Przejdź do zawartości

Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje/XXXI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Anafielas
Podtytuł Pieśni z podań Litwy
Tom Pieśń trzecia i ostatnia

Witoldowe boje

Wydawca Józef Zawadzki
Data wyd. 1843
Druk Józef Zawadzki
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cała pieśń trzecia
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

XXXI.

Kiedy w boju z Rusinem,
Kiedy z Niemcem, psim synem,
Albo zawziętym Lachem
Walcząc, Kunigas padał,
Kiedy konał pod dachem,
Gdy już mieczem nie władał,
Gdy dziećmi otoczony,
Z włosem białym na skroni,
Zwycięzki, uznojony,
Z rogiem Alusu w dłoni,
Pożegnawszy ród cały,
Kończył życie wesoło,
Syt i boju i chwały,
Zwiędłe schylając czoło,
O, nie żal, nie żal było
Składać proch pod mogiłą,
I na stosie go palić,
Pieśń zwycięzką zanócić,
Grób kamieniem przywalić,
Kamień ziemią przyrzucić,
Na ziemi, na kamieniu,

Wznieść pamiątkę wodzowi,
By pamięć w pokoleniu
Wiek podawał wiekowi.
Lecz gdy bojem wpół zgięty
Ten, co walczył wiek cały,
Padł zdradliwie ujęty
Nie Perkuna postrzały,
Lecz rękoma siepaczy
I haniebném skonaniem,
Lud zaryczał z rospaczy,
Lud powstał z narzekaniem!

I Jagiełło, ze sromu,
Uciekł z Wilna stolicy,
Gdy trup do swego domu,
Do swéj staréj dzielnicy
Wracał w dolinę Świętą.
Za nim ludów się tłumy,
Z twarzą smutkiem przejętą,
Z oczyma, z których dumy
Czarne myśli patrzały,
Z Żmudzi, Litwy ściągały.

I na odgłos o zgonie,
Złamawszy drżące dłonie
Biruta, kądziel łzami
Przędzioną porzuciła;
Nocą bieżąc i dniami,
Aż do Wilna przybyła.

W wrotach dwa się orszaki,
Gdzie dwa schodzą się szlaki,
Otarły i spotkały:
W piérwszym jechał Jagiełło,
Drugi orszak składały
Wierne druhy Biruty.
Na wozie siedząc stara
Szkarłatami pokrytym,
Blada, jak piekieł mara,
W rąbku łzami omytym,
Z służebnemi jęczała.
Gdy twarz w twarz, oko w oko,
Z Jagiełłą się spotkała,
Czarną mignie powłoką,
Z oczyma czérwonemi,
Z włosy rozrzuconemi,
Powstała, ręką skinie.
— Stój! — zawoła na ludzi —
Stój ty Olgerdow synie!
Niech przekleństwo cię zbudzi!
Stój i słuchaj, co wdowie,
Któréj męża zabiłeś,
Któréj życie skrwawiłeś,
Praurma Bogini powié:

Przeklętyś! Olgerdow synie!
Przez cię Kiejstut zginął stary!
Przez cię się Litwa wyrzecze swéj wiary,

Przez ciebie pożarta, zginie!
Klnę ciebie w imie Perkuna!
Klnę ciebie w imie Praurymy!
Niech pożarów świeci łuna,
Niech pożarów wznoszą dymy,
Kędy stopą dotkniesz ziemi!
Bądź przeklęty z dziećmi twemi!
Na pokolenia ostatnie!
Niechaj cię ścigają swoi,
Niech ręce wiążą cię bratnie!
Niech hańba w łożnicy twojéj
Siedzibę sobie uściele!
Niechaj cię zdradzi twa żona,
Niechaj zdradzi, kto ci miły!
Niech głowa twoja znużona
Próżno pożąda mogiły!
Klnę cię w imie wszystkich Bogów!
Klnę w imie ojców i dziadów!
Niech nieszczęście u twych progów
Siądzie, pilnuje twych śladów,
Niech wszędzie z tobą się wlecze,
Jak cień, bojaźń i przeczucie!
I niech ci kamieniem życie
Cięży, jak wdowie Birucie!
Przepadnij! Olgerdow synu! —

Jagiełło oniemiały
Stał, wylękły, pobladły;

Srogie bole szarpały,
Szarpał gniew go zajadły;
Naglił konia; koń wryty
Wparł się w ziemię kopyty,
Potém ruszył, gnał siwy,
Aż padł w polu nieżywy.

W Swintoroha dolinie,
Gdzie dwie Wilije płynie,
Gdzie śpią Litwy Kniaziowie,
Stos się wysoki wzbija;
Na nim złote wezgłowie,
Nad nim dym się już zwija,
I wstęgi niebieskiemi
Do Wschodniéj leci ziemi.

W Swintoroha dolinie,
Gdzie dwie Wilije płynie,
Patrzy się Witold z wieży,
Gdzie ojcowski trup leży;
Kędy matka przybiegła
Łzami mogiłę zrosić;
Na twardéj ziemi legła
Bogów o zemstę prosić;
Modli się do Pokole,
Do Praurymy Bogini,
By pomścili jéj bole;
Z reszty życia im czyni,

Na lata swoje stare,
Z siebie, z dzieci ofiarę.

— Sroga to kara — wola — o Bogowie,
Co na staréj legnie głowie!
Jam zawiniła, rzucając ołtarze,
I dziś mnie Prauryma karze!
O! niech go pomści! Ja dam moje życie,
Dam siebie, z dzieci najdroższe me dziécię,
I wszystkie dzieci oddam, i świat cały,
Byle nieszczęścióm naszym się nie śmiały
Wroga serce, usta wroga.
Niech piorun Perkuna Boga
Spadnie Jagielle na głowę! —

Modli się — stos osiada,
Dymy objął wielkiemi —
Wtém się ziemia rozpada,
I on idzie w głąb’ ziemi.
Kapłani wystraszeni,
Lud upadł na kolana.
Biruta się podnosi.
— Jam — woła — wysłuchana!
Tak padnie wróg przede mną,
W otchłań pójdzie podziemną. —






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.