Boska Komedia (Stanisławski)/Czyściec - Pieśń XIX

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
PIEŚŃ DZIEWIĘTNASTA.

W owej godzinie, gdy już ciepło dzienne,
Zmożone wpływem ziemi, lub Saturna,
Chłodu księżyca ogrzewać nie w stanie;
Gdy geomanci, przed poranną zorzą,
Widzą wstający wielki las na wschodzie,
Po drodze, co ma niedługo być ciemną;[1]
Przyśniła mi się kobieta jąkliwa,
Oczy zkoszone, wykrzywione nogi,
Ręce ucięte, twarz jej trupio blada.[2]
Patrzałem na nią; a jak promień słońca
Ożywia członki, chłodem nocy skrzepłe,
Tak wzrok mój naprzód język jej rozwiązał,
Po krótkiej chwili wyprostował całą,
I blade lica rozpromieniał barwą,
Która miłości tak jest pożądaną.[3]
Gdy rozwiązaną została jej mowa,
Śpiewać poczęła tak, że mi niełatwo
Byłoby od niej oderwać uwagę.
— „Jestem, śpiewała, ta Syrena słodka,
Która żeglarzy zwodzę na toń morza, —

Tyle roskoszy czuje kto mnie słucha:
Ja to Ulyssa zawróciłam śpiewem
Z obłędnej drogi; a kto nawykł do mnie,
Rzadko odchodzi, — tak nasycam pełno.“
Jeszcze się tamtej nie zamknęły usta,
Kiedy się inna zjawiła niewiasta,
Święta, a chętna przy mnie ją zawstydzić.[4]
— „Kto ona? powiedz, Wirgili, Wirgili!“
Rzekła surowo; a on się przybliżył,
Oczy utkwiwszy na ową cnotliwą,
Pochwycił tamtę i rozkrył ją z przodu,
Rozdarłszy szaty, i brzuch jej pokazał,
Zkąd smród ziejący ze snu mnie obudził.[5]
Powiodłem okiem; a dobry Wirgili
Rzecze: „Potrzykroć najmniej cię wzywałem!
Wstań, chodź, szukajmy bramy, którą wnijdziesz.“
Wstałem: już wszystkie kręgi świętej góry
Zalał blask dzienny, a wchodzące słońce
Nam wędrującym przyświecało w plecy.
Idąc za Wodzem, niosłem czoło moje,
Jak człowiek, który ciężar myśli dźwiga,
I przeto mostu półłucze udaje.[6]
W tem posłyszałem: „Chodźcie, tu jest przejście,“
Ktoś tak wymówił słodko i łagodnie,
Jak ani słyszeć w tym doczesnym kraju.
Ten co tak mówił, rozwartemi skrzydły;
Niby łabędzia, skierował nas w górę,
Między dwie ściany przepaścistej skały;

Potem, wstrząsnąwszy pióra, na nas wionął,
Błogosławieni, mówiąc, którzy płaczą,
Albowiem dusze ich pociechę wezmą.[7]
— „Cóż to, że patrzysz wciąż tylko ku ziemi?“
Tak się odezwał Wódz mój, kiedy Anioł
Maluczko tylko wznosił się nad nami.
— Nowe to, rzekłem, widzenie mnie wprawia
W taką zadumę i tak mnie przykuwa,
Że się oderwać od myśli nie mogę. —
— „Widziałeś, odrzekł, czarodziejkę dawną,
Za której sprawą tam, nad nami płaczą?
Widziałeś jak się od niej człek odrywa.[8]?.
Dość tego: teraz, ziemię potrąć stopą,
I obróć oczy na wab, co przed tobą
Król wiekuisty w wielkich sferach toczy.“
Jak sokół pierwej spojrzy na swe szpony,
Nim na myśliwca głos roztoczy pióra,
Żądzą zdobyczy w przestwory nęcony; —
Tak było ze mną, i tak, ile tylko
Rozbita skała szczeblującym w górę
Dawała przejścia, szedłem aż do miejsca,
Kędy kołować przystało nam znowu.
Gdym się nad piątym wynurzył zakresem,[9]
Ujrzałem duchy, co leżąc na ziemi,
Płakały, twarzą do dołu zwrócone.
Przylgnęła dusza moja do padołu,[10]
Zajękły one westchnieniem tak głośnem,
Że ledwie słyszeć można było słowa.

— „Wybrani Boscy, wy, których katusze
I sprawiedliwość, i nadzieje słodzą, —
Chciejcie na wyższe nas skierować stopnie.“ —
— „Jeśliście wolni od męki leżenia,
I chcecie prędzej znaleść drogę swoją, —
Wciąż prawą stroną trzymajcie się brzegu.“ —
Tak Wieszcz zapytał, i tak nieco przodem
Ktoś odpowiedział; więc z tych słów począłem
Utajonego domyślać się mowcy.[11]
Spojrzałem wówczas w oczy mego Pana,
A on uprzejmym przyzwalał mi znakiem,
O co go żądnym upraszałem wzrokiem.
Skoro dowolnie mogłem rządzić sobą,
Wnet się nad ową schyliłem istotą,
Którąm ze słów jej już był zauważył,
I rzekłem: Duchu! ty, którego łzami
Dojrzewa teraz to, bez czego nigdy
Nikt nie jest w stanie powrócić do Boga,[12]
Zaniechaj nieco twej największej troski:
Powiedz: kim byłeś, dla czego tu wszyscy
Do góry macie obrócone grzbiety,
I chceszli abym cokolwiek dla ciebie
Wybłagał w kraju, zkąd wyszedłem żywy?
— „Dowiesz się, rzecze, czemu plecy nasze
Niebo ku sobie zwraca; ale pierwej,
Wiedz, że następcą Piotra niegdyś byłem.[13]
Między Siestri, a Chjaveri spada
Piękna rzeczułka, której imie właśnie

Szczytem w nazwisku jest mojego rodu.[14]
Mało co więcej niż w miesiąc poznałem,
Jak straszny ciężar jest wielkiego płaszcza
Temu, kto chciałby ustzedz go od błota:
Piórkiem się wyda wszelkie brzemie inne![15]
Niestety! późne nawrócenie było;
Lecz gdy mnie Rzymskim Pasterzem zrobiono,
Poznałem wówczas to kłamliwe życie:
Serce w niem znaleść pokoju nie zdoła,
Ni wznieść się wyżej można już w tem życiu;
Więc zapłonąłem miłości innego. —
Aż do tej chwili jam był duszą nędzną,
Daleką Boga, łakomstwu oddaną;
Za to, jak widzisz, jestem tu karany.
Tu się łakomstwa odkrywają skutki
W dusz nawróconych oczyszczeniu właśnie: —
Góra ta nie zna okrutniejszej męki. —
Jak wzrok nasz, w ziemskich dobrach zatopiony,
Nigdy się wcale nie wzbijał ku niebu,
Tak sprawiedliwość nurza go tu w ziemi.
A jak łakomstwo tłumiło w nas miłość
Wszelkiego dobra, i za sprawą jego
Stracone były wszystkie nasze czyny:[16]
Tak sprawiedliwość w więzach tu nas trzyma,
Krępując ściśle i ręce i nogi,
I póty będziem leżeć nieruchomi
Póki spodoba Pan nasz sprawiedliwy.“ —
Ukląkłem przy nim i coś mówić chciałem;

Lecz gdym poczynał, on, jedynie słuchem
Uszanowanie rozpoznawszy moje,
„Dla czego, rzecze, tak się nizko schylasz?“
A ja mu na to: Sumienie to prawe
Mnie o godności waszej napomniało.
— „Bracie! odpowie, wyprostujże nogi:
Powstań i nie błądź; bo ja, ty i inni —
Wszyscyśmy słudzy jedynego władcy.
Jeżeliś kiedy rozumiał wyrazy:
Ani się żenią, w Ewangelji Świętej, —
Łatwo ci pojąć dla czego tak mówię.[17]
Odejdź już; nie chcę byś zostawał dłużej; —
Przytomność twoja łzom mym niedogodna,
W których dojrzewa to, o czem mówiłeś.[18]
Mam ja tam wnuczkę, imieniem Alagję:
Dobra jest z siebie, byle tylko potem
Ród nasz ją własnym nie zepsuł przykładem.
Jedna mi ona została na świecie![19]







  1. Niewyczerpany w pomysłach, Poeta oznacza przez to orzeczenie chwilę przedświtu. Wiadomo jest, że w tej właśnie chwili, atmosfera, ogrzana w ciągu dnia najbardziej bywa oziębioną chłodem ziemi, albo też wpływem planety Saturna (jak utrzymywali dawni astrologowie). Geomanci (to jest wieszczbiarze wróżący o przyszłości z położenia ciał niebieskich i odpowiedniego rozkładu, dowolnie, lub naoślep wytkniętych punktów na ziemi), uważali chwilę przedświtu za najwłaściwszą dla swoich czynności wieszczbiarskich; jeżeli zaś udawało się im zauważyć, że punkta wytknięte przez nich na ziemi, rozkładem swoim zbliżały się do rozkładu gwiazd, stanowiących koniec Wodnika i początek Ryb, widzieli w tem najszczęśliwszą wróżbę, którą w języku swoim nazywali wielkim losem (fortuna major, maggior fortuna. — Costa).
  2. Ta kobieta jest symbolem kłamstwa i zwodniczych dóbr ziemskich.
  3. To znaczy, że dobra ziemskie, jakkolwiek w treści swojej brzydkie, wydają się pięknemi, skoro człowiek pożądliwem okiem zapatruje się na nie.
  4. Ta niewiasta jest symbolem prawdy; niektórzy chcą w niej widzieć Śtą Lucję.
  5. Wirgili, t. j. rozum, za rozkazem prawdy, obnażył kłamstwo i okazał całą jego ohydność. (Zauważyć winienem, że większa część tłumaczy i komentatorów przypisują tę czynność nie Wirgiljuszowi, a samej świętej niewieście; co do mnie — idę tu za zdaniem Landini, Bianchi i w. i.)
  6. Człowiek, dźwigając ciężar myśli, pochyla wdół głowę i podobny jest do połowy arkady mostu.
  7. Przed wejściem na schody, wiodące ku wyższemu zakresowi Czyśca, wędrowników spotyka Anioł słowami Ewangelji Śtej: Beati qui lugent (u Mat. R. V., w. 5.) i wionieniem skrzydła zmiata z czoła Dantego czwarte P (peccatum), — znak grzechu lenistwa.
  8. Wirgiljusz napomyka, że w trzech wyższych zakresach oczyszczają się dusze tych, którzy uwiedzeni przez kłamliwą kobietę, ubiegali się za zwodniczemi dobrami ziemskiemi, i dla tego splamili się grzechem, albo łakomstwa (chciwości), albo obżarstwa, albo nieczystości.
  9. W tym piątym zakresie pokutują dusze splamione grzechem łakomstwa.
  10. W oryginale wiersz ten Psalmu CXVIII. (w. 25), przytoczony jest po łacinie: Adhaesit pavimento anima mea.
  11. W oryginale powiedziano: perch'io nel parlare avvisai l’atro nascosto;“ w tłumaczeniu mojem poszedłem za zdaniem Torelli i Bianchi.
  12. We łzach żalu dojrzewa oczyszczenie dusz skalanych grzechem.
  13. W oryginale powiedziano po łacinie: „Scias quod ego fui successor Petri.“
  14. Mówiący tu następca Piotra, jest to Papież Adryan V., z domu Fieschi, z rodu hrabiów di Lavagna. Hrabiowski tytuł, którym się szczycił ród Adryana, wzięty był od nazwiska rzeczułki Lavagna, przebiegającej między posiadłościami tego rodu: Siestri i Chiavari.
  15. Papież Adryan V. napomyka, że w ciągu niewiela dni (umarł we 40 dni po wybraniu go na stolicę apostolską w r. 1276), doświadczył jak ciężko jest dźwigać płaszcz wielki (il gran manto) t. j. godność papiezką temu, ktoby chciał ją uchować od wszelkiej skazy.
  16. Ponieważ łakomstwo tłumi w człowieku miłość wszelkiego prawdziwego dobra (miłość Boga i bliźniego); więc uczynki nieogrzane ciepłem tej miłości żadnej wewnętrznej wartości nie mają.
  17. Papież Adryan, przywodząc słowa Ewangelji Śtej neque nubent (u Mat. R. XXII., w. 30), napomyka, że w wieczności nie masz różnicy stanów i godności, — że wszyscy są równi.
  18. To jest: przytomność Dantego opóźnia oczyszczenie tego, który z nim rozmawia.
  19. Alagja, z domu Fieschi, wnuczka Adryana, była żoną Margrabiego Marcello Malaspina, protektora Poety w czasach jego wygnaństwa i tułaczki.