Ślub (Różycki, 1911)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Różycki
Tytuł Ślub
Pochodzenie Wybór poezyi
cykl W śnieżnem upowiciu
Wydawca Towarzystwo Akcyjne S. Orgelbranda Synów
Data wyd. 1911
Druk Towarzystwo Akcyjne S. Orgelbranda Synów
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ŚLUB.
I.

Czar nocy księżycowej, złotej, rozwidnionej
Przewija się wśród parku samotnego głuszy,
Gdzie lśnią brylanty mrozu i gdzie drzew korony
Gną się cicho pod bielą śnieżnych pióropuszy.

O, przyjdź ty dzisiaj do mnie w ten park oszroniony
Kochanko moja jasna, kochanko mej duszy!
Z srebrnej dali cię wołam pieściwymi tony,
O, przyjdź, bo mi tęsknota biedne serce skruszy!

O, przyjdź, bo cały orszak czeka już weselny
I miesiąc już na niebie czeka złotolicy,
Aby ręce nam związać w tej białej kaplicy,

Utkanej z gwiezdnych szronów, z bladej przędzy mgielnej
I nocnych zwiewnych duchów błędne korowody
Czekają na te nasze rozsrebrnione gody.






I.

Oto zeszła kochanka w ten park srebrno-biały,
Drzemiący pod złocistą emalją miesiąca,
Dziwnie niepokalana i dziwnie milcząca,
Pełna słodyczy nieba, niepojętej chwały!

Gdy weszła, wszystkie drzewa nagle zaszeptały
I jakby pod zaklęciem z gałęzi tysiąca
Posypała się szronów zamieć migocąca,
Rozkołysał się gwiezdnych pyłów hymn wspaniały.

Park rozgrał się, rozśpiewał lutnianemi dźwięki
I radosną fanfarą witał swą królowę...
Ona cicho szła ku mnie przez puchy śniegowe,

Przystrojona w mimozy, w srebrnych lilij pęki
I niosła mi w amforze, rżniętej w chryzolicie,
Rosy przecudnych marzeń, zrodzonych o świcie.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zygmunt Różycki.