara spada?«

136 
Więc przystanąwszy Wódz mój nad krzewiną,

Spytał: »Kto jesteś, co-ć tyloma usty
Krew i westchnienia jedno z drugiem płyną?«

139 
»Istoty, którym dziwnymi dopusty

Rzeź była wstrętna przed oczy stawiona,
Co pniowi memu pozdzierała chrusty,

142 
U stóp smutnego zgarnijcie je trzona:

Jam dziecię grodu, który na Baptystę
Zamienił swego dawnego patrona[16],

145 
Za co ów gniewy poprzysiągł wieczyste.

I gdyby nie to, że zeń most na Arno
Po dziś dzień szczątki chowa, to ojczyste


148 
Mury, co dłonią wznosili ofiarną

Obywatele z Attyli pogromu,
Pewnie stawiane byłyby na marno[17].

151 
Wiedz, jam obwiesił się na własnym domu«.








  1. Koło VII, krąg 2. Samobójcy.
  2. Corneto, miasteczko w Maremmie rzymskiej; Cecyna, rzeka przepływająca prowincję Volterra.
  3. Harpie, ptaki bajeczne o twarzy i piersiach kobiecych, córki Neptuna i Ziemi, które na wyspach Strofadach porywały Eneaszowi i Trojanom strawę ze stołu i plugawiły ją kałem. Jedna z Harpij, Celeno przepowiedziała Trojanom niedolę tułactwa.
  4. pomny, com powiadał nb. w Eneidzie, ks. III, gdzie Wirgiljusz opowiada o krzewach broczących krwią.
  5. Sądziłem, że Mistrz sądził, że sądziłem. Gra słów zapowiadająca groteskę i barok stylowy wieków późniejszych.
  6. Jam jest ten, com trzymał w ręce
    Obadwa klucze od serca Frydryk
    a.
    Piotr delle Vigne, uczony prawnik, kanclerz cesarza Fryderyka II, fałszywie oskarżony o zdradę tajemnic stanu, został skazany na wyłupanie oczu; nie mogąc przenieść kalectwa, zabił się, stłukszy głowę o mur, w 1249 r.
  7. Dworów zakała: zawiść pochlebców.
  8. gniew Augusta, tj. cesarza.
  9. Potępieniec nie może przysięgać na Boga: przysięga na to, co w nim cierpi; na swą drzewną powłokę.
  10. panu tak godnemu chluby. Zauważyć należy cześć Dantego dla cesarza Fryderyka, która nie licuje z nienawiścią Włoch ówczesnych do kacerskiego cesarza.
  11. płuży: jest pożyteczna.
  12. tu je przywleczem. Pomysł oryginalny poety.
  13. Lano, szlachcic młody i rozrzutny z Sieny; należał do liczby obywateli sieneskich, którzy w 1280 r. wspierali Florentczyków przeciw Aretynom. Wracając później do Sieny, zostali napadnięci pod Pieve al Toppo. Wielu z nich zabito. Lano bądź iż nie widział ocalenia, bądź iż nie chciał żyć w nędzy, rzucił się między nieprzyjaciół i znalazł śmierć, 1287 r.
  14. Sfora suk czarnych. Komentator Petrus Dantis (syn poety) objaśnia, że sfora psia oznacza wierzycieli rozrzutnika. Można też rozumieć, iż są szarpani na sztuki dlatego, że sami rozdzierali własne mienie.
  15. Jakób di Sant’ Andrea z Padwy, dostawszy w spadku olbrzymi majątek, szybko go roztrwonił, poczem odebrał sobie życie.
  16. na Baptystę
    Zamienił swego dawnego patron
    a.
    Florencja w miejsce pierwszego boga opiekuńczego, którym był Mars, wybrała św. Jana Chrzciciela, za co Mars miał ją karać nieustającą wojną. Mówiącym jest Rocco de’ Mozzi, który strwoniwszy ojcowiznę, powiesił się. Inni sądzą, że jest nim samobójca Lotto degli Agli, sędzia, który powiesił się ze zgryzoty, że wydał wyrok fałszywy.
  17. W. 146—150. I gdyby nie to, że u Starego mostu (ponte Vecchio) pozostał szczątek posągu Marsa, bóg był się mścił na odbudowanem mieście, strącając je na nowo w ruinę. Podanie jakoby Attyla zburzył Florencję jest nieprawdziwe; tym, który ją zrabował, lecz nie zburzył, był Fotilas.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Dante Alighieri i tłumacza: Edward Porębowicz.