Przejdź do zawartości

Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No267 part7.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie ma sobie równej na całym świecie.
— Tem lepiej! tem lepiej!... — zawołała pani Gastonowa, — tem łatwiej będzie znaleźć dla niej dobrego męża. Zajmiemy się tem zaraz... nieprawdaż Gastonie?...
— Zapewne moja droga... ale zkąd weźmiemy tego męża?
— Jeszcze nie wiem, ale kiedy się czego szuka, to się zawsze znajdzie. Nie będzie to zresztą zadanie tak bardzo trudne. Czy bo brakuje mężczyzn w Paryżu?... O Boże! jakże mi pilno uściskać tego kochanego podlotka.
Zaraz nazajutrz pojechała Blanka na pensję, gdzie na nią przez cały tydzień z gorączkową niecierpliwością oczekiwała wychowanka.
Nie mogła powstrzymać okrzyku uwielbienia, zobaczywszy przybraną córkę.
Nie chciała wierzyć własnym oczom.
Pięć lat termu pozostawiła tu dziecko, ładne wprawdzie ale dziecko, obecnie widzi kobietę nadzwyczajnie piękną i zgrabną.
Uczuła się dumną, niby artysta stojący przed swojem arcydziełem.
Nie potrzebujemy dodawać, że Joasia odegrała wzruszenie i radość z ta-