Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 152.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Leniwo Fiedor ubiera się w szaty,
Widzi, że trudno ma być bez utraty.
Idź przedsię; kto wie, co szczęście przyniesie?
Nie każdyć jednę dzień fortunę niesie;
Komu Bóg jeszcze nie obiecał śmierci,
By dobrze skonał, z grobu się wywierci.
Już go nie blizu czekają na sieni,
Wyszedł nierychło, a twarz mu się mieni.
Wszakoż, gdzie może, śmiechem żal pokrywa,
A sobą przedsię nędznik pochutnywa.[1]
Przyszli na szachy do dawnego stoła,
Tam (jako mówią) taż baba, też koła.[2]
Obrony przedsię nie widzi metowi,
Pyta, kto rogów nakrzywił Rochowi,
Bo wczora było wszytko poznaczono.
Słuchaj, toć na to, błaźnie uczyniono,
Stróże powiedzą, że Królewna wczora
Przyszła tu była jedno samowtora.
Niemałą chwilę na szachy patrzyła,
Potem, odchodząc, Rochem obróciła.
A cóż wżdy,[3] rzekła, pocznie Borzuj pytać,
Już widzi, kogo ma za męża witać?
Powiada: Dobry Rycerz jest od zwady,
Popu też nieźle zachować od rady;
Dać za miłego wdzięczną rzecz nie szkodzi,
Piechota przedsię jako żywo chodzi.

  1. podskakuje z radości, okazuje radość.
  2. ten sam ciężar, ten sam kłopot (staropolskie przysłowie).
  3. przecież.