Przejdź do zawartości

Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No255 part9.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Mała była już po drugiej stronie muru, wpadła w krzaki, które się łamały i trzeszczały za każdem poruszeniem.
Po kilku chwilach wyswobodziła się z tych więzów i stanęła na ziemi.
— Otóż robota skończona! — zawołał Pictoupain z tryumfem. — Na drugi raz nie będziesz, jak mam nadzieję, tracił czasu na stawianie mi bezsensownych zarzutów.
Pobielacz chciał odpowiedzieć, ale zbrakło mu czasu.
O kilka kroków od dwu opryszków, po za murem co ich oddzielał od ogrodu, dał się słyszeć krzyk tak rozpaczliwy, że aż im włosy stanęły dębem na głowie.
Nie podobna było się mylić, to mała tak przeraźliwie krzyknęła.
Pobielacz i Pictoupain spojrzeli po sobie ździwieni i trwożni, kiedy w miejscu gdzie musiało się teraz znajdować dziecko, rozległ się nowy krzyk jeszcze dziwniejszy i straszniejszy.
Było to jakieś przytłumione wycie, z początku słabe, stopniowo coraz głośniejsze i zakończone przeciągłym jękiem.
Naraz zapanowało głębokie milczenie.
Ani Pictoupain, ani pobielacz nie