Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Przejdź do nawigacji
Przejdź do wyszukiwania
Świecą gwiazdy
[106]XI.
Świecą gwiazdy, świecą
Na wysokiem niebie...
Jeno nie myśl chłopie,
Że to i dla ciebie!...
Ta jasna z tysiąca,
Co wschodzi od boru,
Jako skrawek słońca —
To pana ze dworu...
A niżej ta druga
Ze złota szczerego,
Co nad stawem mruga —
Proboszcza naszego...
A trzecia, co w pobok
Rzuca snop ognisty,
[107]
Jako srebrną kądziel —
Gwiazda organisty...
Wszystkie przed oczyma
Palą się jak zorze...
Tylko twojej niéma,
Chłopie ty, nieboże!
Powiadają ludzie,
Że z dawnej dawności
Pan Bóg wszystkie gwiazdy
Zapalił w równości...
Ni chłopa, ni pana
Nie było na niebie,
Każdy człek swą własną
Gwiazdę miał dla siebie...
Ale jak się zaczął
Kurczyć lud ubogi,
Poszły gwiazdy z nieba
Na rozstajne drogi...
A te pańskie świecą,
Jako talar biały,
A te chłopskie w rolę,
Jak łzy, pospadały!
|