Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 099.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Do łyka miały przyplecioną grzywę,
Co wydawało chrzęst dźwięczny i suchy.
Zwierzęta drożne widać i stróżliwe,
Nieskąpo takoż wyłożone brzuchy,
U karków dzwonki, trzęsidła, a z boków
Głęboki kosze przypięte do troków.

Przy osłach murzyn. Ten stary był, chudy,
Prawie że nagi, bo tyle co pasem
Szmaty związany przez biodra i udy.
Drumlę miał w zębach i w bęben bił czasem.
Więc co zabrzęknie w te piszczki i dudy,
Osły w ryk za nim z okrutnym hałasem.
I tak szła w kolej muzyka ta chórem:
Drumla, bębenek i ośli ryk wtórem.

Nuż baby w okna dziwować się! Zaczem
Rozhukło w szopie od gwaru i śmiechu.
Bo to u niewiast śmiech razem i z płaczem
W jednym, wiadomo, chowane są miechu.
A wtem wszedł starszy, zagadał z tłumaczem,
I — w drogę żywo! Z wielkiego pośpiechu
Ledwo że ludzie manatki związali
Jak byle, aby prędzej! Aby dalej!

Więc już i wołać nie trzeba tam było,
Bo we drzwi jeden przed drugim się śpieszył,
Tak to narodem do świata rzuciło
I tak się każdy odmianie ucieszył.
Niebo się rankiem coś niecoś omgliło,
Lecz teraz nagle grot górny je przeszył
I zalał blaskiem świat dziwny i nowy,
Na który wszystkie podniosły się głowy.

Santos[1] się zwało miasto, gdzie nas zrazu
Doniósł ów korab, który morzem pływał.

  1. Santos — miasto portowe w Brazylji, w stanie Sao Paulo.