Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 126.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zabitych, ten sam jeden tylko poimany;
Na probie[1] to powiedział, że greckiego wojska
Tysiąc galer na kotwicach pogotowiu stoi
W Aulidzie, którzy tylko na posły czekają.
A ci, jeśli Heleny nazad nie przyniosą,
Jakoż widzę, że bez niej tak na morze wsiedli,
Wszytko się to wojsko tedyż ma ruszyć i prosto
Ku Troi żagle podać; wszak tak?
WIĘZ. Nie pochybnie.
ROT. Hetmanem Agamemnon?
WIĘZ. Ten, brat Menelaów.
PRI. Każ więźnia tego schować i opatrzyć dobrze.
To więc już, Antenorze, insza, niż proroctwa
Albo sny białogłowskie; ale wszyscy przedsię
W jeden cel biją. Jutro co naraniej
W radę wnidźmy, a ztamtąd już ani wychodźmy,
Aż obroną uradzimy.
ANT. Baczę, że jej trzeba.
Acz mi to słowa przykre i coś nie bez wróżki,
Na każdy rok nam każą radzić o obronie:
Ba radźmy też o wojnie, nie wszytko się brońmy;
Radźmy, jako kogo bić: lepiej niż go czekać.





  1. na torturach.