Przejdź do zawartości

Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No253 part13.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nikomu na myśl skarżyć, albo nawet posądzić o tę niegodziwość, chorego a pobożnego dziadka.
Otóż właśnie jedynym winnym był właśnie ten, którego nie posądzano. Powróćmy jednak do chaty i przysłuchajmy się rozmowie dwóch nędzników.
— Pictoupain, mój dzielny chłopcze — mówił mniemany kaleka — skoroś przyszedł w tej godzinie w czas taki piekielny, umyślnie poto, ażeby ze mną porozmawiać, musisz mieć na pewno jakąś interesującą propozycyę...
— Naturalnie... — odpowiedział żebrak.
— Idzie o jaką robotę? — zapytał pobielacz z naciskiem.
— Tak.
— Duża czy mała?...
— Ogromna.
— Łatwa?
— Zadaj sobie fatygę aby wyciągnąć łapę próżną a odejdziesz z pełnemi kieszeniami?
— Ta-a-a-k?..
— Coś takiego, co to palce oblizywać...
— A do dyabła! — Czy to dzisiaj wynalazłeś ten kąsek, mój chłopcze?...
— Już cztery czy pięć dni temu.
— Kiedyż termin roboty?...