Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 147.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Śmiałby się Borzuj, lecz mu nie do śmiechu,
Nie każe świętych wspominać dla grzechu.
Wzięto Rycerza zatem szachownice,
Idziż,[1] nieboże, znowu do ciemnice.
Już teraz bardziej oba na się ważą,
Przeskoki lepszą opatrują strażą.
A Baby przedsię puścili w zagony,
Mordują, biją okrutne, złe żony.
Siadły nierychło potem przeciw sobie
I strzegą pilnie swoich Królów obie.
A oto biała z tyłu przyskoczyła,
Murzynkę ścięła, ni się obaczyła.
Sama też w boku tuż odniosła strzałę,
Niedługo miała z zacnych łupów chwałę.
Wszyscy pojźrzeli z tej strony i z owej,
Litował z płaczem każdy swej Królowej.
Słyszałby tam był lamenty niewieście,
Kiedy niesiono ciała na przedmieście.
Nuż hurmem zaraz prawie wszytki roty
Na hetmańskie naciskać się namioty.
Każdemu za swe: jednako się boją,
Wszyscy nie prawie w dobrej toni[2] stoją.
Lecz im nie wszytka jeszcze moc ustała,
Oboja[3] strona swe posiłki miała.
Masz Rochu z Popem, Królu czarnej zbroje,
Masz i Rycerza, któremu pieszków dwoje;
I ty tak wiele, białych hufów panie!
Jeszczeć na zamiar[4] jeden drab zostanie.

  1. idźże (dawna forma trybu rozkazującego).
  2. nie zupełnie w dobrem położeniu.
  3. staropolskie: obój, oboja, oboje.
  4. nad miarę.