namniej chodził na każdy dzień do jego stołu i kto go jeno pytał: — Dokąd idziesz? — Idę, powiada, swoje pięćset złotych odjadać u księdza arcybiskupa.
Stańczyk powiadał, że niemasz więtszych łgarzów w Polszcze, jeno arcybiskup Gamrat, a Maciejowski biskup krakowski; bo ów powiadał: wszytko wiem — a nie wiedział nic; ten zaś mówił: rad, wierę[1], nie wiem — a wszytko wiedział.
Ziemianin jeden w Polszcze, ożeniwszy się, w kilka niedziel zastał[2] a żona leży w połogu, i pocznie okna, co były zasłonione, oddzierać[3] i frasować się. A żona, leżąc: — Nie frasuj się, powiada, nie frasuj, nie twoje.
Na Sejmie Lubelskim 1569, kiedy byli panowie litewscy przed skończeniem Unijej cicho ujechali, między inszymi żarty, których było niemało, te dwa wierszyki na ścianie było napisano:
Litwa z nami uniją uczyniła strojną,
Uciekli, zostawiwszy Haraburdę z Woyną.
A to natenczas byli dwa pisarze litewscy, którzy byli przy kancelaryej zostali: Jakoby miasto unijej — burda i wojna.