Przejdź do zawartości

Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 057.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kład wypasionego studenta angielskiego z jezuickiego Cambridgu, który czas wolny między criquetem i regatami obraca na nauczanie wygłodniałego robotnika angielskiego, jak ma w sobie wyrobić pogodny pogląd na ten jasny świat z ciemnych podziemi węglowych.
Dalej spotykamy niezmiernie, że tak powiem, sympatyczną, lubo nie nową, radę, aby ludzi niezamożnych nie dopuszczać do nauki (bo ztąd wychodzą pesymiści). Naprzód rady tej jako człowiek nie zazdroszczę panu L.; powtóre, czytając życiorysy wielkich ludzi, trzeba przyjść do przekonania, że gdyby dopuszczanie do nauki zależało od cenzusu majątkowego, to rozwój ludzkości przedstawiałby się bardzo smutnie. Po trzecie wreszcie i tu jak w wielu miejscach rady p. L. prowadzą do sprzeczności: wedle tej recepty mielibyśmy z jednej strony ludzi bogatych, nieraz kretynów, którym od młodości z wielkim nakładem kosztów pakują w głowę wiedzę, niby gałki indykowi pzeznaczonemu na tuczenie; z drugiej strony — ludzi ubogich, ludzi nieraz w całem znaczeniu tego słowa o duchu pełnym pragnień, pełnym wielkich porywów, którzy byliby gwałtem wtłoczeni w dół, przeznaczeni na sługusów, skazani na męki Tantalowe. Znów więc mielibyśmy z jednej strony wstrętnych maszynowych optymistów, Wagnerów, nakręcane lale z mechanizmem naukowym; z drugiej — zrozpaczonych, zmarnowanych pesymistów (prawda tylko, że wygodniejszych, bo ciemnych, a więc według polecenia pana L. — „cierpiących w milczeniu“).
W ogóle rady pana L. pod względem społeczny dadzą sią sformułować w ten sposób, że pewna część