Strona:Siostry bliźniaczki from Kuryer Codzienny Y1896 No26 part5.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Znam, gdyż stryj zasięgał mojej rady.
— I w tym celu wzywał do siebie księdza?
— Rzeczywiście, i żałuję, że niezupełnie usłuchał jej.
— To znaczy, że żona moja została wydziedziczoną? — zapytał Gilbert, marszcząc brwi.
— Mylisz się pan. Tylko, że stryj poczynił warunki i zastrzeżenia, których niepodobna będzie odmienić. Czyniłem wszystko co tylko można było w waszym interesie i wierzcie mi, że staczałem walkę ciężką.
— Tak?
— Pokutujesz teraz, kuzynie, za błędy swoje. Wierz mi, nie mówię tego w znaczeniu wyrzutu, stwierdzam tylko fakt.
— Nigdy o nie nie prosiłem i nie proszę, — odrzekł Gilbert z dumą, w której czuć było gniew...
— Spodziewałeś się jednak...
— Osobiście niczego nie spodziewałem się od hrabiego... Cóż ksiądz uzyskał dla mojej żony?
— Przeczytaj pan to — odrzekł wikary, podając mu kopię testamentu.
Widocznem było, jak Gilbert, czytając, czynił nad sobą wysiłek, aby nie wybuchnąć gniewem, gdyż usta jego drżały, a z oczu tryskała nienawiść.
— Dziękuję księdzu za jego poparcie w naszym interesie — rzekł w końcu. — Wierzę, że użył ksiądz całego wpływu swego, by nakłonić hrabiego d’Areynes do napisania tego testamentu, którego życzliwa dla mnie dążność wzrusza mnie wielce. Jeżeli mające przyjść na świat dziecko dożyje pełnoletności lub małżeństwa, w takim razie Henryka i ja, otrzymamy