Przysłowie mówi niegłupie,
Że gdzie dwóch Polaków w kupie,
Tam zawsze, jak to sami zresztą dobrze wiecie,
Mowa zwykle o kobiecie.
Cóż dopiero, gdy zejdzie się ich gdzie dziesięciu!
Tam każdy o miłosnem tylko przedsięwzięciu
Opowiada a zwykle chełpliwymi słowy,
Jakto on całe życie wciąż zawracał głowy
Mężatkom, pannom, ciotkom, kuzynkom, dziewczętom,
Słowem ręcząc za wszystko, jak za prawdę świętą,
Choć nie jeden z zdumieniem patrząc w Don Juana,
Pojąć nie może, jak taka narwana
Pokraka, biedna, oblazła i ckliwa,
Miłosne zebrać mogłaby gdzie żniwa.
Otóż raz w towarzystwie, gdy tak ktoś amory
Swoje pysznie wyliczał, wybuchnęły spory,
Czy kobiety uczciwe są w świecie, czy niema!
Prawdę mówiąc, drażliwe to i śliskie thema,
Bowiem, że cnota kruchą, to już pismo święte
Bajeczki opowiada o tem niepojęte,
Choć z drugiej strony śpiewają poeci,
Że cnota niewiast niczem gwiazda świeci
Na firmamencie ducha ludzkiego i grzeje
Jak to słońce, zachwyty rodząc i nadzieje.
Dysputowano długo, rzecz prosta, daremnie.
Tu pan jeden powstanie: Panowie, zaś we mnie
Kobieta ma do śmierci zawziętego wroga.
Tę prawdę głoszę, gdzie tylko ma noga
Stąpnie i twierdzę, że o zrozumieniu
Swych obowiązków my temu stworzeniu
Napróźno wiecznie prawdy kładziem w uszy.
Już ona głowy ni chwili nie suszy
Nad tem, co zrobić trzeba, co wypada.
Grzech jej ponętnym, zaś najsłodszą zdrada.
Miałem ich dosyć! Dziś już się nie trudzę!
Miałem kochanki jak i żony cudze,
Brałem i panny niewinne w objęcia
I prawdę mówiąc nabrałem pojęcia
Należytego o miłości, cnocie —
Fałszywe, zdradne pokolenie kocie,
Tak kokota, jak dama, panna, czy mężatka...
Tu ktoś przerwał: — Przepraszam a jak pańska matka?