Benedykt Spinoza, człowiek i dzieło/V

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jerzy Żuławski
Tytuł Benedykt Spinoza, człowiek i dzieło
Pochodzenie Przed zwierciadłem prawdy
Wydawca Towarzystwo Akcyjne S. Orgelbranda Synów
Data wyd. 1914
Druk Towarzystwo Akcyjne S. Orgelbranda Synów
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
V.
METODA I SYSTEM SPINOZY.
(Uwagi ogólne).

Całe dzieje cywilizacyi, bez względu na to z jakiego je stanowiska rozpatrywać będziemy, okazują zawsze pewną stałą ciągłość. Żaden myśliciel, żaden twórca nowych pojęć i nowych wartości nie jest do tego stopnia oryginalnym, żeby swoim poprzednikom nic nie zawdzięczał. Przyjmuje on zawsze od nich jako spadkobierca już to większą lub mniejszą część dorobku umysłowego, aby na tej podstawie budować dalej — już to zagadnienia, które rozwiązując, pracę poprzedników kontynuuje. Spinoza, rzecz naturalna, nie stanowił wyjątku pod tym względem i dlatego, aby zrozumieć bieg jego myśli, wprzód trzeba było sobie chociaż w najogólniejszych zarysach uprzytomnić współczesny stan pojęć filozoficznych. Teraz możemy również w najogólniejszych zarysach zdać sobie sprawę z wpływów, jakie te pojęcia wywarły na kształtowanie się systemu Spinozy. W ogólności pod tym względem na dwie rzeczy należy zwrócić baczniejszą uwagę: na metodę i samą treść systemu. Metoda, czyli sposób w jaki myśliciel badanie swe prowadzi, ma niejednokrotnie nadzwyczaj doniosłe znaczenie dla samych wyników tego badania. Myśliciele częstokroć z jednego punktu wychodząc, dzięki różnym metodom do różnych dochodzili wyników, lub naodwrót: z rozmaitych wyszedłszy założeń u jednego spotykali się celu. Słuszna zatem rozbiorem metody poprzedzić rozbiór samego systemu.
Na wysoce oryginalną matematyczną metodę Spinozy, którą on, poraz pierwszy jej w Zasadach kartezjańskiej filozofji używszy, następnie w pomnikowem swem dziele, w Etyce stosował, dwa główne złożyły się czynniki: filozofja kartezjańska i scholastyczna. Wynik badań często zależy od metody, ta zaś w pierwszym rzędzie zawisła od założenia i punktu wyjścia myśliciela. Bakon, który za materjał do swej myślowej budowy brał szczegółowe zmysłowe wyobrażenia o świecie, musiał się posługiwać indukcją, ażeby dojść do ogólniejszych wyników. Kartezjusz natomiast wyszedłszy z założenia ogólnego z konieczności stosował dedukcję, jako jedyną w tym wypadku możliwą metodę. Niemniej i metoda Spinozy jest wynikiem założeń, od których filozofowanie rozpoczął. Przypatrzmy się, jakie to były założenia.
I pod tym względem bieg myśli kartezjańskiej największy wpływ nań wywarł. Zgodnie z zasadami Kartezjusza pragnął on rozpocząć swą budowę od rzeczy jasnych, prostych i niewątpliwych. Kartezjusz jednę taką prawdę znalazł, a to przeświadczenie o istnieniu myślowego podmiotu, a później dopiero spostrzegłszy szczupłość i niedostateczność tej podstawy, pokusił się o znalezienie obszerniejszej w pojęciu Boga, jako najdoskonalszej istoty. Spinoza uważał pierwszą z tych prawd podobnie jak sam Kartezjusz za zbyt szczupłą; druga zaś nie wydawała mu się zbyt jasną i niewątpliwą, aby bez poprzedniego wykazania jej wartości można się było na niej oprzeć. Szuka więc w umyśle ludzkim innych jeszcze pewników, któreby posiadały cechę niewątpliwości. Za cechę zaś, która świadczy o niewątpliwej prawdziwości danego wyobrażenia, uznaje zgodnie z Kartezjuszem jasność i konieczność, z jaką to wyobrażenie umysłowi naszemu się narzuca. Jako matematyk spostrzegł Spinoza odrazu, że cechę tę posiadają wszystkie najprostsze matematyczne pewniki jak np.: siedem jest większe od pięciu, suma trzech kątów w trójkącie równa się dwom prostym i t. d. Pewniki te są tak niewątpliwe, że nie potrzebują dowodzeń i są same dla siebie probierzem swej prawdziwości. Cecha apodyktyczności w nich zawarta udziela się całej matematyce, która jest jeno ich zastosowaniem i konsekwentnem rozwinięciem; Spinoza zapragnął i filozofii zapewnić podobną ścisłość w rozumowaniu i niewątpliwość w wynikach, wyszukując dla niej przedewszystkiem podobnie pewne założenie. Znaleziona niewielka ilość takich prawd czyli aksjomów, które pod względem logicznym były przeważnie dylematami, a w mniemaniu Spinozy nie ulegały wątpliwości i będąc same dla siebie probierzem swej wartości, nie wymagały dowodów, stała się punktem wyjścia całego jego systemu.
Tu leży źródło matematycznej metody Spinozy. Pierwszy krok został zrobiony; teraz Spinoza szedł w analogji dalej, upodobniając filozofję matematyce pod względem metody. Za wzór zewnętrzny służyła mu Gieometrja Euklidesa.
Matematyka obok aksjomów posługuje się definicjami, w których zamyka treść pojęć potrzebnych do swoich dowodzeń. Na tych definicjach opiera się ona śmiało i nietylko wszystkie właściwości pojęć, lecz także i ich zestawień wyprowadza z tych definicji. Matematyka ma do tego najzupełniejsze prawo; dla niej określenie pojęcia i samo pojęcie wraz ze swą treścią są rzeczami identycznemi. Pochodzi to stąd, że matematyka, jako nauka w całem tego słowa znaczeniu teoretyczna i formalna, jest zupełnie zamknięta w dziedzinie myśli ludzkiej; wszystkie jej pojęcia są tworami myślowymi i o przedmiotowe, zewnętrzne ich istnienie matematyce nie chodzi i chodzić nie może. W tym wypadku istota pojęcia z jego określeniem jest równoznaczna.
Inaczej jednak rzecz ma się w filozofji. Określenia filozofji w przeważnej części odnoszą się do pojęć, których treść bez względu na umysł ludzki w świecie zewnętrznym ma istnieć. W tym wypadku już określenie rzeczy z istotą jej równoznaczne nie jest, a już bynajmniej nie może służyć za pewnego rodzaju dowód istnienia samejże rzeczy. W matematyce stworzywszy określenie ścisłe i w sobie zgodne jakiejś linji krzywej, stworzyłem tem samem i ową linję; w filozofji, tworząc definicję najzgodniejszą nawet, nie stwarzam przez to jeszcze rzeczy, którą określa. Spinoza jednak na tę różnicę w znaczeniu definicji wynikającą z różności definjowanych przedmiotów uwagi nie zwrócił i całą rzecz z matematyki żywcem przeniósł do filozofji. Definicje w filozofii mają dla niego to samo znaczenie, co w matematyce: na ich podstawie dowodzi istnienia definjowanych rzeczy i wszelkie konsekwencje z nich dla rzeczy samych wyciąga. Bez wątpienia, że ogólny monistyczny charakter systemu Spinozy, dla którego pojęcie rzeczy i rzecz sama były czemś identycznem, usprawiedliwia go poniekąd, ale poniekąd tylko, gdyż owej identyczności, któraby mogła usprawiedliwić to postępowanie, właśnie na podstawie swoich definicji dopiero dowodzi. Zresztą nie można tu przeoczyć wpływu filozofji scholastycznej, której nie było obcem nadawanie takiej przedmiotowej wartości definicjom.
Na definicjach i aksjomach swoich opiera Spinoza cały swój system. Pragnął on, jak już powiedzieliśmy, nadać wynikom filozofji pewność co najmniej równą tej, jaką posiadają wyniki matematyki. Aby osiągnąć to, nie zadawalnia się analogją w założeniach samych, lecz stosuje również i do dalszych badań matematyczną metodę. Podobnie, jak to miało miejsce w Gieometrji Euklidesa, stawia cały szereg zdań, które się stara, każde z osobna, z największą ścisłością dedukcyjnie udowodnić na podstawie swych aksjomów i definicji. Matematyczna metoda była dumą Spinozy; wierzył on z całem niewzruszonem przekonaniem, że nadał przez nią filozofji tę ścisłość, jaką matematyka posiada.
Mówiliśmy już na innem miejscu o zewnętrznych wadach i zaletach matematycznej metody Spinozy, a raczej o sposobie pisania jego, który z niej wypłynął. Na tem miejscu wspomnieć jeszcze należy o jej wewnętrznej wartości.
Metoda ta nie jest pozbawiona wielkich nawet zalet. Jej wartość przedewszystkiem na tem polega, że opierając całe rozumowanie na niewielkiej ilości przesłanek, pozwala zasadniczy materjał krytycznie wybrać i zbadać. Niemniej zawdzięczyć jej trzeba tak pożądaną we wszystkich naukach a zwłaszcza w filozofji, ścisłość i ogromną dokładność Spinozy w określaniu zasadniczych pojęć, jak również ścisłość i sumienność w prowadzeniu dowodów. Wada zaś jej najważniejsza leży we właściwem całej scholastyce identyfikowaniu definacji z istotą definjowanej rzeczy, o czem już mówiliśmy.
Jeżeli w ogólnym zarysie metodę swą zawdzięczał Spinoza Kartezjuszowi, to niemniej w szczegółach znać nieraz ukryty wpływ wielkiego indukcjonisty angielskiego, Bakona. Przekonamy się później, że Spinoza nie mógł przyznać wysokiej wartości indukcji bez popadnięcia w sprzeczność ze swemi zasadami, które zmysłowe spostrzeżenia uznawały za najniższy i najwięcej błędom podległy sposób poznawania. Otwarcie tedy i świadomie nigdzie prawie indukcją się nie posługuje; niemniej przeto cały szereg jego najogólniejszych i zasadniczych pojęć, których określenia zrobił podstawą swojego systemu, są wynikiem bystrej i głębokiej obserwacji zjawisk świata i wytworem nieświadomej może, lecz nad wyraz ścisłej i prawidłowej indukcji. Będziemy mieli sposobność nieraz jeszcze zwrócić na to uwagę.
Filozofja Kartezjusza wywarła przemożny wpływ nie tylko na metodę, którą się Spinoza posługiwał, lecz także i na samą treść jego systemu. Wpływ Kartezjusza jest tutaj dwojakiego rodzaju: pozytywny i negatywny. Wpływ pozytywny Kartezjusza u Spinozy objawia się przyjęciem całego szeregu mniej lub więcej zmodyfikowanych określeń, na których Kartezjusz filozofję swoją opierał. Tak np. kartezjańskie określenie substancji weszło w skład systemu Spinozy z niewielkimi zmianami, lecz za to z konsekwentniej przeprowadzonem zastosowaniem. To samo można powiedzieć i o innych określeniach, które wkrótce będziemy mieli sposobność poznać, jak: ducha i materji czyli myślenia i rozciągłości, jak Kartezjusz mówi, prawdy, afektów i wiele innych.
Bez porównania donioślejszy jest negatywny wpływ, który Kartezjusz swoim dualizmem wywarł na ukształtowanie się zasadniczych pojęć naszego filozofa. Zwróciliśmy już uwagę na to, że dualizm ten był wielkiem i otwartem pytaniem rzuconem na świat i natarczywie domagającem się odpowiedzi. Podejmowali je wszyscy współcześni filozofowie i Spinoza podjąć je musiał. Rodzaj rozwiązania, które mu nadał, zależał bez wątpienia w pierwszym rzędzie od wrodzonego charakteru jego myśli, która się domagała wszędzie jedności i wszędzie jedności szukała; nie da się jednak zaprzeczyć, że i judaizm ze swem panteistycznem pojęciem Jehowy, judaizm w którym Spinoza wzrósł i wychował się, nie małą tutaj rolę odegrał, z góry nadając pewien określony kierunek jego myśli. Wobec tego, jeżeli przeoczymy inne mniej ważne czynniki, a nie będziemy brać w rachubę najważniejszego wprawdzie, ale nie podlegającego dyskusji t. j. podmiotowego charakteru myśliciela, — możemy system jego uważać za iloczyn dwóch czynników: zagadnienia Kartezjusza i nauki o Jehowie najstarszych Hebrajczyków.
Pierwszą rzeczą, którą Spinoza musiał usunąć, nim mógł pomyśleć o jednolitym i niesprzecznym systemie, był dualizm. W zasadzie nie trudno było obalić tę teorję, zwłaszcza że Kartezjusz nie zdołał dostatecznie ukryć jej słabych stron.
Pominąwszy już doświadczalną rzeczywistość, która prawidłowym wynikom dualizmu przeczyła, w samej teorji w tej formie, jaką jej francuski myśliciel nadał, kryły się logiczne sprzeczności. Jak wiemy Kartezjusz przyjął trzy substancje, z których dwie pierwsze, myślenie i materją, czyli rozciągłość, jako substancje stworzone, podporządkował trzeciej niestworzonej, substancji, Bogu.
Otóż Spinoza słusznie zauważył, że taka wielość substancji i wzajemna ich zależność nie godzi się żadną miarą z określeniem substancji, które samo w sobie zresztą za zupełnie ścisłe uważa.
Kartezjusz podzielił wszystkie wyobrażenia na wyobrażenia rzeczy, które same przez się mogą być pojęte, a przeto same w sobie warunek swego istnienia noszą i rzeczy, które przez coś innego muszą być pojęte, w czem też warunek ich istnienia i jakości leży.
Pierwsze z nich nazwał substancjami, drugie przejawami (modi). Do pierwszej kategorji słusznie zalicza Kartezjusz wyobrażenie Boga; ale jakiem prawem, pyta Spinoza, zaliczać do niej myślenie i materję, jeśli się je uważa za rzeczy stworzone?
Wszak w tym wypadku warunek ich istnienia poza niemi leży, a więc uważane za substancje być nie mogą. Pozostają tedy dwie możliwości: albo uznać myślenie i rozciągłość za przejawy Boga, albo też za jego właściwości, atrybuty. Spinoza wybrał drogę ostatnią, sądząc, że myślenie i rozciągłość zbyt wiele mają w sobie samoistności, aby je za przejawy czegoś trzeciego uważać można.
Stąd wynika pierwszy zasadniczy charakter jego systemu, objawiający się w ścisłym monizmie, który przez to, że jedyną substancję z Bogiem identyfikuje, staje się panteizmem. Wszystko co istnieje, jest mniej lub więcej doskonałym przejawem Boga i jego niezmierzonej mocy. Przejaw sam w sobie warunku swego istnienia nie nosi, lecz zależy całkowicie od substancji, która się w nim przejawia; a zatem bez niej ani na chwilę istnieć nie może. Przejawy nie wydzielają się ze substancji, nie istnieją poza nią lecz są niejako tylko formami, w których jej moc niezmierzona się uzewnętrznia. Tu wyłania się druga zasadnicza cecha spinozyzmu, t. j. immanentność świata względem Boga. Świat widzialny i myślowy, jako przejaw mocy boskiej, nie istnieje poza Nim, lecz jest tylko niejako jego stroną zewnętrzną.
Trzecią cechą systemu Spinozy, o której w dalszych rozdziałach będziemy mieli sposobność pomówić obszernie, jest dynamiczność. Jedyna istniejąca najdoskonalsza substancja, którą nazywa Bogiem, jest nieskończoną siłą, mocą, energją wieczyście czynną i wszechpotężną. Energja ta z niezliczonych stanowisk rozpatrywana w niezliczone sposoby może być pojmowaną; my znamy tylko dwie jej strony: myślenie i rozciągłość. Każdy przejaw substancji jest równocześnie zjawiskiem fizycznem i psychicznem, zależnie tylko od tego, z jakiego stanowiska nań patrzymy. Do tego dość zawiłego zagadnienia powrócimy jeszcze przy szczegółowem rozpatrywaniu systemu Spinozy.
Już Kartezjusz występował przeciw szukaniu w przyrodzie celu w naszem ludzkiem znaczeniu tego pojęcia. Kartezjusz jednak sam konsekwentnie tej zasady nie przeprowadził. Spinoza podejmuje ją i dowodząc, że dla Boga, jako najdoskonalszej i wszechogarniającej istoty, zewnętrznego, poza nim leżącego celu być nie może, określa działalność Jego jako nieuniknioną konieczność Jego czynnej natury i dochodzi w ten sposób do pojęcia wolnej konieczności, to znaczy: konieczności w naturze Boga leżącej, a nie z zewnątrz mu narzuconej, z której wszystko działa i stwarza. Z tego wypływa czwarta zasadnicza cecha jego filozofji: determinizm.
Cała filozofja według Spinozy streszcza się w dążeniu do poznania najwyższej i wszechogarniającej Jedności, a zatem do poznania Boga, Jego mocy, praw Jego natury i wszystkiego w czem się przejawia. Poznanie to jest zarazem dla człowieka najwyższem szczęściem, — pomnaża jego moc, doskonali go i daje mu wolność prawdziwą, która jest równoznaczna z rządzeniem się prawami własnej natury. Tak więc pośrednio ostatecznym celem filozofji jest szczęście człowieka i ludzkości całej. W tem pojmowaniu filozofji i jej zadań leży piąta cecha systemu Spinozy, eudajmonizm etyczny, streszczający się w zdaniu: człowiek dąży do szczęścia, a szczęściem jest dlań poznanie Boga i cnota sama. Zmysł praktyczny, cechujący filozofję nowożytną, ten sam, który się objawił u Kartezjusza w odkryciach matematycznych i fizycznych, u Bakona w pragnieniu stworzenia „sztuki wynalazków,“ u Hobbesa teorjami społeczno-politycznemi, występuje u Spinozy w najpodnioślejszej formie, każe mu stworzyć etykę i widzieć w niej szczyt i cel filozofji.
Te zasadnicze cechy filozofji Spinozy zebrane razem określają ją jako pogląd na świat ściśle monistyczny, panteistyczny, immanentny, dynamiczny, determistyczny i eudajmonistyczno-etyczny. Możnaby dodać jeszcze cechę szóstą, najogólniejszą i nazwać system jego racjonalistycznym ze względu na rozumową ściśle drogę, po której doszedł do niego.
W szczegółowym rozbiorze zasad Spinozy ten charakter jego systemu jaśniej nam się uwydatni. A zatem przypatrzmy się jak ów system wyglądał, trzymając się porządku naturalnego, w którym go Spinoza w Etyce rozwijał.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jerzy Żuławski.