Przejdź do zawartości

Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No280 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tą jakgdyby z kości słoniowej, czyniły ją podobną do widma.
Ręce białe, przezroczyste prawie, trzymała oparte na kolanach.
Patrzyła na synowę z głęboką boleścią — a duże łzy spływały jej po policzkach.
Gaston z po za zasłony, przypatrywał się z przerażeniem temu obrazowi.
Mimowoli poruszył się trochę, tafla posadzki zatrzeszczała i zwróciła uwagę matki.
Odwróciła głowę i spostrzegła z po za uchylonej portyery wybladłą i zmienioną twarz syna.
Wyraz najwyższej pogardy odbił się w rysach szlachetnej matrony.
Z wielką trudnością podniosła się z fotelu i wolnym krokiem skierowała do gabinetu.
W miarę jak się zbliżała, Gaston cofał się mimowoli.
Uniosła portyery i weszła do garderoby.
Margrabia dotarł do muru i cofać się dalej nie miał sposobu.
Wobec surowego wzroku matki, drżący spuścił oczy.
Stara dama nie wyrzekłszy ani sło-