Boska Komedia (Stanisławski)/Piekło - Pieśń VI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
PIEŚŃ SZÓSTA.

Gdy myśl wróciła, co była zamarła
W obec żałośnej dwojga krewnych doli,
Która mnie smutkiem przejęła całego, —
Nowe męczarnie i nowych męczonych
Ujrzałem wkoło, gdziem się tylko ruszył,
Gdziem się obrócił i gdziem spojrzał tylko. —

W trzeciem już kole jestem — w kole słoty
Wiecznej, przeklętej, zimnej i nieznośnej,
A zawsze jednej, i zawsze jednakiej.
Śnieg, brudna woda i grady ziarniste
W mrocznem powietrzu ścierają się społem,
A smrodem ziemia zionie, co je wsiąka.
Tam Cerber, bestja sroga a poczwarna,
Potrójną paszczą psu podobny szczeka
Na lud przeklęty, co tam zanurzony.
Czerwone ślepie, kudły czarne, brudne,
Brzuch ma ogromny, a szponiaste łapy —
Ten drze i szarpie, i ćwiertuje duchy,
A deszcz je smaga, że jako psy wyją.

I jednym bokiem zasłaniając drugi,
Wciąż potępieńcy kręcą się nieszczęśni! —

Skoro nas zajrzał Cerber, gad olbrzymi,
Wnet rozwarł paszcze i kły nam wyszczerzył,
A wszystkie członki w cielsku jego drgały.
Natenczas Mistrz mój, wyciągnąwszy dłonie
I wziąwszy ziemi, pełnemi garściami
Cisnął ją w paszcze żarłoczne potworu. —
Jak pies, co szczeka, gdy mu głód doskwiera,
Wnet się ukoi, skoro jadło zchwyci,
Pożarciem jego już tylko zajęty; —
Tak się paszczęki ohydne zamknęły
Cerbera-Djabła, który tak przeraża
Dusze swym wrzaskiem, że ogłuchnąć rade. —

Szliśmy więc, depcząc cienie, które gnębi
Nieznośna słota, i stawiali stopy
Na ich nicestwie, co ma pozór ciała.
Wszystkie te cienie zalegały ziemię,
Oprócz jednego, który wstał i usiadł,
Gdy nas przed sobą idących obaczył.
Ten rzecze do mnie: „Ty, którego wiodą
Przez otchłań piekieł, poznaj mnie, gdy możesz;
Boś pierwej zrodzon, niżelim ja umarł.“
A ja mu na to: Cierpienia twe pewnie,
Tak cię z pamięci mojej wymazały,
Że mi się nie zda, bym cię kiedy widział.

Lecz powiedz, ktoś jest, któryś w tak bolesnem
Miejscu skazany na mękę, co jeśli
Jest inna większa, — nieznośniejszej nie masz?
A on mi znowu: „Miasto twe rodzinne,
Tyle zawiści pełne, że już miarka
Przebierać zda się, w obrębie mnie swoim
Dzierżyło w czasach jasnego żywota.[1]
Wy, współziemianie, znaleźliście mnie Ciacco.[2]
Teraz, jak widzisz, za winę ohydną
Obżarstwa mego, dręczę się na słocie.
Dusza ma smętna nie jest tu samotną,
Bo wszystkie tamte, za też samą winę,
Tęż karę znoszą.“ I w tem urwał mowę. —
Rzekłem więc: Ciacco! przykra dola twoja
Tyle mi cięży, że płakać mi chce się.
Powiedz mi wszakże, gdy wiesz, jaki koniec
Czeka mieszkańców niezgodnego miasta?[3]
Czy jest tam choćby jeden sprawiedliwy?
Naucz mnie jaka może być przyczyna,
Że gród ten szarpie tak straszna niezgoda? —
A on mi na to: „Po długich zatargach
Dójdą aż do krwi, a stronnictwo dzikie
Wypędzi drugie z wielkiém pokrzywdzeniem.[4]
Potem, nim słońce trzykroć się obróci,
Pierwsze znów padnie, a drugie się wzniesie,
Za sprawą tego, który się dziś łasi;[5]
I długo będzie z podniesionem czołem
Górować nad niem i uciskać srodze,

Na łzy nie bacząc, ani też na gniewy. —
Dwaj są w tem mieści ludzie sprawiedliwi,
Ale ich głosu nikt zgoła nie słucha, —[6]
Pycha i zawiść, i chciwość — to iskry,
Które tam serca wszystkich rozpaliły.“ —
I na tem skończył opłakaną mowę.
A ja mu znowu: Zechciej mnie nauczyć
I udarować jeszcze kilku słowy:
Tegghiajo, Farinata — ludzie zacni —
Avigo, Mosca, Jakob Rusticucci,[7]
I inni, dobrych uczynków tak chciwi,
Powiedz mi, gdzie są, — niech poznam ich znowu,
Albowiem żądza zapala mnie wielka
Wiedzieć, czy niebo słodyczą ich poi,
Czyli też piekło dręczy ich swym jadem. —
— „Oni są między ciemniejszemi duchy:
Inna ich wina w głębszą otchłań ciśnie;
Ujrzysz ich pewnie, jeśli aż tam znijdziesz.
A kiedy wrócisz do miłego świata,
Proszę cię, ludzkiej podaj mnie pamięci. —[8]
Nic już nie rzeknę, ani ci odpowiem.“
I nagle oczy przedsię wytężone
Wywrócił zezem, chwilę patrzał na mnie,
A potem głowę schylił i zanurzył
Pomiędzy ślepe potępieńców tłumy.
A Mistrz mój rzecze: „Już się nie podniesie,
Aż archangielskiej trąby głos posłyszy!
Lecz nieprzyjazną, gdy ujrzą potęgę,[9]

Każdy z nich smętną odszuka mogiłę,
Weźmie swe ciało, dawną postać wdzieje
I sąd posłyszy w wieki wieków brzmiący!“
Tak szliśmy przez tę brudną mieszaninę
Cieniów i słoty powolnemi kroki,
Prawiąc o życia przyszłego kolejach.
Rzekłem: mój Mistrzu! oświeć że mnie, proszę,
Czy ich cierpienia po tym wielkim sądzie,
Wzmogą się jeszcze, czy zmniejszą się może?
Czy będą również jak dzisiaj dotkliwe?
A on mi na to: „Zwróć się ku téj wiedzy,
Która cię uczy, że im doskonalsza
Jest istność jaka, tem mocniej czuć musi
Wszelakie dobro i boleść wszelaką,[10]
A chociaż nigdy lud ten potępiony,
Gdzie doskonałość prawdziwa, nie zdąży,
Lecz się spodziewam, że bliższym jéj będzie
Potem niż teraz.“ — Tak obchodząc w koło
Po owej drodze, mówiliśmy z sobą,
Więcej nierównie, niźli tu powtarzam.
Doszliśmy w końcu do miejsca, gdzie droga
Spadała w głębię i tuśmy naleźli
Wielkiego wroga ludzkości — Plutusa. —[11]







  1. La vita serena. Jasnem nazywa potępieniec życie swoje doczesne, aby dać poznać różnicę między tem życiem, a życiem w ciemnościach piekieł.
  2. Ciacco znaczy właściwie wieprzak. Przezwisko to, jak się domyślają, nadane było jednemu z obywateli Florencyi, który, obdarzony pięknemi przymiotami, a szczególnie dowcipem, poświęcił je namiętności obżarstwa i stał się powszechnie znanym pieczeniarzem i błaznem. Prawdziwe imie jego niewiadome.
  3. Niezgodnego miasta — t. j. Florencyi, w której jak wiadomo ustawnie ścierały się różne stronnictwa.
  4. Stronnictwo dzikie (la parte selvagia) jest to stronnictwo Białych, do którego należał sam Dante. Nazywano je dzikiem dla tego, że na czele tego stronnictwa stała familia Cerchi, która niedawno przesiedliła się do Florencyi z lasów Val di Sieve. Stronnictwo przeciwne (Czarnych) stało pod wodzą Corso Donati i w Kwietniu 1302 r. odniosło stanowcze zwycięztwo nad Białymi.
  5. Za sprawą tego, który się dziś łasi. Powszechnie tu rozumieją Karola Walezjusza, brata króla Francuzkiego Filipa Pięknego. — Inni, jak Costa, sądzą, że należy tu rozumieć Papieża Bonifacego VIII, za namową którego Karol Walezjusz wszedł do Włoch i pomagał Czarnym do zwalczenia Białych, jako partyi przeciwnej rzymskiemu dworowi.
  6. Sądzą powszechnie, że ci dwaj sprawiedliwi byli to: sam Dante i przyjaciel jego Hugo Cavalcanti, o którym Benvenuto da Imola mówi, że był to alter oculus Florentiae tempore Dantis.
  7. Są to imiona sławnych obywateli Florencji, których Dante napotyka w niższych Piekła kołach.
  8. Rzecz godna uwagi, że wszystkie prawie dusze potępione, z któremi Dante spotyka się w Piekle, okazują życzenie być przypomnianemi ludzkiej pamięci, wyjątek stanowią zdrajcy ojczyzny.
  9. To jest Potęgę Boską, grzesznikom nieprzyjazną.
  10. Wiedzą tą jest Filozofia Arystotelesa, której zwolennikiem był Dante i która naucza, że im więcej człowiek zbliża się do doskonałości, tem jest zdolniejszym uczuwać roskosz i nędzę. Takież jest znaczenie słów św. Augustyna: Cum fiet resurectio carnis, et bonorum gaudium erit et tormenta majora.
  11. Mowa tu o Plutusie — bogu skarbów, który był synem Jazona i Cerery. Nazywa go Dante wielkim wrogiem ludzkości, bo rzeczywiście — cóż więcéj rodzi nieszczęść i nienawiści między ludźmi, jeżeli nie ubieganie się za bogactwami.