Przejdź do zawartości

Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No262 part8.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zobaczyła nadciągającą burzą i fale bijące z taką okropnością.
Nie podejmujemy się opisywać okropnych tortur, jakiemi szarpane by serce kochającej matki..
Prawie nieprzytomna z przerażenia pobiegła z gołą głową na brzeg morski i pomimo silnego wiatru, który co chwila groził jej porwaniem, pomimo strumieni piany, które pokrywały ją całą gdy olbrzymi bałwan rozbił się u jej nóg prawie, stała drżąca z oczami zapatrzonemi na morze.
Załamywała ręce, biła się w piersi, klękała na mokrym piasku, szepcząc słabym głosem...
— Boże! zachowaj mi dziecko moje jedyne... Przyjmij życie moje w ofierze, ale ocal Gastona!... Zabij... mnie zabij... ale jego mi ocal!...
I potem zrywała się znowu i zgorączkowana krzyczała:
— Nie, nie, jego już nic nie może uratować! zgubiony! na wieki zgubiony!
Pani Castella jak wiemy, żyła wyłącznie dla syna.
Gaston był jedyną jej miłością, jedyną jej pociechą i nadzieją.
Gdyby cierpienie moralne jakie przechodziła biedna matka, przedłużyły się jeszcze, byłaby na pewno postradała zmysły.