Przejdź do zawartości

Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No260 part6.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

krywać się białą pianą, którą nazywają barankami.
Gaston był niezmiernie odważny, a jednakże wobec tego dziwnego, nieznanego mu zjawiska, wobec tego niespodziewanego wzburzenia przy zupełnie pogodnem niebie, nie mógł się powstrzymać od pewnej nieokreślonej obawy.
Kilka sekund upłynęło mu na rozpatrywaniu się w tem niepokojącem położeniu.
Przez ten czas bałwany powiększały się coraz gwałtowniej, jakby podczas niewidzialnego huraganu.
To wznosiły się gdzieś het pod niebiosy, to spadały za przepaści, jakie się wytwarzały pomiędzy temi groźnemi górami.
Na niebie ani najmniejszej chmurki nie było.
Gaston rzucił strzelbę na dno szalupy i pochwycił ster obu rękami, ażeby statek utrzymać w prostej linii i aby uniknąć tym sposobem uderzania na boki, bo najmniejsze takie uderzenie z pewnością by ich zatopiło.
— Josonie! — zawołał.
— Co panie margrabio?
— Uważaj no, abyś wioseł nie wypuścił.