Wieczorny mrok zapada,
Wiatr lubo chłody niesie,
Strumień szumami gada,
Ptak śpi w dziewiczym lesie. Nagle się bawół jawi Na stromym góry stoku; Pragnienie, co go trawi, Ugasić chce w potoku.
Wtem drgną wzruszone trzciny,
Ozwie się ryk straszliwy, —
Jaguar spadł z gęstwiny,
Czepia się byka grzywy.... Przez suche pędzą trawy, Posoką bawół broczy, Wyskoczyć chcą z oprawy Rozpłomienione oczy.
Wywiesił język, pianę
Zdyszany toczy z pyska;
Zwierzę nieubłagane
Kły ostre w kark mu wciska. Kędy niósł ich bieg rączy, Krwawa ślad znaczy struga, A wciąż z boku się sączy Ta purpurowa struga.
Wstrzymał się, pędzi znowu
To pustynią, to jarem,
Aż w otchłani parowu
Bawół padł z jaguarem. (E. Porębowicz).