Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/Eleonora Ziemięcka
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Eleonora Ziemięcka |
Pochodzenie | Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX |
Wydawca | Marya Chełmońska |
Data wyd. | 1903 |
Druk | P. Laskauer i W. Babicki |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom drugi |
Indeks stron |

W czwartym dziesiątku ubiegłego stulecia, staranniej a głębiej wykształcone kobiety polskie pragnęły jaknajdalej rozprzestrzeniać te promienie oświaty, które im samym światła i ciepła udzieliły. Nie brakło pojedynczych osobistości, które na tle przełomowego omdlenia umysłów, lub toni bezmyślnego życia towarzyskiego głęboko odczuwały potrzebę szlachetniejszych dążeń.
Do pewnej samodzielności W tym kierunku pobudką była i ta okoliczność, że odczuwały one nadto brak duchowych towarzyszów i towarzyszek, brak wielu tych najlepszych, których daleko od kraju uniosły wiry zamkniętych wówczas żałobnie wypadków dziejowych.
Dla istot niezadowolonych z rzeczywistości a pragnących zarazem wypowiadania swoich myśli, najlepszem, bo najspokojniejszem schronieniem jest literatura. Ale wówczas z różnych względów zarówno czytelnictwo jak piśmiennictwo w kraju przedstawiało się bardzo ubogo. Trzeba przyznać, że kobiety jedno i drugie ożywiały.
Opinia publiczna, doniedawna bardzo źle usposobiona wogóle dla literackiej twórczości kobiet, siłą faktów już była przekonana o wartości pisanych przez kobiety dziełek dla dziatwy, oraz uprawianego przez nie działu poezyi i powieści. Klementyna Tańska, Marya Wirtemberska i Elżbieta Jaraczewska utorowały już drogę polkom, pragnącym przyczynić się do ogólnego w tych kierunkach dorobku.
Na tem tle rozpoczętego ruchu piśmienniczego wystąpiła młodziutka debiutantka, Eleonora Gagatkiewiczówna, oddając się z zapałem i wytrwałością nie tym, tolerowanym już przez opinię działom piśmiennictwa kobiecego, ale głębszym studyom naukowym.
Trzeba było mieć dużo moralnej siły, aby nie zniechęcać się pierwszymi zaraz atakami zarzutów, uprzedzeń i docinków, jakie spadły na głowę tej pierwszej u nas przedstawicielki ruchu filozoficznego. — Eleonora Gagatkiewiczówna urodziła się 1819 r. we wsi Jasieńcach pod Czerskiem. Po stracie rodziców we wczesnem bardzo dzieciństwie, wychowywała się pod opieką swej babki, Eleonory Łuszczewskiej, która zajmowała się nią bardzo starannie. Oboje dziadkowie ułatwiali ukochanej wnuczce poznanie naszych wielkich pisarzy: babka wieczorami głośno czytywała arcydzieła poezyi romantycznej, dziadek zaś szczególnie zalecal wnuczce do czytania utwory naszych klasyków, którym i w swojem sercu i w staroświeckiej bibliotece pierwsze miejsce przeznaczył.
W takiej tedy rodzinnej atmosferze, oprócz utworów poetycznych czytywano «uczone i pełne ducha rozprawy estetyczne Kazimierza Brodzińskiego» i poważne artykuły z «Pamiętnika umiejętności i literatury». «Takie żywioły — pisze Ziemięcka rozwinęły we mnie zamiłowanie autorskiego zawodu, ukazując mi w nim szczyt wielkości i źródło najsłodszych roskoszy». Ciągłe obcowanie ze starszymi, czytanie i wynikające z niego poważne rozmowy, wreszcie wczesne upodobanie w przelewaniu myśli swoich na papier wszystko to sprawiło, że nietylko umysł jej rozwijał się poważnie i bardzo szybko, ale i przez częste pisanie nabrała takiej w niem wprawy, iż wypracowania dwunastoletniej autorki Jachowicz uznał za godne druku i pomieszczał w swoim «Dzienniku dla dzieci». Dziecko wprawnem piórem pisało: «O historji polskiej», «O nagrodach pieniężnych za chlubne postępki», «Odezwę do kobiet za mową ojczystą». O tych artykulikach, podpisywanych inicyałami (E. G.) lub Eleonora G., nigdy później Ziemięcka nie wspominała, jakkolwiek ona była ich autorką: widocznie uważała je za błahe, chociaż były w nich myśli głębsze a rzecz każda przedstawiona wcale udatnie.
Wypadki roku 1831 wytrąciły pióra z rąk na lat parę; czasopisma nasze w kraju, z wielu względów doszły do niesłychanego ubóstwa. W drugiej połowie roku 1833 w dogorywającym z braku poparcia «Tygodniku Polskim», — jedynem wtedy piśmie literackiem — wystąpiła młoda autorka, podpisując się całem już nazwiskiem. Czternastoletnia Eleonora Gagatkiewiczówna popularyzowała ówczesny ruch naukowy i spoleczny w całej jego rozciągłości. Przesunęły się przed czytelnikami «Tygodnika Polskiego» nazwiska głośnych filozofów, chemików, fizyków; wiadomości z ekonomii politycznej i o postępach fizyologii. Wzorując się na Janie Śniadeckim, głosiło młode dziewczę teorye Locke’a i Condillaca, odnosząc się z pewnem lekceważeniem do filozofów niemieckich. Nauki pojmowała ze strony praktycznej, dążącej do zastosowania ich zdobyczy w życiu codziennem «ku wzmożeniu szczęścia społecznego». W tem samem piśmie umieszcza swoje «Myśli o wychowaniu kobiet», zaznaczając potrzebę «nauki wielostronnej dla niewiast, aby się uważały za członków całego rodu człowieka». Był to narazie tylko ogólnikowo wyrażony dezyderat, który, jakkolwiek przewyższał zakreślony przez Tańską program nauk dla kobiet, to jednak przez opinię publiczną przyjęty został przychylnie, a nawet doczekał się przedruku w «Dzienniku powszechnym», jako nowe hasło społecznego dążenia. Młodziutka panienka, pomimo wielkich zdolności i zapału, nie mogła być w tych wszystkich pracach autorką samodzielną. Artykuły jej w «Tygodniku Polskim» to echo chwili, to aktualne streszczenia i tłómaczenia dziennikarskie. Pomimo to z długiego szeregu artykułów młodej autorki widać, iż odczuwała ona potrzebę głębszej, wszechstronniejszej nauki dla kobiet, a w przekonaniu o wszechpotędze niemal rozumu ludzkiego, sama gorąco pragnęła wiedzy. To też z całym zapałem wzięła się do pogłębiania własnego wykształcenia przez czytanie dzieł spirytualistów oraz wogóle uczonych francuskich i wpływom ich narazie poddała się zupełnie.
W roku 1834 wychodzi za mąż za Antoniego Ziemięckiego, sąsiada swoich dziadków Łuszczewskich, który świeżo powrócił ze studyów malarskich z zagranicy, a pod względem poziomu umysłowego i zapału do nauki zupełnie harmonizował z Eleonorą. Wkrótce po ślubie Ziemięccy wyjechali do Drezna, zatrzymując się czas pewien w Krakowie, gdzie prowadzone w duchu Hegla wykłady Kremera zaciekawiły i zjednały płomienną duszę Ziemięckiej. Otoczenie wykształconych rodzin niemieckich oraz studya estetyczne i filozoficzne w Dreznie złożyły się na to, że Ziemięcka powróciła do kraju z zachwytem dla ich pracy i ścisłości, z uwielbieniem wreszcie dla plejady filozofów niemieckich, którzy odtąd we wrażliwym jej umyśle zajęli miejsce sensualistów i spirytualistów francuskich. W zupełności pochłonęła ją teorya, która zdawała się wszystko obejmować i jasno tłomaczyć, dając zarazem w jej przekonaniu «miejsce dla wiary, miejsce dla zaświatowych nadziei».
Po powrocie z Drezna osiedli Ziemięccy na lat sześć w swoim majątku, Trzylatkowie, gdzie Eleonora obok obowiązków matki, gospodyni i uczynnej dla wieśniaków obywatelki, z zamiłowaniem oddawała się i literaturze. Ztąd, jako stała współpracowniczka, nadsyłała do wychodzącego w Warszawie pierwszego naszego pisma ilustrowanego, «Magazyn Powszechny», liczne biografie uczonych i poetów. Z tych krótkich życiorysów przebijał zapał autorki do nauki i uznanie «dla mocy umysłowości człowieka». Jednocześnie w każdym tomiku «Pierwiosnka», noworocznika wydawanego przez Krakowową i złożonego z utworów tylko kobiecych, znajdują się prace Ziemięckiej, kreślone pod wrażeniem niemców i pobytu w Dreznie. Jednakże już w roku 1839 pisała w «Pierwiosnku» (str. 180): «Umysł mój, uderzony wielkością teoryi Hegla, która dziś wszystkie gałęzie poznania owładnęła, nie śmie sądzić; rozum nie może znaleźć żadnego zarzutu, bo i on objęty w mistrzowską mędrca oprawę wszystkie wątpliwości wytłomaczone, przewidziane... a jednak, wśród uwielbienia nawet, serce moje tęskni mimowolnie za idealizmen; przywykłe oddawna w krainie nadziemskiej czerpać dla siebie żywioł, nie może się od niej oderwać... nie może żyć nową karmią...» Nie wiadomo, skutkiem jakich wpływów zewnętrznych dokonało się w Ziemieckiej szybkie stosunkowo przejście do zupełnego poddania się wierze, z odrzuceniem bez żadnej krytyki i zastrzeżeń owej wszechładnej filozofii Hegla, którą wreszcie trafnie panteizmem nazwała. W artykule «Myśli o filozofii»[1], nie znajdując w niej zadowolenia serca i ukojenia, które natomiast dawała jej religia, zaznaczyła to przekonanie, że «gdybyśmy władzy rozumu nie dawali pierwszeństwa nad innemi władzami ducha naszego, wiele rzeczy dziś niezrozumiałych jasnemiby się okazało». W «Myślach o filozofii», które autorkę doprowadziły do bezpiecznej przystani, mającej zapewnić jej ukojenie zupełne, Ziemięcka sformułowała trzy wnioski, wprost przeciwne wyznawanym i bronionym dawniej postulatom: po pierwsze, że panteizm Hegla, «wyrosły z obłąkań rozumu, pychy i namiętności», nie da się pogodzić z wiarą chrześciańską; powtóre, że «moralność nie zależy od uprawy rozumu», lecz uprawy uczucia pod wpływem religii; potrzecie, że należy pracować nad wychowaniem pojedyńczego człowieka, gdyż utopią jest marzenie o budowie społecznej, któraby wszystkie cierpienia i klęski usunęła.
Najważniejszą jednak pracą Ziemieckiej są jej «Myśli o wychowaniu kobiet» (1843). Kobieta jest człowiekiem, a tymczasem wykształcenie jej skierowane jest do celów ubocznych, usuwa ją od tych zajęć i wiadomości, a zarazem od tego ich pogłębienia, które dla człowieka są niezbędne.
Wychowanie zamiast kształcić umysł, spacza umysłowość kobiety nadmiernem rozwijaniem uczucia i wyobraźni, oddalając ją tem od istotnych warunków życia, które właśnie wymaga głębokości sądu i samodzielności. Na podniesieniu samodzielności kobiet społeczeństwo nietylko nie straci ale zyska wiele. Wychowanie musi opierać się na zasadach wiary; rozum ma wiedzieć, że wiary nie zastąpi; uczucie powinno pozostawać pod strażą religii, która zaleca kształcenie woli i charakteru przez cierpienie i wyrzeczenie się wszystkiego, co się na ziemi szczęściem nazywa. W rozwinięciu szczegółowem opartego na tych podstawach planu nauk, Ziemięcka wymieniła religię, przedmioty matematyczne, przyrodnicze, geografię, języki obce z ojczystym na czele, literaturę powszechną, wreszcie historyę z nauką prawa i ekonomii politycznej. Nauk filozoficznych nie pochwala, nie jest również zwolenniczką rozwoju talentów. Mówiąc o naukach przyrodniczych, daje miejsce pojęciom z hygieny i nauk z nią pokrewnych.
Wypowiedziane 60 lat temu śmiałe i stanowcze założenie, z jakiego Ziemięcka wyszła w swoich «Myślach o wychowaniu», jest godne szczególnego zaznaczenia i nigdy nie straci na wartości. Nie ono jednak było przyczyną ożywionej polemiki, jaką dziełko jej wywołało.
Przebijający nastrój religijny był powodem, że postępowy odłam prasy warszawskiej zarzucał Ziemięckiej krepowanie wykształcenia więzami teologii, uchybiające pojęciom samodzielności umysłu. «W rozum nie wierzy, siłą myśli gardzi, potęgę uczucia odrzuca», — pisano w «Przeglądzie naukowym»; innych znów raził program nauk, zbyt obszerny a niepraktyczny, przytem arbitralność przekonań; nie brakło wreszcie zarzutów zgoła nie słusznych, a bardzo przykrych, zgryźliwych, nawet wycieczek czysto osobistych. Wprawdzie niektórzy pisarze, należący do obozu «Tygodnika Peterburskiego», jak ks. Ignacy Hołowiński, J. I.
Kraszewski, Michał Grabowski, z przekonania bronili Ziemięckiej, ale to zdawało się nawet zwiększać zaciętość przeciwników.
Dla obrony swoich przekonań Ziemięcka, w bardzo ciężkich warunkach, bo bez funduszów przez 5 lat wydawała «Pielgrzyma», organ własny. Pisała wiele. W kilkudziesięciu artykułach przebija trafność uwag pojedynczych; raziło jednostronne, stereotypowe zapewnianie czytelnika tylko o »pysze rozumu«, gdziekolwiek umysł ludzki chciałby zachować samodzielność, o jego sprzeczności z wiarą chrześciańską i poddanie wszystkich władz i czynności ducha, poddanie życia, nauki i sztuki usługom religii, której nastrój miał być miarą ich znaczenia i doniosłości.
Ziemięcka stargała swe siły nadmiarem pracy w «Pielgrzymie», — który przeważnie sama wypełniała, a pismo jej upadło dla braku poparcia.
Zmęczona wysiłkami i chorobą, usunęła się na wieś, oddana wychowaniu swej córki Eleonory, jedynej jaka z trojga dzieci jej pozostała. W piśmiennictwie przez lat kilka nie przyjmowała udziału, poprzestając jedynie na obserwacyi jego rozwoju.
Kiedy po wypadkach 1848 i 1849 r. oskarżono niezależne prądy filozoficzne o wytworzenie gruntu do burzenia porządku społecznego, nastąpił w Europie nagły zwrot ku religii, jako jedynemu lekarstwu przeciwko zgubnej dla społeczeństw analitycznej dążności rozumu i samodzielnego badania. Ziemięcka znalazła się wówczas w swoim żywiole i z radością powitała zwrot ku przeszłości.
Po wydaniu córki zamąż w r. 1854, przyjęła bardzo czynny udział w ówczesnym ruchu religijnym i przyczyniła się do niego przekładem kilku dzieł treści religijnej, współpracownictwem w «Pamiętniku religijno-moralnym» i ogłoszeniem w r. 1857 swoich «Zarysów filozofii katolickiej, w czterech poglądach zawartych». Dzieło to było w założeniu próbą pogodzenia wiary z wiedzą na podstawach naukowych; treść jego sama autorka w swych Studyach scharakteryzowała, jako «inwentarz rzeczy znanych w Kościele», jest ono właściwie nie filozofią katolicką, lecz filozofią katolicyzmu.
Bardzo naturalną rzeczą u Ziemięckiej było, że przewodnikiem jej argumentacyi, dążącej do pogodzenia wiary z wiedzą, był Ś-ty Tomasz z Akwinu. Tem łatwiej też było autorce o to wewnętrzne przekonanie, że cel zawiły osiągnęła w swej pracy: że zasady wiary, jakkolwiek a priori postawione, zdołała pogodzić ze ścisłym krytycyzmem rozumu.
Oprócz uzasadnienia dążności katolickich, we wszystkich pismach Ziemięckiej od roku 1857 rozszerzają się widnokręgi działalności rozumu, przemawia więc za jego ważnością i kształceniem, za rozwojem piśmiennictwa i urządzeń społecznych.
Ten powolny, choć bardzo wyraźny i stanowczy, zwrot umysłowości Ziemięckiej ku krytycyzmowi na podstawach wywodów rozumowych przebija już w artykule «Ks. Ventura i jego systemat». Zbijając niektóre poglądy autora, samemu tylko rozumowi, bez pomocy objawienia, przyznaje ona możność osiągnięcia prawd moralnych. Nie zgadza się także na przekonanie, że pewność poznania zawdzięczamy powszechnej tradycyi rodu ludzkiego, przeciwstawiając temu pojęciu znaczenie rozumu indywidualnego. W tym samym duchu, a przynajmniej z pokrewną myślą przewodnią, trzyma autorka szereg swoich artykułów popularnych pod ogólnym tytułem «Siejba łaski» i kilkanaście «Powiastek ludowych», w których przedstawia potrzebę rozumowej pracy — obok pielęgnowania uczuć religijnych. Prace popularne Ziemięckiej, pomimo przystępnej formy opowiadania, nie rozchodziły się szeroko; «popularność» ich pozostawała tylko w tytule, gdyż autorka swych poważnych tendencyi nie umiała przeprowadzić z ujmującą czytelnika prostotą i artyzmem.
Ustanowienie w roku 1861 kursów przygotowawczych do Szkoły Głównej wywołało nagłą potrzebę podręcznika logiki i psychologii. Ziemięcka chciała zaradzić temu brakowi i wraz z otwarciem Szkoły Głównej ukazuje się już gotowy «Przewodnik filozofii», złożony z przekładu dzieł Jacques’a, Simon’a i Saisset’a. Pomimo jasności wykładu i wybornego języka, «Przewodnik» nie doznał wielkiego rozpowszechnienia, jako nieodpowiedni wymaganiom wykładu uniwersyteckiego, prowadzonego w duchu idealno-realnym, a nie spirytualistycznym, jaki właśnie cechował «Przewodnik filozofii», zgodnie z przekonaniami i intencyą tłomaczki.
Gdy w końcu r. 1862 ukazał się w obiegu, jako domniemany podręcznik, przekład Historyi filozofii Schweglera, dokonany przez F. K., a oparty na teoryi Hegla i poprzedzony w duchu tych że pojęć przedmową tłomacza, — Ziemięcka wystąpiła z protestem w formie listu otwartego w «Przeglądzie Europejskim». Ten słuszny w zasadzie protest miał na widoku uchronienie młodzieży polskiej od bezkrytycznego poddania się heglowskiemu systemowi idei bezwzględnej, który tymczasem już inne narody europejskie albo odrzuciły zupełnie, albo też zmodyfikowały. Szło tedy Ziemięckiej nie o samo dzieło Schweglera, które zbogaceniem literatury nazwała, ale o dodatek tłómacza. Ten właśnie dodatek dotknął Ziemięcką tembardziej, że miał być nadto zarysem dziejów filozofii w Polsce, a tymczasem lekceważono w nim «genialnych naszych mistrzów»: Cieszkowskiego, Gołuchowskiego, Kremera, Libelta, Trentowskiego, którzy stawali w obronie osobowości Boga i nieśmiertelności duszy.
Trzy lata pracy poświęciła Ziemięcka na przygotowanie «Filozofii społecznej», aby wypowiedzieć walkę szerzącemu się wówczas materyalizmowi, «poniżającemu godność jednostki»; dzieła tego jednak nie wydała.
W r. 1863 raz jeszcze poruszyła sprawę wyższego wykształcenia kobiet. Rozpoczęła wydawnictwo zeszytowe p. t. «Kurs nauk wyższych dla kobiet», mający obejmować psychologię, estetykę, pedagogikę i moralność. Po wydaniu jednego zeszytu z przekładem zarysu psychologii A. Thery’ego, wydawnictwo zostało przerwane, zapewne skutkiem ówczesnych wypadków politycznych.
Eleonora Ziemięcka umarła 23 września 1869 r.
Można nie godzić się na wiele pojęć, głoszonych przez Ziemięcką, można upatrywać nieraz zasadniczą w nich sprzeczność, jakby chwiejność autorki — o ile istotnie przemiany te nie są dowodem usprawiedliwionych refleksyi i postępu — ale nie można zaprzeczyć jej wyższości. Był to jeden z najwcześniej rozwiniętych, najbardziej wykształconych, najruchliwszych i najwytrwalszych u nas umysłów. Pierwsza śród naszych pisarzy wystąpiła w obronie podniesienia kobiety, jako człowieka, w obronie wyższego i wielostronnego a zarazem praktycznego wykształcenia legionów istot, których «kobiecość» jest w wychowaniu i życiu społecznem wysunięta na pierwszy plan z ujmą dla ich człowieczeństwa. Hasło to nietylko podniosła, ale w imię jego długo i wytrwale walczyła, wycierpiała za sprawę, a doczekawszy się uznania, utorowała drogę innym. Chciała widzieć kobietę uszlachetnioną i po chrześciańsku szczęśliwą.
Nie był to umysł twórczy, raczej asymilujący; to też niestrudzona myślicielka w pracach swoich w dziedzinie filozofii nie pozostawiła nowych prawd, oryginalnych pomysłów. Pierwszą jednak u nas była Ziemięcka kobietą, która systematycznie zajmowała się nauką abstrakcyjną, przetrawiając jej podstawy i wnioski we własnej świadomości. Prof. Chmielowski, kończąc o niej studyum, z którego korzystałam w niniejszym życiorysie, podnosi ten właśnie przymiot jej ducha, który «sprawił, iż nie zamknęła się w raz zdobytej twierdzy, lecz, uzyskawszy jakiś punkt oparcia, rozglądała się z niego we wszystkie strony i wzbogacała umysł świeżemi dopływami badań rozumu ludzkiego».
Ktokolwiek wejrzy w piśmienniczą i społeczną działalność Ziemięckiej, łatwo przyjdzie do wniosku, że, pomimo szeregu prac treści filozoficznej, ścisłego filozofa było w niej mało niektórzy nawet widzą w niej tylko moralistkę. Główna jednak jej zasługa, która chlubnie wpisuje imię Ziemięckiej w poczet zasłużonych, jest inna. Oprócz dażenia do oświaty rzuciła ona na rodzinną niwę zdrowe ziarna przyszłych obowiązków kobiety, budząc ją do samodzielności i umysłowego podniesienia. Z pojęciem matki, wychowującej potomstwo nietylko dla jego wegetacyi, ściśle złączyła szerokie wykształcenie kobiety dla uświadomienia celu jej pracy i głębszego tejże pracy traktowania; w podziale obowiązków społecznych zakreśliła kobietom rolę współrzędną z mężczyznami. Eleonora Ziemięcka poruszyła ukryte, oddawna nurtujące prądy, co jak bystry potok roztoczyły swoje wartkie wody daleko, unosząc na sobie skruszałą już skorupę przestarzałych praw i przesądów.
