Boska komedja (Dante, 1909)/Czyściec/Pieśń XIX

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Dante Alighieri
Tytuł Boska komedja
II. Czyściec
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1909
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Edward Porębowicz
Tytuł orygin. Divina Commedia
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PIEŚŃ XIX.[1]

Owej godziny, kiedy dzienne ciepło

Do reszty swego oddechu pozbawi
Noc wpływem ziemi lub Saturna skrzepłą[2],

I gdy to wieszczkom wielki los się jawi[3]

W chwili przedświtu, gdzie mrok już opada
Z gościńca, który wnet się rozjaskrawi,

W śnie moim wzeszła niewieścia szkarada[4],

Jękliwa w mowie, z wejrzeniem rozokiem,
Bez rąk, z nogami w kabłąk, w twarzy blada.

10 
Wpiłem w nią oczy. Jak zwarzone mrokiem

Na słońcu taje zesztywniałe ciało,
Tak jej odtajał naprzód pod mym wzrokiem


13 
Język i postać prostowała całą,

Aż w małej chwili blade jej oblicze
Lubą miłości barwą pokraśniało[5].

16 
A z rozchylonych warg takie słodycze

Pieśni wionęły, że ja w zachwycenie
Wpadłszy, już od niej odstąpić nie życzę.

19 
»Przypatrz się«, nuci, »pochlebnej Syrenie:

Ja marynarzy na manowce wodzę
Urokiem, co go kryje wdzięczne pienie.

22 
Ja Ulyssesa wstrzymałam[6] po drodze;

Kto raz do mego przylubił się domu,
Nierad mię żegna, tak mu w nim dogodzę«.

25 
Jeszcze śpiewała, gdy z szybkością gromu

Święta niewiasta[7] podeszła w tej chwili,
Snać aby tamtę nabawiła sromu.

28 
»Kto ona? Mów mi! Wirgili, Wirgili!«

Rzekła surowie: więc pełen posłuchu
W tę zacną wpatrzon, krok swój ku niej pili.

31 
Ku tamtej ściągnął dłoń: szatę na brzuchu

Rozdarłszy, odkrył... wtem mię sen odleci
Od bijącego z jej łona zaduchu[8].

34 
Dobry Wirgili do mnie: »Po raz trzeci

Wołam: wstań i chodź; pora ruszyć dalej
I szukać, kto nas o bramie oświeci«.

37 
Wstałem, a oto już się pełnym pali

Dniem każdy okręg onej góry świętej;
Tak my, świt mając w tyle[9], wstępowali.

40 
Idąc, skroń niosłem jak człek zaprzątnięty

Jakowąś myślą, co mu w sercu leży
I miałem postać pół-arkady zgiętej.


43 
Wtem nagle do nas: »Wejdźcie do tych dźwierzy!«

Głos wołał słodki, jak ten co z błękitu,
A nie z padolnych wyleci rubieży.

46 
Tak Anioł wzywał i wabił do szczytu,

Wiejąc swoimi łabędzimi puchy[10]
I stojąc w onych podsieniach z granitu.

49 
I szedł głos między skrzydlate podmuchy:

Błogosławieni, których we łzach oko:[11]
Dusze ich będą paniami otuchy.

52 
»Czemuż twe oczy po ziemi się wloką?«

Do idącego tak Wódz się odzywa,
Nim jeszcze Anioł odleciał wysoko.

55 
»Widzenie nowe myśli me porywa«,

Rzekłem, »i tak me pociąga źrenice,
Że myśl ku niemu wraca uporczywa«.

58 
»Widziałeś«, pytał, »starą czarownicę,

Za której sprawą powyżej lud jęczy?
Widziałeś, jak jej złość poszła na nice?

61 
Dosyć już; postąp dalej i ku tęczy

Blasków zwróć oko; Władca niezmierzony
Wabiem ją toczy[12] w wielkich sfer obręczy«.

64 
Jak sokół naprzód spojrzy na swe szpony,

Potem na strzelca głos pióra rozpina,
Pragnieniem strawy do ziemi nęcony,

67 
Tak się porwałem i póki szczelina

Wiodła nas, krokiem ile można chyżym
Szedłem do ścieżki, gdzie w krąg iść zaczyna.

70 
Aż gdy na miejsce odkryte się wzwyżym,

Ujrzę leżące podłuż ściany duchy,
Wszystkie do góry obrócone krzyżem.


73 
Przylgnęła dusza moja![13] ów bezruchy

Lud mówił, takim szarpany szlochaniem,
Że słów zaledwie szept słyszałem głuchy.

76 
»Wybrańcy Boga, co oczekiwaniem

Koicie mękę i miłością Sędzi,
Pouczcie, jak tam wyżej się dostaniem?«

79 
»Skoro pokuty naszej Pan wam szczędzi,

A chcecie drogę wynaleźć niezwłocznie,
Prawicą zawsze bądźcie od krawędzi«[14].

82 
Tamtemi słowy Wieszcz mój mówić pocznie,

Temi odpowie widmo ukorzone;
Że się coś kryło[15], poznałem widocznie.

85 
Oczyma w oczach mego Pana tonę;

Więc on łaskawem przyzwoleniem darzył
Chęci we wzroku moim wyrażone.

88 
Skorom swe myśli na nowo skojarzył,

Do rozciągnionej powiadam istoty,
Com ją po głosie wprzódy zauważył:

91 
»Duchu, co łzami kupujesz przymioty,

Bez których nie lza być wam w bożym bycie,
Uspokój dla mnie swej wielkiej zgryzoty.

94 
Kim byłeś? Czemu krzyżem tu leżycie?

Chcesz, że za tobą prośbami się wstawię
Tam na padole, skąd przynoszę życie?«

97 
A on: »Czemu nas niebo w tej postawie

Mieć życzy, później dowiesz się powodu;
Teraz wiedz: jam miał Piotra tron w dzierżawie[16].

100 
Między Chiaveri a Siestri ze wschodu

Płynie rzeczułka: od jej miana bierze
Swój szczyt nazwisko sławne mego rodu.


103 
Niedawno w pełnej doświadczyłem mierze,

Tak trudno ustrzec wielki płaszcz[17] od błota;
Inny trud przytem jest jak lekkie pierze.

106 
Późna do skruchy była ma ochota,

Aż na piotrową wezwany stolicę,
Dopierom poznał kłamliwość żywota.

109 
Widziałem, że go nawet nie nasycę

Władzą, nad którą nic w życiu nie czeka,
Więc rozpaliłem duszę, miłośnicę

112 
Drugiego życia; nędzna i daleka

Boga aż dotąd i dóbr była chciwa,
Za to, jak widzisz, w tej męce narzeka.

115 
Czem jest łakomstwo, tu ci się wykrywa

W karze, co duchy znów z Bogiem jednoczy,
A bardziej gorzka kara tu nie bywa.

118 
Jak zdane dobrom tego świata oczy

Nie wzlatywały ku niebieskiej stronie,
Tak nas Sąd boży tu do ziemi tłoczy.

121 
Jako zaś chciwość zgasiła nam w łonie

Miłość ku dobru i wartość zasługi
Wydarła, tak Sąd stopy nam i dłonie

124 
Wiąże, niewolnych rzuca na te smugi;

Jak długo będzie Sądem nakazano,
Bolesny mozół nasz tak będzie długi«.

127 
Zacząłem mówić i zgiąłem kolano[18],

Lecz on zaledwie po słów moich brzmieniu[19]
Cześć zauważył sobie okazaną,

130 
»Czemu przedemną gniesz się w ukorzeniu?«

Spytał. — »Szacunek ku dostojnej szacie«,
Odrzekłem, »tak mi każe, zacny cieniu«.


133 
»Sprostuj kolana, powstań z ziemi, bracie!«

Przerwał mi duch ów, co wnet miał być czysty:
»Wszyscyśmy słudzy Boga w majestacie.

136 
Jeżeliś pomny słów ewangielisty,

Które to: Ni się żenią,[20] powiadały,
Sens ci mej mowy będzie oczywisty.

139 
Teraz idź[21]: stanie twoje u tej skały

Opóźnia płacz mój, którym winy myję
Dopomagając skrusze niedostałej.

142 
Mam ja na świecie wnuczkę Alagiję[22],

Dobrego serca, dopóki rodzina
Swym w niej przykładem cnoty nie zabije:

145 
A ona mi tam została jedyna«.








  1. Taras IV. Lenistwo.
  2. W. 1—3. Była ostatnia godzina przed świtem. W starożytności i wiekach średnich wierzono, że księżyc i noc zimne same przez się, zostają jeszcze bardziej oziębiane naturalnym chłodem Ziemi lub Saturna, jeżeli ta gwiazda znajduje się na horyzoncie.
  3. gdy wieszczkom wielki los się jawi. Sny oglądane nad ranem miały posiadać znaczenie wróżb. »Wielkim losem« geomanci zwali figurę, którą z zamkniętemi oczyma udało się skreślić laską na piasku, a która przypominała linie łączące koniec konstellacji Wodnika z początkiem konstellacji Ryb. To położenie posiadają gwiazdy wschodniego horyzontu w chwili, którą tutaj poeta opisuje.
  4. niewieścia szkarada: symbol uciech zmysłowych, mianowicie tych, których człowiek szuka w bogactwie, w rozkoszach stołu i łoża. Każda z jej znamion: jękliwość, zezowatość etc. może symbolizować grzechy, które teraz nastąpią: chciwość i rozrzutność, obżarstwo i opilstwo, nieczystość.
  5. W. 10—15. Allegorycznie pojmowana ta przemiana oznacza, że uciechy zmysłowe same przez się brzydkie, człowiek wypiększa własną wyobraźnią.
  6. Ja Ulyssesa wstrzymałam. Dante miesza tutaj Syrenę z XII p. Odyssei i Cyrce z p. X.
  7. Święta niewiasta według jednych oznacza Cnotę, według innych Prawdę albo Łucję, czyli łaskę oświecającą.
  8. W. 31—33. Allegorycznie: W świetle rozumu występek odkrywa się z całą swą brzydotą. Porów. Ezech. XVI, 37: »Odkryję sromotę twoję przed nimi i oglądają wszystkę szkaradność twoję«. Ściągnął dłoń. Giest ten wykonywa Wirgiljusz: inni rozumieją, że »święta niewiasta«, co jednak mniej odpowiada wykładowi allegorycznemu.
  9. świt mając w tyle. Poeci postępują ustawicznie od wschodu ku zachodowi. Tu jest wejście na V taras, gdzie oczyszczają się skąpi i rozrzutni, leżący w płaczu, twarzą do ziemi.
  10. Wiejąc skrzydłami Anioł zciera czwarte P z czoła poety.
  11. Błogosławieni, którzy płaczą, — piąte błogosławieństwo ewangeliczne.
  12. Wabiem ją toczy. Metafora z zakresu sokolnictwa. Bóg jest sokolnikiem, który blaskami sfer, jak tamten migocącym wachlarzem wabi człowieka ku strawie duchowej.
  13. Przylgnęła do ziemie dusza moja, słowa psalmu CXVIII, 25. Duchy na świecie przywiązane nadmiernie do dobr ziemskich, skazane są na nieruchomość.
  14. prawica od krawędzi, tj. postępujcie zawsze od lewej ku prawej.
  15. że się coś kryło, w oryg. l’altro nascosto. Inni rozumieją, że mowa o duchu leżącym z twarzą ukrytą.
  16. jam miał Piotra tron w dzierżawie. Jest to papież Hadrjan V, z rodu Ottobuono Fieschi, hr. di Lavagna. Lavagna jest nazwą rzeczułki w genueńskiem. Ottobuono, póki nie został papieżem, odznaczał się chciwością w zbieraniu majątku; później nawrócił się cały do dzieł pobożności.
  17. Jak trudno ustrzec wielki płaszcz, tj. płaszcz pontyfikalny, od zniesławienia, wobec fałszywej polityki Kurji rzymskiej. (Patrz p. XVI, w. 128).
  18. zgiąłem kolano. Dante gromi jednostki, lecz okazuje zawsze cześć najwyższą instytucji Kościoła; tak w Piekle XIX, 101.
  19. po słów brzmieniu. Duch nie mógł widzieć, ale słuchem zauważył, że Dante klęka. W pokorze swojej nie chce przyjąć hołdu, podobnie jak Wirgili hołdu Stacjusza (Cz. XXI, 130).
  20. Ni się żenią (Neque nubent), słowa Chrystusa do Faryzeuszów: »Albowiem w zmartwychwstaniu ani się żenią, ani za mąż idą; ale będą jako Aniołowie boży w niebie«. (Św. Mat. XXII, 30).
  21. Teraz idź. W piekle grzesznicy radzi byli zatrzymywać Dantego rozmową jak najdłużej; tutaj przeciwnie każdy kwapi się pełnić własną pokutę.
  22. Alagia dei Fieschi, żona Moroella Malaspiny, pani wielkiej zacności. Dante znał ją osobiście i tu wspomina ku zawstydzeniu reszty Fieschi’ch.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Dante Alighieri i tłumacza: Edward Porębowicz.