Boska Komedia (Stanisławski)/Czyściec - Pieśń XXV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
PIEŚŃ
DWUDZIESTA PIĄTA.

Była godzina, której należało
Bez żadnej zwłoki szczeblować na górę,
Bo ustąpiły kręgu południka
Słońce dla Byka, Noc dla Skorpiona.[1]
Więc jako człowiek, który się nie wstrzyma
Cokolwiek spotka, lecz kroczy swą drogą,
Kiedy potrzeby bodziec go dojmuje,
Tak i my w otwór wstąpiliśmy skały,
Jeden za drugim, wązkość bowiem schodów
Dzieli koniecznie tych, co po nich idą.
A jak bocianek, gdy mu latać chce się,
Podnosi skrzydła i spuszcza je znowu,
Bo rzucić gniazdo jeszcze się nie waży;
Tak chęć zapytać nieciła się we mnie
I gasła znowu, aż w końcu przybrałem
Wyraz człowieka, co mówić zamierza.
Słodki mój ojciec, nie zważając na to
Że szliśmy szybko, rzekł: „Puszczaj łuk mowy,
Coś go już napiął po żelezce same.“

A więc bezpieczny otworzyłem usta
I tak począłem: Jak tu zchudnąć można,
Kiedy potrzeba pokarmu nie bodzie?
— „Gdybyś, odrzecze, wspomniał Meleagra,
Co niszczał w miarę jak znikała głównia, —
 Rzecz by ta dla cię nie była tak ciemną.[2]
I gdybyś zważył, że gdy przed zwierciadłem
Mknie postać twoja, wnet przemknie i w szybie,
Co zda się trudnem, łatwem by się zdało.[3]
Lecz abyś w żądzy swojej się ukoił,
Oto jest Stacjusz, — wzywam go i proszę,
Aby lekarzem był na twoje rany.“ —
— „Jeśli przy tobie — Staciusz odpowie —
Widoki wieczne objaśniać mu będę,
Wybacz, bo tobie oprzeć się nie mogę.“
A potem do mnie: „Jeśli moje słowa
Myśl twoja, synu, przyjmie i zachowa, —
Światło z nich padnie na pytanie twoje.
Krew doskonała, której nie wypiją
Spragnione żyły i która zostaje.
Jak zbywające pokarmy od stołu,
Nabiera w sercu kształtującej mocy
Na wszelkie członki, jak ta, co przez żyły
Sącząc się, w członki zamienia się same.
Raz jeszcze w sercu przetrawiona zchodzi
Tam, gdzie przystojniej zamilczeć, niż wyrzec,
I na krew innej istoty kroplami
Spada w naczynie naturą wskazane.

Tu się jednoczą; lecz jedna z nich skłonna
Znosić wrażenia, druga działa czynnie,
Z doskonałego płynie bowiem źródła.
Skoro ostatnia z pierwszą się połączy,
Najpierwej działać poczyna stężeniem,
A potem zsiadłe ożywia już ciało
Moc czynna w duszę zamienia się taką
Jak u rośliny, lecz o tyle różną,
Że ta jest w drodze, tamta już u brzegu;[4]
Później tak działa, że się rusza, czuje,
Jak polip morski, i kształcić poczyna
Te właśnie władze, których jest nasieniem.[5]
To się rozszerza, to rozdłuża, synu,
Moc, która z serca rodzica wychodzi,
Kędy natura o wszech członkach radzi.
Jak ze zwierzęcia staje się człowiekiem, —
Nie widzisz jeszcze; a to punkt jest taki,
Co w błąd wprowadził mędrszego od ciebie;
W nauce bowiem rozróżnia on swojej
Rozum możebny od duszy, dla tego
Że właściwego nie dojrzał organu.[6]
Otwórz więc serce przychodzącej prawdzie
I wiedz, że skoro u ludzkiego płodu
Mózgowa tkanka jest już wykończona,
Najwyższy Twórca zwraca się radośny
Ku arcydziełu natury i ducha
Tchnie w nie nowego, a ten pełen siły,
Wszystko cokolwiek znajdzie tam czynnego

Z treścią swą łączy, i staje się wonczas
Dusza jedyna, która sama w sobie
Żyje i czuje, i kołuje wiecznie.[7]
Lecz by me słowa mniej ciebie dziwiły,
Uważ, jak słońca żar staje się winem,
Gdy z winorośli połączy się sokiem —
A gdy Lachezie przędzy już nie stanie,
Dusza się z więzów wyswobadza ciała,
Unosząc z sobą treść ludzką i boską.[8]
Władze zmysłowe naonczas niemieją,
Natomiast pamięć i rozum, i wola
Bystrzej daleko niż pierwej działają.
Niezwłocznie potem dusza sama przez się
Spada cudownie na jednym z dwu brzegów,
I tu dopiero drogę swą poznaje.[9]
A skoro przestrzeń miejsca ją ogarnie,
Moc z niej kształcąca promienieje w koło,
Jak w żywych członkach i w tej samej mierze.
A jak powietrze, gdy przesiękłe deszczem,
Skutkiem odbicia słonecznych promieni,
Rozmaitemi barwami się krasi;
Tak i powietrze, które ją otoczy,
Przybiera kształty jakie w niem niezbędnie
Dusza wytłoczy, kiedy w niem zamieszka.[10]
A jako płomyk leci ognia śladem,
Gdziekolwiek z miejsca na miejsce przechodzi;
Tak nowa postać za duchem pomyka.
Że ztąd zewnętrzny dusza pozór bierze,

Więc zwie się cieniem, i wyrabia w sobie
Wszelakie zmysły, aż do wzroku władzy.
Przeto się śmiejem, przeto rozmawiamy,
Przeto łzy lejem i wzdychamy ciężko,
Jak słyszeć mogłeś obchodząc tę górę.
A jaka żądza, lub czucie nas bodzie,
Taką postawę cień przybierać musi,...
I oto twego zdziwienia przyczyna.“ —
Do miejsc ostatniej zdążywszy katuszy,[11]
Jużeśmy krok nasz zawrócili wprawo
I już nas inna ogarnęła troska.
Z urwiska góry buchały płomienie,
Od brzegu zasię wiatr powiewał w górę,
Co je odpychał i oddalał ciągle.
Więc po jednemu iść nam było trzeba
Stroną otwartą, a jam był w obawie
Tu spłonąć w ognju, a tam spaść do dołu.
Wódz mówił do mnie: „W miejscu tem przystoi
Abyś na wodzy krótko trzymał oczy,
Bo błądzić możesz za lada powodem.“ —
— „O najwyższego miłosierdzia Boże![12]
Śpiew posłyszałem w łonie wielkiej spieki:
Niemniej mnie piekła żądza spojrzeć w stronę.
Ujrzałem cienie idące w płomieniu;
Więc wzrok co chwila dzieląc, spoglądałem
To na ich kroki, to na stopy moje. —
Gdy słowa hymnu przebrzmiały ostatnie,
Ja nie znam męża,“ wykrzyknęły cienie,[13]

I znów poczęły hymn cichemi tony;
A gdy skończyły, zakrzyknęły znowu:
„Dyana z gaju wygnała Helice,
Gdy ta Wenery jad uczuła w sobie.[14]
Potem śpiewały, potem zasię znowu
Głosiły mężów i niewiast, co były
Czyste, jak każe małżeństwo i cnota.
I tryb im taki starczy, jako wnoszę;
Dopóki w ogniu palić się tu będą:
W takiej to trosce i w męczarni takiej
Ma się zabliźnić ostatnia ich rana.[15]







  1. Według tego oznaczenia, w miejscu gdzie się znajdowali Poeci na górze Czyśca, była godzina druga po południu, a wpółsferzu przeciwległem — druga po północy.
  2. Owidjusz w Metamorfozach (VIII., 446) opowiada, że z wyroków przeznaczenia, życie Meleagra, syna króla Kaledoryi Eneasza, trwać miało tak długo, jak długoby nie spaliło się pewne drzewo, przez wróżki wskazane. Matka Meleagra pilnie to drzewo chowała, ale kiedy Meleager zabił dwóch braci matki swojej, ona to drzewo sama do ognia wrzuciła, a wmiarę jak się dopalało, gasło życie Meleagra.
  3. Wirgiljusz daje do zrozumienia uczniowi swemu, że podobnie jak postać człowieka odbija się w zwierciadle, tak w pośmiertnym stanie duszy odbijają się wszelkie uczucia, namiętności i wrażenia których doznawała za życia. (Patrz nieco niżej w tekście).
  4. Dante podziela niby zdanie wielu starożytnych filozofów i wszczególności Platona, że w ciele ludzkiem są trzy dusze: roślinna, zwierzęca, czyli czująca, i ludzka, czyli rozumna: wszystkie trzy potem łączą się w jednę, jak obaczymy nieco niżej. Zauważyć przy tem należy, że chociaż w płodzie ludzkiem naprzód się zjawia dusza roślinna, ale ta dusza w człowieku, rozwijając się stopniowo, staje się zwierzęcą i nakoniec prawdziwie ludzką; w roślinie zaś pozostaje zawsze jedną i taż samą (jest już u brzegu i dalej nie idzie).
  5. Oto jest właśnie przechód duszy ze stanu roślinnego do zwierzęcego — dusza staje się czującą.
  6. Stacjusz napomyka tu na Awerroesa kommentatora Arystotelesa, który oddzielał i odróżniał od duszy tak zwany u scholastyków rozum możebny (intellectus possibilis), sądząc że ów rozum możebny, czyli władza pojmowania, powinien mieć jakiś organ zewnętrzny, podobnie jak władze zmysłowe widzenia, słyszenia i inne, mają swoje organa. Organu jednakże takiego dla władzy pojmowania nie dostrzegał Awerroes.
  7. Duch Boski jednocząc w sobie życie roślinne, zwierzęce i umysłowe, staje się duszą jedyną, która żyje czuje i kołuje sama w sobie, to jest rozważa siebie i przychodzi do zeznania samej siebie (conscientia sui).
  8. Dusza, rozstając się z ciałem, unosi z sobą władze zmysłowe i duchowe.
  9. Dusza po śmierci spada albo na brzeg Acherontu, albo na brzeg Tybru u ujścia do morza, i poznaje, że albo jest przeznaczoną do Piekła, albo do Czyśca, a ztamtąd do Nieba (Obacz Pieśń III. Piekła i Pieśń II. Czyśca).
  10. Że dusze po śmierci okrywają się jakoby ciałem jakiemś powietrznem, nie jest to zmyślenie poetyczne samego Dantego; tak myśleli niektórzy ojcowie kościoła; sam nawet Śty Augustyn nieodrzuca wręcz tego zdania, ale je uznaje za wątpliwe (Costa.).
  11. W oryginale jest: „all'ultima tortura.“ Wyraz tortura u dawniejszych pisarzy nieraz jest używany w znaczeniu zakrętu. Może i u Dantego, w tem miejscu, oznacza on ostatni zakręt, czyli zakres na górze Czyśca?
  12. Summae Deus clementiae — słowa stanowiące początek hymnu śpiewanego w czasie jutrzni w sobotę; w hymnie tym jest prośba do Boga o dar czystości.
  13. Virum non cognosco — słowa Najświętszej Panny Marji w odpowiedzi Archaniołowi Gabryelowi, kiedy jej zwiastował, że porodzi syna (u Łukasza R. 1, w. 34.).
  14. Dyana, córka Latony, w mytologji starożytnej jest jakoby symbolem czystości, jedna z nimf stanowiących orszak Dyany, imieniem Helice, czyli Kalista, że niedość pilnie strzegła czystości swojej, wygnaną została przez Dyanę z gajów przez nią zamieszkiwanych.
  15. To jest: przez takie męki, dusze w Czyścu zostające, gładzić mają ostatni z grzechów głównych — grzech nieczystości.