Przejdź do zawartości

Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 370.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Niezliczonéj potędze pogańskiéj zdołała!
I zdarzył Bóg, że mając swego wodza w czele,
Znieśli Ordę i plon odbili tak wiele:
Będzie świadkiem na wieki złamanego miru,
Niemirów, póki stanie ludzi i papiéru.
Kąsajże teraz język psi, jaszczurczy płodzie,
Podków zbierać niegodny za cnotą w zawodzie:
Coś wodza z wojskiem macał zazdrości wściekliną,
Zarażonym ozorem, zasłoń ślepie śliną.
Lecz jeszcze wiktoryéj nie koniec szczęśliwéj,
Usławszy niemirowskie gęstym trupem niwy,
Jako siewca uścieła sprawny zagon ziarnem,
Dowie się wódz o drugim koszu pod Komarnem.
Więc krótkiemi żołnierzów posiliwszy słowy,
Żeby z nieba zapłaty czekając gotowéj,
Nie szanując i zdrowia i zbieganych koni,
Darli łyka, gdy się drą, poostrzywszy broni:
Tyle dusz chrześcijańskich jednym mając względem,
Na pogaństwo zawziętym pośpieszy zapędem:
I trafi, kiedy z plonem wróciwszy od Biecza,
Jak pod Bakczesarajem tak się ubezpiecza,
Wojska mając tureckie i w tyle i w przedzie;
Toż im niespodziewaniéj hetman na nich wjedzie,
Tym więcéj doda strachu, gdy w rycerskiéj dłoni
Zajuszona w tatarskiéj krwi szabla zadzwoni!
Lecą łby jak kapusta, szyje jako głąbie,
Pole jako purpura; ten kole, ów rąbie.
W koszu łez i modlitew gorących tak wiele,
Jako w żadnym na świecie nie było kościele:
Bo więźniów chrześcijańskich niezliczone gminy
Proszą Boga o słodkie wolności nowiny.
Te skoro dojdą koła lubelskiego słuchy,
Kędy się przeumiera wolność pod obuchy,
Kilka głów wichrowatych bez sądu, bez skargi,
Wsi ludzi osądzonych prowadzi na targi;
Puka się zazdrość z jadu i na cnotę noże
Ostrzy, żuje, wycieńcza, kiedy przéć nie może!
Już tam miał koniom wytchnąć i trud otrzéć z czoła
Hetman z wojskiem; ale go nowa praca woła,
Nowe tryumfy serce bohaterskie kuszą,
Gdy słyszy, że Nuradyn sułtan pod Kałuszą
Randewu wszytkim swoim murzom znaczy z plony,
Tam ich miejscem i wojskiem czeka opatrzony.