„Ja także nie mam prawa do tego skarbu, nie ja go zakopałem, nie do mnie więc należy. Zresztą sprzedałem sąsiadowi memu nie tylko ziemię ale i wszystko co się w niéj znajduje, nic dla siebie nie wyłączając. Teraz,” dodali obadwaj, „rozsądź pan podług wszelkiéj sprawiedliwości, czyją własnością jest ten skarb.”
„Dowiedziałem się,” odpowiedział sędzia, „że syn jednego z was chce się ożenić z córką drugiego. Dajcie więc na wyposażenie dzieciom waszym znaleziony skarb.”
Poczciwi wieśniacy chętnie się zgodzili na daną sobie radę, i odeszli wzajemnie z siebie zadowoleni.
Niechaj po drodze ciernistéj żywota,
Prawości święta prowadzi nas cnota;
Poczciwość, to skarb wielki, pożyczony z nieba,
Który kiedyś w całości Bogu oddać trzeba.
Pewien cudzoziemiec słuchał téj rozprawy z wielkim zadziwieniem.
„W moim kraju,” rzekł nakoniec, „wcale inaczéj by się stało. Teraźniejszemu właścicielowi