Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 283.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie było widać, kto tam kogo bije,
Kto górą stoi, a kto poszedł dołem,
Bo ręce, nogi, ramiona i szyje
Jednym się wrzątkiem kotłowały społem.
Aż kłąb rozciągnął się, wydłużył w żmiję,
Którą wnet puhą[1] w kark czarny uciąłem,
Zaczem rozpukła, miotając się w strony,
W dwa grzmiące dzwona i we dwa ogony.

W ogonach walczy pospolita luzu.
W dzwonach najtęższy war i trzaskawica.
Tam Kos, tam Bandys, tam Srokacz łby tuza,
Tam i Żurawy pracuje kłonica.
Niejeden czerep pękł nakształt harhuza,
A ślepie gasły zdmuchnięte, jak świéca,
Gdy się tak kołem dzwono przewalało,
To czarno powierzch idąc, to znów biało.

«Bij, zabij! Kupą!» Tymczasem już nowa
Chmura murzynów z folwarku przypadli.
Wnet Jedna z drugą zrasta się polowa,
Grubieje ogon, kadłuba dopada,
Aż nagle z kręgów wysunie się głowa
Czarna, u tego olbrzymiego gada,
I kręcąc żądłem jadowitem — syka...
Poznałem wodza czarnych, ich królika.

Stał prosty, pyszny, łeb trzymał zadarty,
I hardym wzrokiem do bitki wyzywa.
Pobok dwóch drabów czyniło mu warty,
Szczekając, białek przewracając szkliwa.
Tak myślę: — «Skoczę!» — A plac był otwarty,
I już mi wichrem zjeżyła się grzywa,
Gdy wtem żelazny kleszcz chwycił mi ramię
Z tą mocą, w której czuć, że kość połamie.


  1. Puha — bat z sznurków lub rzmyczków ukręcony, bizun, knut.