Strona:PL Stefan Żeromski-Pomyłki 103.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wzajem rozpalało, jak ogień rozpala się od podmuchów wichru. Jakaś się zawiązała rozmowa ust, utkana z nieistniejących wyrazów, z gwar północy i południa, gubiąca się w dwułoskocie serc. Zinaida wyznawała swą miłość szaloną. Nie skarżyła się, doświadczając wśród westchnień boleści losu dziewczyny z piosenki oszalałej Ofelii, gdy podobnie, jak tamta —

«Let in the maid, that out a maid
Never departed more».


W ciągu kilku następnych dni Fosca nie widział nikogo ze swych rosyjskich znajomych. Nie zaproszony ponownie, wstrzymał się od wizyt. Chodził za to chyłkiem pod willę Ifigenia i zza węgłów przyległych domostw wpatrywał się w to siedlisko rozkoszy. Okna były pozamykane, drzwi również, kiedyniekiedy ktoś ze służby wybiegał z domu i pędził do miasta, lecz Ernesto wstydził się zaczepienia szczęśliwca, który mógł przebywać pod dachem willi Ifigenia, — i, rozpytywać go, co się dzieje wewnątrz jej utęsknionych ścian. Po upływie pięciu dni od czasu ostatniego widzenia się z panią Szczebieniew, Fosca był literalnie nieprzytomny. Popadł w stan nerwowego wyczekiwania. Nasłuchiwał, wyglądał, wciąż biegł naprzód, przed siebie, jak gdyby na czyjeś spotkanie.
Wieczorem tego dnia, po odwaleniu «koncertu» w kinematografie, nie panując nad sobą, poszedł pod willę. Chciał oddychać powietrzem tamtejszem, patrzeć w oświetlone okna, słuchać szumu pinii i cyprysów zaczarowanego ogrodu. Tameczne kamienie, obmurowanie