Przejdź do zawartości

Strona:Siostry bliźniaczki from Kuryer Codzienny Y1896 No34 part2.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

siony dom, w którym robota około urządzenia wewnętrznego z powodu oblężenia Paryża była przerwaną.
Duplat dobrze musiał znać to miejsce, krokiem pewnym bowiem poprowadził towarzysza swego do piwnicy, wskazał mu wielki kamień i usiadłszy sam, rzekł:
— Mów teraz.
Merlin, korzystając z ciemności, wyjął z kieszeni nóż, otworzył go bez szmeru i dla bezpieczeństwa trzymał go w pogotowiu.
— Słuchaj, rzecz jest taka. Przed kilkoma godzinami przyjechałem z Wersalu.
— Nie dziwi mnie to, gdyż wiem, że co kilka dni jeździsz tam, by się wywiedzieć, co dzieje się między reakcyonistami i następnie zdajesz raport Komitetowi centralnemu. Cóż tam słychać?
— Bardzo źle.
— Dla kogo?
— Dla tych co walczą z rządem.
— Z jakim rządem? głośno zawołał Duplat zgorszony.
— Cicho! — zawołał Merlin. — Złe wiadomości dla tych co brali zakładników.
— Dla nas? Dla tych, co służą komunie?
— Tak. Skończyło się już jej panowanie.
— Cóż oni zamyślają, ci bandyci wersalscy?
— Chcą przypuścić szturm do Paryża.
— Tylko tyle, — szyderczo odrzekł Duplat. — Powitamy ten motłoch kartaczami tak, że zaledwie dziesiąty wróci do Wersalu.
— Kartacze te dotychczas nie wiele zrobiły.
— Bo ni emieliśmy dobrego dowódzcy.
— I nie będziemy mieli.
— Może się jeszcze znaleźć.