Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 406.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie masz prawie żadnego wyjąwszy klasztory
I tam ledwie dziesiąty, bez względu téj skóry
Wstępuje mało w ich cnota, mus, mus wielu,
W osobny kąt z świeckiego wygania burdelu.
Wszyscy ten byt doczesny, ten moment żywota,
Choć krótki i z szczerego ulepiony błota,
Tak lubią i grunt wszytkich w nim kontentec kładą,
Jakby wierzyli, że ztąd nigdy nie wyjadą.
Ciało tuczą, i nie dziw, gdy mu rostą buje,
Ani jeźdźca na grzbiecie, ani siodła czuje.
Gdzież podróżny, tak głupi i utratny, coby
Dla wczasu i jednego popasu ozdoby
Izbę kazał malować i nowy piec stawić,
Wiedząc, że się godziny dłużéj nie ma bawić?
A ty zamki zakładasz? o jakoż ich wiele
Wpoły niedorobionych czas grzebie w popiele!
Wsi skupujesz, a drugie chwytasz przez kaduki,
Z ubogim dla zagona prawujesz się sztuki,
Nie podasz żebrakowi biednéj chleba skóry,
Panosząc, żeby mieli co pić sukcesory.
Nie widzisz, że cię już śmierć za gardło chwyta,
A dyabeł długi rejestr twoich grzechów czyta.
Nie ośmdziesiąt, jeśli się komu dadzą dożyć;
Lecz ośmdziesiąt tysięcy, śmiem z godziną złożyć;
Nie z godziną, bo i te mogą miéć komputy,
Milion lat do jednéj stosuje minuty
Przeciw wieczności, i to, i to jeszcze mało
Gdzie sposobu rachunków, i liczby nie stało.
Nie da z sobą żadnego wieczność równać czasu,
Nie znajdziesz podobieństwa, dopiéro kompasu.
Tak długo, tak bogaczu, tak długo, tyrannie,
Będziesz cierpiał, w siarczystéj pokutując wannie.
Przebóg! cóż za szkarada świat trzyma ślepota,
Że śmiertelnego mgnienie, punkt i nic żywota
Drożéj cenią niż wieczność: przekładają niebu
Tę karczmę żalu, bólu, łez, grzechu, pogrzebu;
Nie wierzą zmartwychwstaniu, chociaż mówią usty,
Tu, tu wszelkiéj uciechy zakładają gusty;
To im niebo, to im raj, gdzie dyabeł z swym dworem,
Uwija się, jak złodziéj jarmarkowy, z worem.
Ja, mój Boże, choć płaczę tak wdzięcznego syna,
Płaczę na grzechy: bo te płaczów mych przyczyna;