Przejdź do zawartości

Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No267 part5.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

knęły, Joasia odetchnęła całą piersią, jakby się pozbyła nieprzyjemnego ciężaru.
Zaraz też zmieniła fizyonomię, odbijała na niej jeszcze radość, ale już zupełnie innego rodzaju.
— Nakoniec, — szepnęła, — nakoniec skończy się moja niewola, nakoniec będę może wolną. Żegnam was ciemności! Żegnam przeszłość! żegnam was przymus i nudy!.. widzę uśmiech słońca w przyszłości!...
Upłynęło dni ośm.
Pewnego popołudnia rozległ się niezwykły turkot po ulicach Auteuil.
Kareta pocztowa zaprzężona w cztery tęgie konie, pędziła galopem wzbijając tumany kurzu, aż wjechała w bramę Folie-Normand.
Pocztylion z głośnem strzelaniem z bicza objechał kląb i stanął przed tym samym peronem, na którym niegdyś przelała się krew pobielacza.
Gaston i jego żona rzucili się w objęcia matki.
Pięcio-letnia podróż nie zmieniła wcale pięknej zawsze Blanki.
Taką była przed wyjazdem jak i teraz.
Miała lat dwadzieścia óśm a niktby nie uwierzył, że ma więcej nad dwadzieścia dwa.