Beczka pacierzy/II

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Chęciński
Tytuł Beczka pacierzy
Data wyd. 1912
Druk A. A. Paryski
Miejsce wyd. Toledo, Ohio
Źródło Skany na Commons
Inne Cały utwór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
II.

— „Moje dzieciaki, sen mara, Bóg wiara,
Aleć to prawda, żem dobrze już stara;

Żyć wieczne lata nie mamy sposobu,
Człek się co chwila przybliża do grobu.
A zawsze raźniej, gdy kona w otusze,
Że od piekielnej męki zbawił duszę,
Że ją przy śmierci aniołowie strzegą,
Potem Bóg przyjmie do Królestwa swego.
Owóż słuchajcie, kochane dzieciska:
Miałam sen, widzę, że śmierć moja blizka,
Sen tak wyraźny, żem nie pewna prawie
Czy się to wszystko nie działo na jawie,
Byłam niby to daleko, daleko,
Na pięknej łące, nad falistą rzeką;
Wtem, widzę het, het! jak po modrej toni
Podąża ku mnie nieboszczyk Antoni,
I to tak raźno, gdyby po podłodze!
I kiwam ręką, i ze strachu wrzeszczę:
Więc ja coprędzej na brzeg sam podchodzę
„Oj stary, stary; pstro we łbie ci jeszcze,
Owaryowałeś, toć człowiek nie drewno,
Łazić po wodzie!... utoniesz na pewno! —
A mój nic, jeno niby łódka chyża,
W skorym zapędzie do brzegu się zbliża,
I dziwnym głosem, co taki szum niesie.
Jakby wiatr dzwonił listkami po lesie.

Przemawia: — „Nie drżyj, Gertrudo, toć przecie
Jam już oddawna nie na waszym świecie;
Ja duchem jestem — a duch nie utonie.
W błogosławionych i aniołów gronie,
Kędy tron Boga jaśnieje w błękicie,
W dniu śmierci wieczne rozpocząłem życie;
Oh! jak tam pięknie, radośnie, jak błogo!
Z niebios przybywam do ciebie, niebogo,
Aby oznajmić niedaleką chwilę,
Co da i tobie odpocząć w mogile;
Umrzesz niedługo, — więc w pokorze, skrusze
Z ostatka grzechów otrząśnij twą duszę,
Unikaj Boskiej i ludzkiej obrazy,
Nie swarz się, nie złość przebaczaj urazy,
Dawaj jałmużnę, spowiadaj się szczerze,
Za grzechy żałuj, odmawiaj pacierze,
A gdy twe ciało zimna zawrze gleba,
Swobodna dusza uleci do nieba.”
To rzekł i zniknął, — i nagle przedemną
Z dnia bieluchnego zrobiło się ciemno,
Tylko na chmurze widzę jak śmierć leci,
W kościstej ręce groźna kosa świeci,
I głos jej słyszę z pod szarej opończy:
— „Życie doczesne nie długo się kończy

A dusza w grzechu niech prawa nie rości,
Do oglądania Przedwiecznej jasności!”





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Chęciński.