Przejdź do zawartości

Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 231.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siębiorcą-restauratorem, by zasady „uwzględniania indywidualnosci ucznia“ nie zużytkował dla forytowania pensyonarzy, by potrafił dobrać sobie nauczycieli: też ludzi o umyśle szerokim, a nie powolne narzędzia. W życiu o sprawiedliwość trudniej, życie jest bardziej skomplikowane, w niem ścierają się najrozmaitsze siły i interesy. Otóż gdy człowiek przywyknie w szkole do sprawiedliwości, to wszedłszy w życie i tam spotkawszy niesprawiedliwość, będzie na nią bardziej wrażliwy, bardziej skłonny do oburzenia, bardziej zdolny do walki w celu jej obalenia i tym sposobem stanie się czynnikiem ruchu społecznego ku wyższemu poziomowi etycznemu. Inaczej byłoby, gdyby już w szkole przywykł do niesprawiedliwości, uważał ją za stan normalny, zdemoralizował się, stępił — umiłował „spokój społeczny“.
P. Woj—ski radzi ludziom mieć jak najwięcej dzieci (przedsiębiorcy szkolni są w tem zarówno interesowani, jak akuszerki), bo „dla dobra dzieci“ ileż to ludzie już — świństw narobili. To też słusznie sądzi p. W., że „społeczeństwo złożone z samych ojców i matek, skłonniejszeby było do wszelkich ustępstw“. Naturalnie: kto miewa zatargi z nauczycielami, ten umie cenić „skłonność do ustępstw“ i wie, że nauczyciel, obarczony dziećmi, łatwiejszy będzie do powodowania. W kwestyi tej p. W., radzącej się go naiwnej nauczycielce, która się spostrzegła, że warunek karzący, przez nią postawiony, był nieproporcyonalny do winy, mówi, że „warunek raz postawiony cofnięty być nie mógł“ — coś jak francuski sztab generalny w sprawie Dreyfusa! Ale koroną rad etycznych p. W. jest, aby dzieciaka, który okrada