Alfred

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Fredro
Tytuł Alfred
Podtytuł Duma
Pochodzenie Nieznany zbiór poezyj
Wydawca Towarzystwo Miłośników Książki
Data wyd. 1929
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


VII
ALFRED
DUMA

Czas był pogodny, księżyc się wznosił,
Cichy wieczór kwiaty rosił;
Między zarośla, między opoki
Głucho szumiały potoki;
I zegar w zamku odgłos godziny        5
W dalekie szerzył doliny. —

Alfred nieczuły na wdzięk natury,[1]
Sunąc wkoło wzrok ponury,
Dumał, gdzie wieków pamiętne iodły,
Czarne sczyty w Nieba wiodły;        10
A miecz i szyszak obok puklérza,
Leżały u nóg Rycérza. —

Niezbędny ciężar serce mu gniecie,
Nic lubego niéma w swiecie,
Myśl iego nocy wiernym obrazem,        15
Czarna, i bez granic razem;
I gdy bieg wolny słowom otwiéra,
Tą skargą wiatry przedziéra: —.

„Dopókiż Nieba! okrutne Nieba!
Aby ciérpiéć żyć potrzeba? —        20
Kiedyż legaiąc w ciemnéy mogile,
Znisczę z sobą trosków tyle?
Mamże niestety w mém własném łonie
Samobóycze zkrwawić dłonie! —


Ach próżno walcząc Pohańców hordy,        25
W naydziksze pędziłem mordy,
Próżnom miecz z mieczem, pierś z piersią sciérał,
Zły duch, rękę moię spiérał,
I gdy smierć wkoło znisczeniem wrzała,
Mnie tylko miiać się zdała. —        30

Stworco wszechwładny! O wielki Boże!
Ieśli prośba doysdź cię może,
Niepragnę sczęścia, sławy znaczenia,
Ach zbyt mnieyszego życzenia
O słuchay! niech się twa litość wzruszy        35
Miłość życia wróć mey duszy! —

Wskaż mi, ach wskaż mi w Naturze całéy
Ieden punkcik, ieden, mały,
W nim lada powab niech mi iasnieie,
A drogą znaydę nadzieię,        40
Lecz nic nienęci, nic mnie niełudzi,
Swiat udręcza, życie trudzi. —

Czy duma wroga siłą złamana,
Przedemną zgina kolana;
Czyteż z rąk wodza w kraiu obronie,        45
Wawrzyn uwieńczy me skronie,
Nietknięte wcale tym świetnym darem,
Zawsze mi życie ciężarem. —

Czy to kopiię z Rycérstwem łamię
I zwycięzkie spusczę ramie;        50
Czy w wartkim wozie pędząc rumaki,
Miiam zamierzone znaki,[2]
I z dłoni wdzięków, cnót i urody
Odbiéram wieniec nagrody,


W niczém pociechy znaleść niemogę;        55
Boleść dla mnie snuie drogę;[1]
W ciemność to nocy, czy w iasność słońca,
Bez początku i bez końca,
Smutek pożerczy mę duszę[3] trawi,
I obraz piekła w niéy stawi. —.        60

Lecz próżna prośba, próżne błaganie,
Jedném los dla mnie zostanie;
Nieba niebędą dla mnie łaskawsze,
Cierpiéć będę, cierpiéć zawsze,
A nim wiek młody zbliżę mogile,        65
O iak długie, długie chwile!“ —

Umilkł Niesczęsny, lecz rozpacz dzika,
Dwakroć serce mu przenika,
I iuż iéy daléy niekładzie granic,
Swiat, siebie, przyszłość ma zanic,        70
Chwyta miecz straszny, zwraca do łona,
Uderza, pada i kona. —







  1. 1,0 1,1 Ww. 1 — 7 i 56 — 66 przekreślone w rkp.
  2. znaki: [szlaki]
  3. Pomiędzy duszę i łzawi nadpisane ołówkiem mi.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Aleksander Fredro.