Przejdź do zawartości

Strona:PL Stefan Żeromski-Pomyłki 118.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w starej stolicy italskiej ziemi, w piękność bogatej. Ale zaiste wyrazu takiej miłości dla śmiertelnika nie widział nigdy w oczach śmiertelnych. Pokiwał głową nad miłością tej damy.
— Pani... — szepnął w rozterce, — za cóż mam brać te pieniądze?
— Weź je, weź... — prosiła.
Ponieważ słychać już było dźwięczny krok młodzieńca w przedsionku, Ubaldo zgarnął pieniądze. Uprzątnął statki, cofnął się do swego kąta. Stamtąd patrzał zmąconym wzrokiem na piękną parę, jakoby na sen radosny o pięknie ludzkiego życia.


Tygodnie wiosenne przeleciały, jak strzelanie z bicza. Fosca ani się obejrzał, — aliści gospodyni, odnajmująca mu swój salon, zażądała zapłaty czynszu za miesiąc ubiegły. Zdumiał się, słysząc, że już cały miesiąc szczęścia przeżył w tem mieszkaniu. Dla upamiętnienia tego faktu Zinaida usiłowała wsunąć na palec Ernesta śliczny pierścionek z brylantem tak wielkim, że się przeraził jego ogromu i blasku. To też nie przyjął pierścionka. Z gniewem perorował, iż posiadanie takiego klejnotu hańbiłoby go na zawsze. Nie dla klejnotów Zinę pokochał. Nie powinna poniżać datkami wielkiej pani jego, uczciwego lazzarona. Zawstydziła się i cofnęła pierścionek. Ale już następnego dnia przyniosła inny upominek. Zauważywszy, iż Ernesto nosi papierosy w biednej tekturowej torebce, wsunęła mu w kieszeń złotą papierośnicę. Gdy zaś jeszcze bardziej się żachnął i po-