Przejdź do zawartości

Strona:PL Wszystkie dzieła polskie Jana Kochanowskiego (wyd.Turowski) t.1 201.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



ZGODA.





Ja zgoda, która sporne planety sprawuję,
Ziemię, wodę, wiatr, ogień w żywiołach miarkuję,
Stróż rzeczypospolitych, zdrowie i obrona
Miast wszytkich, przyszłam tu, chocia nie proszona,
Do was o potomkowie Lecha słowieńskiego!
Lutując niefortuny państwa tak zacnego,
Które, od przodków waszych pięknie założone,
Prze wasz rosterk domowy mdleje roztargnione:
Chwała pańska nie idzie w zgodzie a w jedności,
Jako sam pan przykazał, ale wszeteczności
I bluźnierstwa pełne są zbory chrześciańskie,
Czego nigdy nie słyszą bóżnice pogańskie.
Więc jako w wierze tak i w pospolitej rzeczy
Każdy swą porze[1], każdy swoje ma na pieczy,
A dobro pospolite prze wnętrzną niezgodę
Odnosi ciężką żałość i okrutną szkodę:
Sądy milczą i prawa; a czem się chlubicie,
Onę tak piękną wolność niebacznie tracicie.
Bo w tym nierządzie chudzi u pana w niewoli,
A w jednem prawie siedząc, okrutnie to boli.
A o nieprzyjaciołach swoich co trzymacie,
Których tak wiele w okół, ile sąsiad macie?
Myślą o dobrem waszem, a patrzą pogody,
Jakoby was pozbawić do końca świebody?
A otuchę im czyni nie siła, nie zbroja,
Ale tylko niezgoda sławna Polsko! twoja.
Niech się miasto otoczy trojakiemi wały,
Trojakiemi przekopy i mocnemi działy:
Kiedy przyjdzie niezgoda, uniżą się mury,
I wnidzie nieprzyjaciel nie szukając dziury.
Jakiego państwa za swą dzielnością był dostał
Królewic macedoński i jako mu sprostał!

  1. Każdy o swoim zysku myśli.'