Przejdź do zawartości

Strona:PL Stefan Żeromski-Pomyłki 040.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tajemnicy jakimś znakiem, snem, objawieniem? Ja sekretu nie zdradzę! Będę go strzegł jak źrenicy oka! Umrę z nim! Przeczysty skaucie, przeczysty duchem i ciałem, nieskalany brudem ziemi, czyli tam jesteś także skautem w zastępach Boga? Czy ci tam ziemi i tutejszych prac — żal? Czy ci tam lepiej niż tu?
Myśli bezsłowne na podobieństwo łez, wypływających samowolnie z oka, wypływały z człowieczej nędzy, zanosiły się w daleki ów widok na horyzoncie i spływały samochcąc w przedwieczne słowa psalmu: «Oświeć oczy moje»...

Tuż przed domem, po drugiej stronie drogi, rozciągała się uprawna łączka, prostokąt starannie przez właściciela ogrodzony, — a nieco dalej, w głębi stał dom parterowy, drewniany, z gankiem, typowy dworek na przedmieściu prowincyonalnego miasta. W dworku tym mieszkała rodzina, nieznana doktorowi osobiście, gdyż nikt z tej rodziny nie zasięgał porady lekarskiej, lecz od dawien dawna znana mu z mimowolnego sąsiedzkiego podpatrzenia. Ojciec w tej familii, ongi urzędnik stracił był wzrok i, jako zupełny inwalida, pozostawał na opiece żony, kobiety niezmiernej pracy, zapobiegliwości i nieustającego poświęcenia. Trzecią w tej rodzinie osobą był syn, jedynak, wyrostek lat siedmnastu, czy ośmnastu, uczeń gimnazyalny, prymus w szkole i «pociecha, tudzież cała nadzieja». Czwartą istotą, żyjącą w niskim domku, był pies Dunaj, taki długi, niski, na typowo koślawych nogach, do którego nazwa wspaniałej rzeki pasowała, jak pięść do nosa. Prymus Antoś i niski Dunaj żyli w stałej kompanii i nieustającem do-